niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 7

Do klubu jechaliśmy jakieś 15 min. Na zewnątrz było bardzo dużo osób. Jedni wyszli, żeby zapalić, a inni po prostu się przewietrzyć. Zaparkowaliśmy auto na parkingu i weszliśmy do środka. Było tam bardzo głośno dlatego trzeba było mówić do siebie bardzo głośno. Mimo, że James to robił to i tak nie mogłam go zrozumieć. Chłopak po 3 próbie się poddał, złapał mnie za rękę i poprowadził przed siebie. Zaciągnął mnie w o wiele cichsze miejsce, gdzie można było usiąść i się czegoś napić. Stanęliśmy przy stoliku, gdzie siedział chłopak o bardzo ciemnych włosach i rozmawiał przez telefon. Kiedy zobaczył James'a skończył rozmowę i wstał, aby się z nim przywitać.
- A to moja przyjaciółka Anabell - powiedział szatyn pokazując na mnie. Cieszyłam się, że powiedział pryjaciółka, a nie koleżanka.
-Bardzo mi miło. Jestem Logan - oznajmił brunet i z wielkim uśmiechem uścisnął mi dłoń. Usiedliśmy na kanapie w kształcie połowy kwadratu, gdzie wcześniej dziedział bunet i zamówiliśy coś do picia.  W pewnym momencie Logan zmrużył oczy i spojrzał na Jamesa.
- Aaa czyli to jest ta dziewczyna, o ktorej mi tyle opo ... - nie dokończył, bo złapał się za kostkę. Domyśliłam się, że szatyn go kopnął, bo zrobił do niego groźną minę, a on szyderczo się uśmiechnął. . Ja tylko cicho zaśmiałam się pod nosem tak, aby nikt nie zauważył. Nie minęła minuta, kiedy do naszego stolika podszedł kelner i Jamie.
- Cześć Anabell, cieszę się, że wpadłaś do mojego klubu - powiedział, przywitał się z chłopakami i usiadł obok mnie. Po mojej prawej siedział Logan, a po lewej Jamie. Nie wiem jak to się stał, ale byłam najdalej od James'a. Jednak nie przeszkadzało mi to, aż tak bardzo, bo chłopacy wydają się fajni. Na początku nie wiedziałam o czym mam z nimi rozmawiać, więc słuchałam o czym oni gadają. W jakimś momencie usłyszałam swoje imie wypowiedziane przez James'a. Powiedział, że mam prawdziwy talent do rysowania. Zainteresowało to Jamie'go i zaczęliśmy bardzo ożywioną rozmowę. Dowiedziałam się, że jest bardzo dobrym fotografem i często pojawia się na różnych ważnych imprezach. Ogólnie to bardzo kocha sztukę i niedługo ma zamiar otwrzyć galerię i sprzedawać tam obrazy mało znanych artystów. Rozgadałam się z nim i to bardzo. Zauważyłam nawet, że James na nas spogląda i nie miał jakiejś zbyt przyjemnej miny. Bardzo przyjemnie mi się z nim rozmawiało i w tym czasie zdążyłam wypić już 3 drinki. Odczuł to mój pęcherz i musiałam na chwilę wszystkich przeprosić.
- Muszę do toalety, którędy to ? - spytałam wstając od stolika.
- Zaprowadze cię - powiedział James i również wstał. Znowu znaleźliśmy się w miejscu, gdzie jest głośno i wszyscy tańczą. Muszę przyznać, że trudno było się przez nich przepchnąć, a zwłaszcza, że nie byłam jakaś bardzo wysoka. Szatyn zauważył to, więc złapał mnie za dłoń i szybko udało nam się przedostać do celu.
- Poczekam tutaj - oznajmił i na szczęście udało mi się to zrozumieć. Udałam się do toalety, gdzie także były tlumy, ale większość z dziewczyn po prostu poprawiała makijaż lub rozmawiała. Po mniej niż 10 minutach wyszłam. James stał i opierał się o ściane z rękami w kieszeni spodni. Muszę przyznać, że to wyglądało fajnie.
- Wybacz, ale nawet nie wiesz jak trudno było dopchać się do umywalki - na moje słowa chłopak lekko się uśmiechnął, a ja z nim. - Moglibyśmy wyjść na chwile się przewietrzyć ?
- Jasne, chodź - powiedział i poprowadził mnie do wyjścia. Stanęliśmy odrobinę dalej od tych palących i poczułam chłodny wiatr, który ochłodził mi twarz. W środku jest na prawdę gorąco.
- I co, podoba ci się klub ? - spytał chłopak.
