sobota, 11 października 2014

Rozdział 14

Drzwi otworzyła nam bardzo ładna kobieta w blond włosach sięgających do ramion. Spojrzała na nas i szeroko się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że już jesteście -oznajmiła i uściskała swojego syna.
- Mamo, poznaj moją dziewczynę Anabell - powiedział szatyn pokazując na minie.
- Bardzo miło mi cię poznać. Mów mi Eva. - usłyszałam od niej i poczułam jak mocno mnie ściska na powitanie. Przyznam, że to było bardzo przyjemne. Ruszyliśmy do salonu, gdzie razem z Jamesem usiadłam do stołu, a jego mama poszła na chwilkę do kuchni. Mieszkanie było przepiękne. Bardzo ładnie wystrojone i ogromne. Poczułam, że chłopak łapie mnie za dłoń i do pokoju wszedł jego ojciec. Był wysoki i miał krótkie brązowe włosy, które już lekko siwiały. Wstaliśmy, aby się z nim przywitać. James oczywiście pierwszy uścisnął z nim dłoń, a następnie przedstawił mnie i także podałam mu swoją rękę.
- Miło mi pana poznać - powiedziałam uśmiechając się, lecz on tego nie odwzajemnił. Odpowiedział mi jedynie, że jemu też jest miło. Byli do siebie bardzo podobni, co wyglądało uroczo. Jednak jego tato ma bardziej surową minę i jest bardzo poważny. Gdy Eva do nas dołączyła usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację. Przyznam, że była przepyszna.
- Wspaniale pani gotuję - oznajmiłam zgodnie z prawdą.
- Dziękuję kochana i miałaś mówić do mnie po imieniu - powiedziała ciepło się do mnie uśmiechając. - Lubisz gotować ? - spytała i tak zaczęłyśmy rozmawiać o gotowaniu, aż doszliśmy do tego czym się zajmuję.
- Uwielbiam rysować, ale traktuję to raczej jako hobby. A co do pracy to dzisiaj byłam na rozmowie i jutro powinnam się dowiedzieć co i jak.
- A gdzie masz zamiar pracować ? - usłyszałam z drugiego końca stołu.
- W naszym ulubionym barze jako kelnerka - powiedziałam cicho z głową spuszczoną w dół, ale ukradkiem spoglądałam na mężczyznę. Miał minę jakby nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Rozumiem, a czym zajmują się twoim rodzice ? - nagle poczułam się jak na przesłuchaniu, ale niemiło byłoby nie odpowiedzieć na pytanie.
- Moja mama nie żyje, a tato aktualnie nie pracuję - oznajmiłam jeszcze ciszej niż wcześniej i zaczęłam grzebać w swoim talerzu.
- Może skończymy z pytaniami na dzisiaj. Napijesz się czegoś ? - spytała mama Jamesa ratując mnie od jego ojca. Chłopak spoglądał na mnie z przepraszającą miną, ale uspokoiłam go, że wszystko jest w porządku. Mężczyzna podał swojej żonie jak i i lampkę wina. James nie mógł pić, bo kierował. Po kolacji dostaliśmy wspaniały deser, który wprost rozpływał się w ustach.
- A daleko mieszkasz Anabell ? Może moglibyśmy odprowadzić się spacerkiem - usłyszałam z ust Evy. Spojrzałam szybko na bruneta mając nadzieję, że odpowie on za mnie.
- Ana mieszka ze mną - oznajmił lekko zachrypniętym głosem. Usłyszałam jak na tą wiadomość jego ojciec zakrztusił się winem.
- James, czy możemy porozmawiać na tarasie ? - spyta i wstał od stołu. Chłopak zrobił to samo, pocałował mnie w skroń i wyszedł z tatą na taras. Jego matka postanowiła w tym czasie posprzątać, ale nie zgodziła się na moją pomoc mówiąc, że jestem gościem. Takim sposobem zostałam sama i poczułam się strasznie nieswojo. Nagle usłyszałam krzyk Jamesa.
