środa, 5 listopada 2014

Rozdział 15

Kiedy dojechałam do baru jak najszybciej do niego weszłam i szukałam wzrokiem Rachel. Ujrzałam ją za barem i popędziłam ku niej.
- Będę tutaj pracować! - krzyknęłam z wielkim entuzjazmem.
- No, takie nastawienie mi się podoba - usłyszałam nagle głos mężczyzny wchodzącego do środka. Był to właściciel, który gestem dłoni zaprosił mnie na zaplecze. Poszliśmy do jego małego biura, gdzie miał zacząć mi wszystko tłumaczyć, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi i je otworzył.
- Dzień dobry. Pani zza baru mnie tutaj pokierowała - powiedziała wysoka dziewczyna o długich ciemnych włosach i błyszczących oczach.
- Witam pani Tramell, niech pani usiądzie. No to możemy teraz wszystko omówić. Będą panie razem pracować nie licząc Rachel, czyli pani zza baru no i jeszcze jednej dziewczyny - oznajmił nam nasz szef i obydwie się do siebie uśmiechnęłyśmy. Wydaję mi się, że będę miała miłą koleżankę z pracy. - Chciałbym jeszcze zapytać czy moglibyśmy mówić sobie po imieniu. Przyznam, że jest wtedy o wiele przyjemniej w pracy, zgadzają się panie? - spytał, a my oczywiście się zgodziłyśmy. Potem Kevin wytłumaczył nam, że w pracy musimy przebierać się w czarne spodnie i białą bluzkę, którą mamy same sobie przynieść, a tutaj dostaniemy specjalne fartuchy przyczepiane do bioder. Podobało mi się, że nie będzie żadnych absurdalnych strojów. Następnie opowiedział nam o naszym grafiku. Jutrzejszego dnia jest otwarcie, więc będziemy wszystkie, a następne dni będą podzielone na  dwie zmiany. Na każdej muszą być 2 kelnerki, czyli nigdy nie będę sama. Ucieszyło mnie to, bo Rachel już znałam. Kiedy wszystko sobie wytłumaczyliśmy szef nas wypuścił. Gdy wyszłyśmy zza zaplecza moja ulubiona i teraz już nie jedyna tutaj kelnerka namówiła mnie na kawę. Nasza nowa koleżanka się do nas dołączyła, żebyśmy mogły się lepiej poznać.
- Nawet się nie przedstawiłyśmy. Jestem Vanessa Tramell, ale wszyscy wołają na mnie Van - powiedziała dziewczyna z wielkim uśmiechem, którego nie dało się nie odwzajemnić.
- Anabell Grey, nie wszyscy mówią do mnie Ana, prawdę mówiąc to 2 osoby ale to lubię, więc jak coś to jestem Ana - oznajmiłam i zaczęłyśmy się śmiać. Spędziłyśmy miło czas i po około godzince rozmowy wyszłam z baru. Zostały mi jeszcze pieniądze, więc wstąpiłam do sklepu po coś, aby uczcić ten cudowny dzień, w którym coś zaczęło mi się układać. Do domu wróciłam na pieszo i zastałam w nim Jamesa siedzącego przed telewizorem. Było już około godziny 16:00. Kiedy chłopak zobaczył, że wróciłam wstał i szybkim krokiem do mnie podszedł. Nic nie mówiąc po prostu mocno mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek.
- Hej, dostałaś pracę? - spytał kiedy się ode mnie oderwał. Pokiwałam głową z ogromnym uśmiechem na twarzy i uniosłam w górę reklamówkę.
- Musimy to uczcić - oznajmiłam i podałam szatynowi torbę. Wyciągnął z niej szampana, poruszał brwiami na znak, ze podoba mu się ten widok i poszedł do kuchni otworzyć butelkę. Ja w tym czasie usiadłam w salonie na kanapie. James wrócił do mnie podają mi jedną z lampek, a butelkę położył na stole.
- No to teraz opowiadaj czego się dowiedziałaś w barze, bo na pewno tam dzisiaj byłaś - powiedział szatyn, a ja dalej z wielkim uśmiechem na twarzy zaczęłam streszczać cały mój dzisiejszy dzień.
- A jak było w pracy? Domyślam się, ze rozmawiałeś z ojcem
- Nie chciałem tego, ale przecież wczoraj mu wszystkiego nie wyjaśniłem. Dzisiaj zresztą też. Wytłumaczyłem mu, że jesteś dla mnie wszystkim i to mieszkanie jest moje, więc mogę tu mieszkać z kim sobie zechcę. Powiedziałem, że Sharon to przeszłość i nigdy do niej nie wrócę, ale na te słowa tato przerwał rozmowę i oznajmił, ze nie będzie słuchał tych głupot i ma nadzieję, że przejrzę jeszcze na oczy - kiedy wysłuchałam tego co wypowiedział wskoczyłam mu na kolana uważając, żeby nie rozlać szampana. Dzięki niemu byłam nieco odważniejsza. Przytuliłam się do chłopaka, a on  objął mnie swoim ramieniem.
- Dziękuję ci, że tak mnie bronisz ale przez to wasze relacje się psują - oznajmiłam przykładając policzek do jego czarnej koszulki.