- Jasne, jest świetny
- Zauważyłem, ze dobrze rozmawia ci się z Jamie'm
- Mamy wpółny temat, więc nawet bardzo dobrze - oznajmiłam, ale chłopak już nic nie odpowiedział. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie jest przypadkiem zazdrosny. Jednak odrzuciłam tę myśl i stwierdziłam, że po prostu stracił chumor czy coś w tym stylu. Po jakiś 5 minutach wrociliśmy do środka. Do naszego stolika znowu szłam z chłopakiem za ręke. Przyzwyczaiłam się już do jego dotyku. Nawet lubłam kiedy to robił.
- Coś długo was nie było - powiedział Logan i spojrzał na James'a.
- Byliśmy się jeszcze przewietrzyć. Naprawdę tutaj gorąco. - oznajmiłam i usiadłam na swoje miejsce. Zaczęliśmy dalej rozmawiać, ale tym razem już wszyscy. Dowiedziałam się, ze Logan gra w koszykówkę i jest kapitanem jednej z najlepszej drużyny w LA. Jednak jedna rzecz, którą mi powiedzieli naprawdę mnie zaskoczyła.
- Jesteście braćmi ?! Nie jesteście do siebie ani troche podobni - oznajmiłam jeszcze raz dokłądnie im się przyglądajac.
- Wszyscy nam to mowią. Oczywiście widać, ze ja jestem przystojniejszy. - powiedział Logan.
- Chyba śnisz - odpowiedział Jamie, a ja razem z James'em zaczęliśmy się śmiać. Kiedy wróciliśmy z dworu miał już jakiś lepszy humor. Może jednak był zazdrosny. Kiedy rozmawialiśmy wszyscy razem od razu miał inny wyraz twarzy. Wypiłam jeszcze jednego drinka i postanowiliśmy, że będziemy wracać już do domu. Kiedy wstałam odrobinę kręciło mi się w głowie, ale na zewnątrz oczywiśćie pomógł mi wyjść James. Zadzwonił po taxi, bo też wypił i musieliśmy zostawić samochód na parkingu. Czekaliśmy na auto jakieś 10 min. Chłopak podał adres i ruszyliśmy. Moja głowa zrobiła się strasznie ciężka i nie zwracając uwagi na szatyna, oparłam głowę o jego ramie. Nic z tym nie zrobił, więc zostałam tak, aż dojechaliśmy do domu. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do mieszkania. Tuż w progu poślizgnęłam się i prawie bym upadła, gdyby nie James. Złapał mnie w ostatniej chwili i teraz staliśmy twarzą w twarz. Spojrzałam w jego piękne oczy i jakby mnie zahipnotyzowały. Mogłabym patrzeć w nie godzinami. Nagle poczułam na swoich ustach coś ciepłego. Chłopak zaczął mnie całować, a ja nie protestowałam. Obrócił mnie i oparłam się o drzwi. Nie odrywał swoich ust od moich. Moja ręka powędrowała w jego włosy, które były cudownie miękkie. Szatyn jedną ze swoich rąk trzymał na moim policzku, a drugą położył na moich plecach i jeździł nią z góry do dołu. Byłoby dobrze, gdybym nie przypomniała sobie o moim niedawnym zdarzeniu. To jak ten mężczyzna mnie dotykał było okropne i kiedy czułam jak robi to James ... czułam jakby to nie był on. Oderwałam się od niego, przesunęłam ręką.
- Przepraszam - powiedziałam przez łzy i pobiegłam na górę. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w swoim pokoju. Weszłam do środka, zamknęłam drzwi i zsunęłam się po nich na ziemie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Wskazywał on 1:30. Położyłam go obok siebie, podciągnęłam kolana pod brodę i zaczęłam najzwyczajniej w świecie płakać. Im bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że to co się właśnie stało było prawdziwe, tym bardziej płakałam. Nie rozumiem dlaczego muszę być taka głupia. James robi dla mnie wszystko, a ja nie potrafię go nawet całować chociaż tego chcę. Tak bardzo chciałabym to robić. Na początku było mi tak przyjemnie, ale potem musiałam przypomnieć sobie o tamtym. Od tych wszystkich myśli, płaczu i tego, że piłam rozbolała mnie głowa. Nagle usłyszałam za sobą ciche pukanie do drzwi i nie wiedziałam czy je otworzyć. 