- Nie będziesz układał mojego życia. Nie rozumiesz, że Sharon to przeszłość. Teraz Ana jest dla mnie najważniejsza i nie obchodzi mnie co o tym sądzisz... nie, nie uspokoję się... porozmawiamy jutro - słyszałam tylko głos chłopaka, bo jego ojciec mówił cicho. Po tym do salonu wszedł brunet i oznajmił, że wracamy do domu. Eva odprowadziła nas do drzwi i uścisnęła najpierw syna, a następnie mnie.
- Wybacz za mojego męża. Mark zachowuję się czasami dziwnie. Cieszę się, że mogłam cię poznać i czekam, aż znowu się zobaczymy - powiedziała mi na ucho i ciepło uśmiechnęła. Stwierdziłam, że ją uwielbiam i także się uśmiechnęłam. James wziął mnie za rękę i wyszliśmy z mieszkania. W milczeniu wsiedliśmy do samochodu, gdzie dalej nic nie mówiliśmy.
- Przepraszam cię za niego... nie chciałem żeby...
- Daj spokój, to nie twoja wina. Najwyraźniej mu się nie spodobałam i wcale mnie to nie dziwi. Pewnie się zastanawia co taka dziewczyna jak ja robi z jego synem.
- Daje mu wszystko czego potrzebuję i sprawia, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - powiedział i nachylił się w moją stronę, aby pocałować mnie w skroń. Następnie spytał się mnie czy wszystko w porządku i kiedy pokiwałam głową odpalił silnik.
Kiedy byliśmy już w domu było przed 22:00.
- Ja będę już chyba szła spać. Jestem zmęczona, a zresztą chcę już jutrzejszy dzień i telefon z baru - oznajmiłam przechodząc przez salon.
- Nie martw się, na pewno dostaniesz tę pracę. Ja też już się położę, bo rano muszę jechać na zebranie do firmy ojca - powiedział z lekką irytacją. Oboje poszliśmy na górę, ale kiedy skręciłam w stronę swojego pokoju chłopak złapał mnie za rękę.
- Pomyślałem, że skoro już mamy za sobą pierwszą wspólną noc to może śpijmy dzisiaj razem. Oczywiście, nie nalegam jeśli tego nie chcesz to nie musimy, a po dzisiejszym wieczorze pewnie tak jest - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Niby czemu ? Mówiłam ci, że to nie twoja wina, a po tym jak usłyszałam co mówisz do swojego taty, jeszcze bardziej widzę jak ci na mnie zależy. Nie mam nic przeciwko spaniu razem, a nawet podoba mi się ten pomysł. Pójdę tylko się przebrać i zmyć makijaż - powiedziałam i szybko skoczyłam do swojego pokoju. Zrobiłam wszystko bardzo szybko i poszłam do sypialni Jamesa. Gdy weszłam on stał podparty jedną ręką o szafkę, a w drugiej trzymał telefon i coś czytał. Nie zauważył, że weszłam, więc oparłam się o drzwi i zaczęłam podziwiać piękny widok jego mięśni, gdyż był w samych bokserkach. Nagle podniósł wzrok i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Nie przeszkadzaj sobie, lubię na ciebie patrzeć - powiedziałam podchodząc bliżej niego.
- A ja kocham na ciebie patrzeć - odpowiedział mi, a ja musiałam się zarumienić, bo zaczął się śmiać. Nie potrafię tego kontrolować i w niektórych momentach tak mam, a przy nim zdarza się to bardzo często. Pocałował mnie lekko w usta i przejechał palcem po różowym policzku. - Chodźmy już spać - dodał cicho i obydwoje położyliśmy się do łóżka. James przysunął mnie do siebie bliżej i objął ramieniem tak, ze mogłam położyć głowę na jego ciepłym torsie.
- Mogę zadać ci jedno pytanko ? - spytałam jeżdżąc palcem po jego brzuchu. Usłyszałam lekkie mruczenie na pozwolenie. - Nie żebym podsłuchiwała czy coś, ale głośno odpowiadałeś ojcu na tarasie i chciałam spytać kim jest Sharon - na moje słowa chłopak lekko zesztywniał.