________________________________________________________________________
Nie wiem czemu, ale jakoś nie mogłam się za niego zabrać ;__; No ale mi się udało
no i mam nadzieję, że się spodobał :)

~ PatiRusher

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 6

Nacisnęłam klamkę, ale drzwi nie drgnęły. Zatem wyjęłam klucze z torby i wtedy udało mi się wejść do środka. W mieszkaniu nikogo nie było.
- Na nasze szczęście dom jest pusty - powiedziałam i poszliśmy do mojego pokoju. W szafie miałam dużo kartonów, więc zaczęliśmy pakować do nich moje rzeczy.
- To ja pościągam twoje rysunki i schowam tak, żeby się nie zniszczyły - powiedział James ściągając już jeden z nich.
- Po co ? Zostaw je, za dużo roboty.
- Nie pozwolę ci ich zostawić. Będą wisieć w twoim pokoju, a jeśli nie chcesz to ja je wezmę - oznajmił chłopak, a ja tylko machnęłam ręką. Po około 30 min. byłam prawie spakowana. Zostało tylko kilka rzeczy z biurka i komody. Szatyn zaczął zanosić kartony do auta, a ja pakowałam to co zostało. Właśnie podchodziłam do komody, gdy usłyszałam głos ojca. Mówił coś przed domem, ale nie rozumiałam co. Nagle pojawił się w moi pokoju najwyraźniej wkurzony.
- Czemu ten chłopak wynosi jakieś rzeczy z naszego domu ? - spytał ze zdziwioną miną. W tym właśnie czasie James wszedł do pokoju.
- Możesz spakować jeszcze te rzeczy z komody ? - spytałam patrząc na niego, a on pokiwał głową i odszedł. Ja stanęła bliżej ojca i popatrzyłam na niego.
- Wyprowadzam się
- Niby gdzie ?
- Nie powinno cię to interesować. Wyprowadzam się i tyle. Masz swoją Grace, więc ja nie jestem ci potrzebna. Jestem dorosła, więc nie możesz mi zabronić.
- Mogę robić co mi się podoba. Idź po kartony z samochodu i się rozpakowuj.
- Iść to ja mogę, ale do nowego domu. Wychodzę i tyle. - oznajmiłam odwracając się ale ojciec złapał mnie za rękę. Widziałam, że jest wściekły i zaraz wybuchnie. Nagle podniósł drugą rękę do góry i już wiedziałam co się stanie. Odruchowo zamknęłam oczy i czekałam na cios. Jednak zamiast bólu poczułam przed sobą czyjeś plecy. Był to James, który trzymał w powietrzu dłoń mojego ojca. Zupełnie zapomniałam, że tutaj jest.
- Ana, proszę odejdź - powiedział spokojnym głosem, a ja zrobiłam to o co prosił. Uwolnił z uścisku rękę ojca i odsunął się od niego na krok.
- Na szczęście Ana już więcej tego nie doświadczy. Wychodzimy.
- Nie wtrącaj się gówniarzu - usłyszałam z ust ojca i zobaczyłam jak uderza James'a z pięści, a on upada. Szybko do niego podeszłam, aby sprawdzić czy wszystko z nim dobrze. Leciała mu krew z nosa, ale szybko stanął na równe nogi. Zrobił dwa kroki do przodu i trzymał ściśniętą dłoń w pięść. Już prawie miał mu oddać, ale tuż przy jego twarzy opuścił rękę.
- Chodź Ana, nie warto marnować czasu na takiego człowieka. Gardzę takimi ludźmi - powiedział i obrócił się na pieńcie. Zabrał ostatni karton z podłogi i wziął mnie za rękę.
- Anabell ! Nigdzie się nie wybierasz. Masz zostać tutaj ! - krzyczał ojciec, ale my nie zwracaliśmy na niego uwagi. Gdy wyszliśmy z mieszkania minęliśmy się z Grace, która widząc auto pełne kartonów głupio się uśmiechała.
- Do zobaczenia mała - powiedziała machając mi. Po tych słowach obróciłam się na sekundę i podnosząc do góry dłoń pokazałam jej środkowy palec. James widząc to, ścisnął moją drugą rękę i się do mnie uśmiechnął. Zrobiłam to samo i weszliśmy do samochodu. Szatyn ruszył, a ja odsapnęłam i cieszyłam się, że mamy to już za sobą. Po jakiś 5 min. jazdy zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu w mieście.
- Chodź, napijemy się czegoś zimnego i odpoczniemy po tym wszystkim - powiedział chłopak i skierowaliśmy się do małej kawiarni. Zamówiliśmy dwie mrożone kawy i usiedliśmy na dworze przy stoliku.
- Dziękuję, że mi pomogłeś i przepraszam za to co zrobił ci mój ojciec - powiedziałam patrząc się na buty.
- Nie przejmuj się tym, przecież to nie twoja wina.
- Jak to nie moja ? To ja powinnam oberwać, a nie ty.
- Nawet tak nie mów. Nigdy więcej nikt cię nie uderzy, głowa do góry. - powiedział i palcem wskazującym uniósł mój podbródek do góry. Zobaczyłam, że się do mnie uśmiecha i na mojej twarzy sam pojawił się uśmiech. Dokończyliśmy swoje napoje i poszliśmy do auta. Wracając do domu, w głowie ciągle rozmyślałam nad słowami chłopaka. Ma rację, że nikt mnie już nigdy nie uderzy. Będę mogła żyć w spokoju i niczego się nie bać. To wszystko oczywiście za jego sprawą. Cieszę się, że jest przy mnie i ze znalazłam takiego przyjaciela. Szkoda, że tylko przyjaciela. Po tym wszystkim pewnie nie będzie chciał, aby między nami było coś więcej. Jednak cieszyłam się, że mi pomaga. Złapałam go za rękę, którą trzymał na zmianie biegu i dalej patrzyłam w szybę. Chłopak nie odsunął dłoni, co mnie ucieszyło, a kącikiem oka zauważyłam, że nawet się uśmiechnął. Kiedy dojechaliśmy do domu musieliśmy wypakować z auta moje kartony. Poszło nam to bardzo szybko i zabrałam się za rozpakowywanie. Poukładałam swoje ubrania w garderobie, powypełniałam szuflady moimi drobiazgami i ładnie ozdobiłam biurko. Mogłam nawet włączyć swojego laptopa, którego dawno nie używałam z braku internetu w domu. Pokój wyglądał bardzo przytulnie z tymi wszystkimi rzeczami. Musiałam się jeszcze zabrać za 2 ostatnie kartony. W jednym były moje bloki, ołówki, kredki, farby, pastele i wszystkie rzeczy potrzebne mi do rysowania i malowania. Schowałam to do dużej białej komody, w której mogłam wszystko porozdzielać. Kiedy otworzyłam drugi karton do pokoju ktoś zapukał. 
- Proszę - powiedziałam dobrze wiedząc, że to James.
- Jak ci idzie ? Może ci w czymś pomogę ?
- Nie nie trzeba. W sumie to już skończyłam. Został mi tylko karton z rysunkami, które pościągałeś z mojego pokoju. Pomyślałam, że niektóre powieszę u siebie, a resztę wyrzucę. No chyba, że będziesz chciał jakieś sobie wziąć.
- Nic nie wyrzucisz. Nie pozwolę ci na to. Wybierz te, które będą w twoim pokoju, a resztę zabieram ja.
- Wiesz, że zostanie ich z 50 ? - spytałam zastanawiając się czy chłopak wie co mówi.
- Mogłoby i nawet 100, a i tak bym je wziął. Może pójdziemy teraz zjeść obiad, a potem pomogę ci porozwieszać te rysunki, które będziesz chciała. Co ty na to ?
- Podoba mi się ten pomysł - powiedziałam i zeszliśmy na dół. Szatyn przygotował kurczaka z warzywami i nałożył mi na talerz. Pachniało cudownie, a jeszcze lepiej smakowało. Ma talent do gotowania. 
- Jakie to pyszne - powiedziałam zajadając z apetytem.
- Cieszę się, że ci smakuję. Lubie kiedy ktoś je danie przygotowane przeze mnie. - odpowiedział i w ciszy dokończyliśmy swoje porcje. Potem wróciliśmy na górę i zaczęliśmy pracę z rysunkami. Kiedy chłopak wieszał jeden z nich na ścianie zadzwonił mu telefon.
- Hej ... w domu ... z przyjaciółką ... ok, zaraz dam ci znać ... ok, cześć - mówił do komórki, a ja dalej rozwieszałam swoje prace. Kiedy skończył, odwrócił się w moją stronę.
- Dzwonił do mnie przyjaciel i pytał czy wieczorem nie wpadlibyśmy do klubu na drinka. To klub Jamie'go, którego poznałaś w barze. Podoba ci się ten pomysł ?
- Chętnie odpocznę od tych wszystkich okropnych dni. Ja tam mogę iść - powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam. Szatyn także się uśmiechnął i oddzwonił do przyjaciela, aby potwierdzić nasze przyjście. Dokończyliśmy rozwieszanie i zaczęliśmy się powoli szykować. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wyjściowe ciuchy. Miałam na sobie białe obcisłe rurki, czarny top z cekinami na ramiączkach i szpilki. Cieszyłam się, że mam w łazience wszystkie swoje kosmetyki i resztę potrzebnych mi rzeczy. Pomalowałam się, rozczesałam włosy, a następnie lekko je zakręciłam. Gotowa stanęłam przed lustrem i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nie pamiętałam już, kiedy miałam na sobie szpilki i takie ubrania. Odkąd przeprowadziłam się z ojcem do LA, nie miałam z kim wychodzić. Teraz jest już inaczej. Z wielkim uśmiechem na twarzy zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam gotowego już James'a. Miał na sobie czarne jeansy i przylegającą do niego koszulę. Wyglądał wspaniale. Gdy zeszłam już z ostatniego schodka chłopak obrócił się i mnie zobaczył. Stanął jak wryty i nie ruszał się przez chwilę. Jego oczy zrobiły się duże i błyszczące. 
- Wyglądasz przepięknie - powiedział, a ja poczułam ogromne rumieńce na swoich policzkach.
- Dziękuję - wymamrotałam i podeszłam bliżej.
- Skoro jesteś już gotowa to możemy jechać - oznajmił i wziął kluczyki z blatu w kuchni. Chłopak zamknął mieszkanie i weszliśmy do samochodu.