- To moja była. Byliśmy ze sobą ponad rok, ale... jakieś 2 miesiące temu się rozstaliśmy - powiedział bardzo cichym głosem. Chciałam go spytać co było powodem ich zerwania, ale to nie byłoby miłe. - Przyłapałem ją jak całowała się z jakimś gościem na mieście. Dla mnie pocałunek jest równie straszy jakby gdyby się z nim przespała, chociaż zapewniała mnie, że tego nie zrobiła. Mój ojciec ją uwielbiał i kiedy się dowiedział, że ją rzuciłem był na mnie wściekły. Mówił, że powinienem jej wybaczyć i dalej z nią być. Od tych 2 miesięcy nasze relacje są zimniejsze. - dodał i wziął głęboki wdech. Cieszyłam się, że jest taki rozmowny i nie muszę go o nic wypytywać.
- Kochasz ją jeszcze ? - spytałam nie zdając sobie sprawy z tego co właśnie wyszło z moich ust. - Przepraszam, nie odpowiadaj mi. To nie moja sprawa. Chciałam ci jeszcze podziękować za dzisiejszy wieczór, cieszę się, że poznałam twoich rodziców - oznajmiłam i pocałowałam go w tors.
- Mieli wielkie szczęście poznając ciebie. Dziękuję ci, że ze mną jesteś. Kocham cię. - powiedział i także mnie pocałował, ale w głowę. Mając w głowie te dwa cudowne słowa, które wypowiedział momentalnie zasnęłam.
Kiedy rano otworzyłam oczy Jamesa już nie było. Pojechał na to zebranie do firmy ojca. Na telefonie zobaczyłam godzinę 9:30 i postanowiłam już wstać. Ubrałam jakieś dresy, bokserkę, bluzę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Przygotowałam sobie płatki i usiadłam przy kuchennym blacie. Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon.
- Dzień dobry czy rozmawiam z Anabell Grey ? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki, kiedy odebrałam swój telefon.
- Tak oczywiście, a z kim rozmawiam ?
- Z Kevinem Parkerem, była wczoraj pani u mnie na rozmowie w sprawie pracy i chciałbym oznajmić, że ją pani dostała.
- Naprawdę ? Tak się cieszę. Kiedy mam zacząć ? - spytałam z wielkim podekscytowaniem.
- Zaczyna pani od jutra, ale najlepiej byłoby zjawić się u nas dzisiaj i podpisać kilka spraw, odebrać grafik i ustalić kilka spraw.  Pasuje pani godzina 12:00 ?
- Oczywiście, że pasuję. W takim do zobaczenia - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Zaczęłam piszczeć z radości i szybko dokończyłam swoje płatki. Pobiegłam na górę się przygotować do wyjścia. Kiedy byłam już gotowa i miałam wychodzić z pokoju zauważyłam, że na biurku leży jakaś koperta. Otworzyłam ją i przeczytałam jej zawartość "Wrócę około 15:00. Trzymam kciuki za pracę, ale wiem, że ją dostaniesz. Zostawiłem ci trochę pieniędzy gdybyś chciała wyjść z domu. Klucze wiszą na dole na haczyku przy szafce na buty. Do zobaczenia później. Kocham Cię." Ostatnie słowa przeczytałam głośno i poczułam miłe ciepło wewnątrz. Spojrzałam jeszcze raz do środka koperty i zobaczyłam pieniądze. James myśli o wszystkim. Akurat przydadzą mi się na taksówkę. Schowałam je do portfela, w którym niestety już nic nie było, ale to nie potrwa już długo. Zabrałam z dołu klucze od domu i zamknęłam nimi mieszkanie. Na ulicy wezwałam taksówkę i pojechałam nią prosto do baru.


__________________________________________________________________
No to napisałam następny rozdział :) Przez szkołę, jestem taka zmęczona, że nic mi
się nie chcę, ale dałam radę ;D Mam nadzieję, że się spodobało ;)

~PatiRusher