__________________________________________________________________
No to jest 6 rozdział ;D Mam nadzieję, że się spodobał i zostawicie
po sobie szczery komentarz :)

~ PatiRusher

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 5

Chłopak patrzył się na mnie wielkimi oczami i  z groźną miną. Muszę przyznać, że wyglądał przerażająco.
- Musisz iść i zgłosić to na policję - powiedział lekko ściszając głos widząc moją minę.
- Nic nie muszę i nic nie zgłoszę.
- Dlaczego ? Ten frajer musi zapłacić za swoje - oznajmił i usiadł obok mnie.
- Nie chcę nikomu o tym opowiadać. Jesteś jedyną osobą, która o tym wie i tak ma zostać. Ufam ci i dlatego ci się zwierzyłam - powiedziałam odwracając się w jego stronę. Chłopak pokiwał tylko głową i lekko się uśmiechnął słysząc, że mu ufam. 
- No to teraz wróćmy do sprawy z twoim ojcem.
- Jakiej sprawy ?
- Wiesz, że nie możesz dalej z nim mieszkać.
- To ciekawe gdzie mam spać. Nie mam tylu pieniędzy, żeby mieszkać w hotelu.
 Kto mówił coś o hotelu, zamieszkaj tutaj - powiedział szatyn pokazując ręką wokół siebie. 
- Chyba żartujesz. Po pierwsze nie znamy się, aż tak długo, a po drugie tutaj, też potrzebuję pieniędzy.
- Znamy się krótko, ale będziemy współlokatorami, a o pieniądze się nie martw. Nie musisz mi nic płacić, moja pensja wystarczy dla nas obojga.
-Nie mogę się na to zgodzić - powiedziałam odwracając się od niego i spuściłam wzrok na dywan. James zszedł z kanapy i kucnął obok mnie na podłodze.
- Proszę, nie możesz tam wrócić. Zobacz co ci się dzisiaj stało. Następnym razem może być gorzej, a nikt nie ma prawa cię bić. Błagam nie mieszkaj z nim. Martwię się o ciebie i nie chce, żeby działa ci się krzywda - na jego słowa po policzku zaczęła lecieć mi łza. Szatyn chciał mi ją otrzeć i podniósł dłoń do góry. Ja się jednak odsunęłam.
- Zapomniałam cię jeszcze przeprosić.
- Za co ?
- Za to, że omówiłam ci pocałunku. To nie dlatego, że nie chciałam. Po prostu od momentu kiedy ... sam wiesz co się wydarzyło, nie lubię kiedy ktoś mnie dotyka. Za każdym razem kiedy stykaliśmy się rękami drgałam właśnie dlatego.
- Nie przepraszaj mnie za to. Gdybym to wiedział nie próbowałbym niczego co sprawia ci nieprzyjemność - po jego słowach jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałabym, żeby było dobrze.
- Czemu płaczesz ? - spytał patrząc mi prosto w oczy.
- Bo chcę cię przytulić.
- To zrób to - oznajmił, a ja nie mogłam dłużej wytrzymać. Padłam na dywan i wtuliłam się w niego najmocniej jak mogłam. Szatyn odwzajemnił uścisk i bardzo długo mnie nie puszczał. Czułam się w jego ramionach bezpiecznie jak nigdzie indziej. Wiedziałam, że mogę mu ufać. W końcu puściłam go i siedzieliśmy na przeciwko siebie na podłodze. 
- To jak, zgodzisz się na moją propozycję ? - spytał, a ja pokiwałam głową.
- Mam jednak jedną uwagę. Nie będziesz nie utrzymywał. No może przynajmniej do wtedy kiedy znajdę pracę, a potem ci wszystko oddam.
- Niech ci będzie, ale bez tego oddawania. Uwierz dla mnie nie robi to żadnej różnicy - nie chciało mi się już z nim negocjować, więc się na to zgodziłam. 
- Już późno, chodź dam ci jakieś spodenki i koszulkę i położysz się spać - powiedział i pomógł mi wstać. Ciągle trzymając mnie za rękę poszedł do góry. Weszliśmy do jego sypialni. Była ogromna i bardzo ładna. Puścił moją dłoń i wszedł do dużej garderoby. Po kilku sekundach wyszedł z rzeczami, które dał mi do spania poprzedniego razu.
- Spokojnie wyprałem je - powiedział i razem się uśmiechnęliśmy.
- Dziękuję.
- Proszę bardzo. Wiesz jak dojść do swojego pokoju prawda ? - spytał, a ja pokiwałam głową i wyszłam. Skierowałam się do drugiej sypialni, a z niej do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam swoje odbicie. Roztrzepane włosy, podkrążone od płaczu oczy, czerwony policzek i czerwony nos. Nie wyglądałam za cudownie. Weszłam do kabiny i wzięłam długi gorący kąpiel. Strumienie wody masowały moje bolące żebra i przez to nie chciało mi się wychodzić. Jednak po jakimś czasie odprężenia, zakręciłam wodę i powróciłam na ziemie. Przebrałam się w rzeczy James'a i wróciłam do sypialni. Chciało mi się strasznie pić, więc poszłam na dół, aby nalać sobie wody.  Usłyszałam, że w salonie włączony jest telewizor i domyśliłam się, że szatyn go ogląda. Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że chłopak leży na kanapie i śpi. Pewnie trochę go zmęczyłam tym wszystkim. Wzięłam z fotela koc i przykryłam go nim. Następnie wyłączyłam telewizor i poszłam do kuchni nalać sobie wody. Zabrałam szklankę na górę do swojego pokoju i położyłam na stoliku przy łóżku. Spojrzałam na zegarek i sprawdziłam godzinę. Była już 1:50. Oczy same mi się zamykały, więc położyłam się i momentalnie zasnęłam. 
Rano wstałam cała obolała. Każdy ruch sprawiał mi odrobinę bólu, ale nie taki, żeby nie mogła chodzić. Poszłam do łazienki i przed ogromnym lustrem podniosłam do góry koszulkę. Otworzyłam szeroko oczy i ujrzałam na brzuchu ogromne siniaki. Nie sądziłam, że będzie tak źle. Kiedy dotknęłam żebra z bólu, aż zasyczałam. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Musiałam jednak wytrzymać. Przebrałam się w swoje ubrania z poprzedniego dnia i uczesałam się grzebieniem znalezionym w szufladzie. Swoją "piżamę" wrzuciłam do kosza na brudne rzeczy i wyszłam z łazienki. Było już około 10:30, więc zeszłam na dół coś zjeść, bo umierałam z głodu. W kuchni przy blacie ujrzałam już James'a. 
- Myślałam, że będziesz jeszcze spał.
- No co ty, codziennie rano biegam, więc wstaję bardzo wcześnie. Mam nadzieję, ze lubisz omlet.
- Ja jem dosłownie wszystko.
- To bardzo dobrze, bo uwielbiam gotować, a teraz będę miał dla kogo - powiedział i szeroko się uśmiechnął. Postawił talerz ze śniadaniem przede mną i usiadł na krześle obok. Zaczęliśmy jeść i w między czasie rozmawialiśmy. Nagle poczułam, że coś drapie mnie po nodze. Spojrzałam w dół i ujrzałam Fox'a.
- Cześć psiaku - powiedziałam i dałam mu odrobinę omletu.
- Ej Fox, mam dla ciebie dobrą wiadomość. Ana będzie od dzisiaj z nami mieszkać - oznajmił, a pies szczeknął, tak jakby zrozumiał o co chodzi. Ja jednak zupełnie o tym zapomniałam i na trochę się zawiesiłam.
- Wszystko w porządku ? - spytał wstając, aby odnieść talerz do zmywarki.
- Tak, tylko jeśli mam tutaj zamieszkać, to muszę jechać do siebie i zabrać swoje wszystkie rzeczy, a nie wiem czy to będzie takie łatwe z ojcem i tą rudą małpą w domu.
- Nie martw się pójdę tam z tobą i ci pomogę, żeby było szybciej. Gdyby coś się działo to, też pomogę.
- Dziękuję, jeśli nie masz nic przeciwko to moglibyśmy zrobić to teraz.
- Ok, to bierzemy auto i jedziemy - oznajmił z uśmiechem i wziął do ręki kluczyki. Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Zaparkowaliśmy samochód tuż pod domem, żeby łatwiej było zanosić kartony. Stanęłam przed drzwiami razem z chłopakiem i wzięłam głęboki wdech. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Wszystko będzie dobrze, jak coś to jestem obok ciebie - powiedział i szeroko się uśmiechnął uwalniając swoje białe zęby. Podziałały na mnie magicznie i strach całkowicie minął. Wiedziałam, że gdyby coś się działo to James mi pomoże. Jeszcze raz wzięłam głęboki wdech i podniosłam rękę, aby otworzyć drzwi.

___________________________________________________________
Bardzo się cieszę, że piszecie pod postami  szczere komentarze 
i dzięki jednemu z poprzedniego rozdziału chciałabym was przeprosić :
1. Za to, że na końcu zdana przed znakiem zapytania czy wykrzyknikiem daje spację, bo może
niektórym to przeszkadzać, ale od zawsze tak piszę i po prostu inaczej nie umiem. Wiem, że jest 
to błąd, ale ta spacja jakby sama z przyzwyczajenia mi się wciska i ogólnie dla mnie wygląda
to estetyczniej, a ja czasami mam manie na punkcie takich rzeczy ;)
( to takie coś jak idealnie pościelone łóżko bez żadnego zagniecenia xD )
2. Za to, że piszę "brunet", a jest to osoba mająca czarne włosy, a nie brązowe tak jak James.
Czyli teraz bd pisać "szatyn". Nigdy tego nie ogarniałam, więc mi nie wyszło xD
3. Za to, że czasami powtarzam wyrazy, ale to się każdemu może zdarzyć ;)
Wydaję mi się, ze to jak na razie wszystko i przepraszam, że trochę tych błędów narobiłam ;D 
Widzę, że się nieźle rozpisałam xD Jeśli macie jeszcze jakieś uwagi to piszcie
i mam nadzieję, że nie macie mi za złe tych  :)
+ Dziękuję Pauli za jej komentarz, który mi to wszystko pokazał :)

~ PatiRusher

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 4

Dokończyłam już swoje danie i dalej nie wierzyłam, że to jest randka. Wstałam od stołu, żeby zanieść talerz do zlewu, ale kiedy chciałam go podnieść brunet wyciągnął po niego rękę i go wziął.
- Chyba żartujesz, że będziesz go odnosiła - powiedział i się uśmiechnął. - Możesz wybrać jakiś film na dzisiaj. Obok telewizora jest cała szafka z płytami. - dodał, a ja poszłam do salonu. Zauważyłam szafkę i usiadłam na ziemi. Przeglądałam pudełka i zauważyłam, że ma bardzo dużo filmów.
- Czego się napijesz ? - spytał chłopak wychylając głowę zza krótkiej ściany, która oddzielała kuchnie od salonu.
- Wystarczy jakiś sok. Pasuje ci komedia romantyczna ? - spytałam pokazując mu co wybrałam.
- Jasne. Wszystko co wybierzesz z tej szafki będzie mi pasowało. - odpowiedział i zniknął za ścianą. Ja wstałam z podłogi i usiadłam na kanapę z płytą w rękach. James przyszedł i położył na stoliku dwie szklanki i jakieś żelki. Dziwne się złożyło, ale akurat mam obsesje na punkcie żelek.
- To co mogę włączać ? - spytał z tym swoim uśmiechem. Ja pokiwałam głową i wręczyłam mu płytę. Chłopak włączył film i usiadł obok mnie biorąc miskę z żelkami.
- Lubisz ? - spytał podnosząc jednego.
- Kocham. - odpowiedziałam i wzięłam jakiegoś z miseczki. Film był bardzo fajny i czasami się się śmialiśmy. W jednym momencie sięgnęliśmy do miski w tym samym momencie i dotknęliśmy się dłońmi. James poczuł, że się wzdrygnęłam i szybko zabrał rękę. Nie powiedziałam mu o tym co mi się wydarzyło tej nocy, gdy zabrał mnie do siebie na przenocowanie. Od tamtego wydarzenia nie lubię jak ktoś mnie dotyka. On jednak o tym nie wie. Kiedy film się skończył było około 22:00. Postanowiliśmy wyjść już i nie śpiesząc się iść do mojego mieszkania. Pożegnałam się z Fox'em i poszliśmy. Szliśmy bardzo wolno i rozmawialiśmy. Mogłabym gadać z nim przez cały czas. Kiedy doszliśmy do mojego domu żałowałam, że to nie dalej. Stanęłam na jednym z dwóch schodków i odwróciłam się, aby pożegnać się z chłopakiem.
- No to jesteś nawet przed czasem. Patrz jaki jestem odpowiedzialny. Mam nadzieję, że się niedługo spotkamy. - powiedział i stanął odrobinę bliżej mnie. Dzięki schodkowi byłam tylko odrobinę niższa od niego.
- Ja też mam taką nadzieję. - odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam. Nagle chłopak pochylił się lekko. Ja jednak widząc, że jego usta są blisko moich, odwróciłam głowę na bok.
- Wybacz. - powiedział brunet ze smutną miną. - Lepiej jak już pójdę, do zobaczenia. - dodał, ale ja już nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Gdy byłam już pewna, że jest daleko usiadłam na schodach. Chciał mnie pocałować, a ja mu odmówiłam. Nie dlatego, że nie chcę. Chciałabym i to bardzo, ale nie mogę. Po tym co się stało po prostu nie mogę. Wstałam po jakiś 10 minutach i weszłam do mieszkania. W salonie nikogo nie było. Poszłam do swojego pokoju i zobaczyłam jak Grace wyciąga z szafki jedną z moich piżam.
- Co tu się dzieję ? - spytałam nie wiedząc co ona tu robi.
- Zostaję dzisiaj na noc i twój tato pozwolił mi spać w tym pokoju i wziąć coś twojego do spania. - odpowiedziała. Widziałam, że była już pijana.
- Chyba sobie żartujesz, że będziesz spała w moim pokoju. Wyjdź stąd.
- Coś się stało ? - spytał nagle ojciec wchodząc do pokoju.
- Czy ona nie może spać u ciebie ?
- Mam pojedyncze łóżko, więc będzie spać tutaj.
- Jest jeszcze kanapa w salonie, a to jest mój pokój !
- Nie dyskutuj, śpi tutaj i już. - odpowiedział i wyszedł z pokoju. Zostałam z rudowłosą kobietą sama. Chyba nie sądzi, że pozwolę jej tutaj spać. Niech idziesz na kanapę.
- Odłóż tę piżamę i wyjdź z mojego pokoju !
- Uspokój się mała. Długo i tak tu nie pomieszkasz. Jak się wprowadzę to stąd wypadniesz. - odpowiedziała z głupim uśmiechem.
- Chyba coś ci się pomyliło. Wynocha z mojego pokoju. Nie będziesz mi mówić co mam robić. - krzyknęłam i zabrałam jej z rąk moje rzeczy. Nagle poczułam mocny strzał w twarz. Zakręciło mi się w głowie i się przewróciłam.
- Oczywiście, że będę ci mówiła co masz robić. Nie będzie mi taka gówniara pyskować. - powiedziała i kopnęła mnie kilka razy. Zabrała z ziemi piżamę i wyszła z pokoju. Ja kuliłam się z bólu i leżałam na dywanie. Nie mogłam tutaj zostać, więc jakoś wstałam i szybko wyszłam z mieszkania. Na biodrze miałam dalej torbę, bo nie zdążyłam jej nawet zdjąć. Kręciło mi się jeszcze w głowie, bolał mnie brzuch i z nosa leciała mi krew. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Po tym jak James chciał mnie pocałować, a ja odmówiła pewnie nie będzie chciał mnie widzieć. Jednak nie miałam innego wyboru i zaczęłam biec w stronę jego domu. Mimo bólu udało mi się szybko dobiec na miejsce. Zapukałam do jego drzwi i otworzył mi brunet ubrany w  dresy i bluzkę na ramiączkach.
- Co ci się stało ? - spytał patrząc na mnie wielkimi oczami.
- Wiem, że pewnie nie chcesz mnie teraz widzieć, ale czy mogę wejść ? - spytałam licząc, że się zgodzi.
- Wchodź i to szybko. - Zrobiłam to co powiedział. - Usiądź na kanapę, zaraz cię opatrzę. - dodał i poszedł do kuchni. Usiadłam na sofie i po chwili chłopak zrobił to samo. Siedzieliśmy w tej samej pozycji co poprzednio, kiedy mnie opatrywał W milczeniu zatamował mi krew z nosa i dał jakąś tabletkę.
- Dziękuję. - powiedziałam biorąc łyk wody.
- Powiesz mi teraz co się stało ? - spytał. Ja milczałam nie wiedząc od czego zacząć. - Opatruję cię już drugi raz. Teraz już się znamy, wiec możesz mi wszystko opowiedzieć. Proszę, chcę wiedzieć co się dzieję w twoim życiu. - dodał wpatrując mi się prosto w oczy. Postanowiłam, że opowiem mu o wszystkim. Jest jedyną mi osobą, której mogę się zwierzyć i wiem, że mnie wysłucha mimo, że znamy się tylko kilka dni. Wzięłam duży, głęboki oddech i zaczęłam mówić. Najpierw opowiedziałam o tym jak przeprowadziłam się do LA i jak mój tato zaczął pić. O tym, że mnie bije i to dlatego miałam na rękach siniaki. To co wydarzyło się teraz czyli, że pobiła mnie ta ruda małpa. Brunet słuchał w spokoju nie przerywając mi ani razu. Kiedy skończyłam milczał i chyba próbował wszystko przetrawić. Potem stwierdził, że to co dzieje się u mnie w domu jest po prostu niedopuszczalne i nikt nie ma prawa mnie bić. Jednak nie rozumie, że nic na to nie poradzę. Tak jest i już.
- A wtedy, gdy znalazłem cię na ławce ? Co się wtedy stało ? Miałaś rozwaloną brew i nie byłaś w zbyt dobrym stanie. - oznajmił poprawiając się na kanapie. Ponownie wzięłam głęboki wdech i postanowiłam wreszcie to z siebie wydusić.
- Tej nocy ... zostałam zgwałcona. - powiedziałam cichym głosem.
- Co ?! - krzyknął James wstając z sofy jak oparzony.

_________________________________________________________________
Nawet nie wiece jak fajnie pisze mi się tego bloga ;D Mam strasznego powera xD
Jak już się dorwę to piszę i piszę :D Mam nadzieję, że czyta wam się tak 
samo dobrze jak mi się go piszę :)
Liczę na szczere komentarze i że rozdział się podobał ;)

~PatiRusher