- Ana, moje relacje z ojcem ochłodziły się od zerwania z Sharon, więc nie myśl, że to twoja wina. Pooglądamy coś w telewizji? - spytał zmieniając temat. Pokiwałam głową i szatyn zaczął przerzucać kanały. Zatrzymał się na  jakimś programie rozrywkowym z gwiazdami i postanowiliśmy go oglądać. Siedziałam tak na jego kolanach przez cały czas, aż zaczęło burczeć mi w brzuchu.
- Jesteś głodna? Czemu nic nie mówisz. Lecę coś przygotować - oznajmił James podnosząc mnie ze swoich kolan i zaniósł na stołek w kuchni. - Na co masz ochotę? Lasagne?
- Mmm dawno nie jadłam lasagne. Mi pasuję i to bardzo. No to nie będę ci przeszkadzała i pójdę na górę przygotować rzeczy do pracy i wziąć prysznic. Dzisiaj położę się wcześniej, żeby się wyspać - oznajmiłam i poszłam na górę do swojego pokoju. Stanęłam przy garderobie, gdzie znajdowały się moje ubrania i zaczęłam szukać swoich czarnych rurek i białej bluzki. Podciągnęłam rękawy swojej bluzy i zobaczyłam, że siniaki nie są już tak bardzo widoczne jak wcześniej. Jeszcze kilka dni i będę mogła chodzić na krótki rękaw. Przygotowałam, więc sobie na krześle długie czarne spodnie i białą, luźną bluzeczkę na długi rękaw, aby rano spakować je do torby. Następnie ruszyłam do łazienki i wzięłam sobie spokojnie prysznic. Po nim przebrana w swoją piżamę czyli w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach i w mokrych włosach zeszłam na dół.
- Cudownie pachnie - oznajmiłam podchodząc do Jamesa i obejmując go od tyłu.
- Co ty dzisiaj taka inna? Sama się do mnie przytulasz i w ogólne, nie żeby mi to przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, rób to codziennie, ale się zdziwiłem.
- Po prostu jestem szczęśliwa, że zaczyna mi się układać - powiedziałam i pocałowałam go delikatnie w twardy biceps. On zrobił to samo w moje czoło i oznajmił, że kolacja gotowa. Usiedliśmy razem przy blacie kuchennym i zajadaliśmy przepyszne danie. Uwielbiam to jak gotuje. Ma chłopak talent. Kiedy skończyliśmy było już po 20:00. Postanowiłam iść już do pokoju, a James musiał jeszcze popracować w swoim biurze. Położyłam się do łóżka i zaczęłam przeglądać internet. Nawet nie zauważyłam jak szybko minął mi czas i nagle było już przed 22:00. Usłyszałam jak do pokoju wchodzi nagle James.
- Mam nadzieję, że dzisiaj też śpimy razem - powiedział podchodząc do łóżka.
- Oczywiście, że tak i więcej się mnie o to nie pytaj.
- Dobrze. O której jutro wstajesz? - spytał kładąc się obok mnie.
- Wstaję o 7, a od 8 do 20 pracuję. Tak jest tylko jutro, a potem są zmiany.
- To wpadnę do baru chwilę przed zamknięciem, napiję się czegoś i razem wrócimy - oznajmił z uśmiechem na twarzy i pocałował mnie w usta. Porozmawialiśmy jeszcze z jakieś pół godziny, aż wreszcie zasnęłam.
Rano usłyszałam dźwięk mojego telefonu i wiedziałam, że czas wstawać. Odwróciłam się w stronę szatyna i zobaczyłam, że on też się właśnie obudził.
- Przepraszam, idź jeszcze spać.
- Spokojnie, zaraz idę biegać a potem zamykam się w swoim biurze - powiedział i leniwie wyszedł spod kołdry. Ja zrobiłam to samo i ruszyłam do łazienki się przygotować. Przebrałam się, rozczesałam włosy i lekko się umalowałam. W pokoju schowałam sobie ubranie do pracy do torby i zeszłam na dół. James stał w kuchni i pił sok, ubrany w krótkie spodenki i granatowy podkoszulek.
- Chcesz pieniądze na taksówkę? - spytał odkładając szklankę do zmywarki.
- Nie, wczoraj dałeś mi tak dużo, że na dzisiaj też mi starczy - odpowiedziałam i razem wyszliśmy z mieszkania. Była już 7:35, więc zamówiłam taxi. Szatyn pocałował mnie na pożegnanie i pobiegł, a ja wsiadłam do auta. Po 15 minutach byłam już na miejscu. Poszłam na zaplecze, gdzie była już Rachel. Przywitałam się i poszłam do przebieralni się przebrać. Kiedy wyszłam ujrzałam Mirandę, która właśnie rozmawiała z naszym szefem. Z nimi również się przywitałam i Kevin wręczył nam nasze biało bordowe fartuszki wiązane na biodrach. Spojrzałam na swój i bardzo mi się spodobał. Na środku miał wyhaftowany wyraz "Parker", czyli nazwę naszego baru. Dziwne, że szef nazwał bar swoim nazwiskiem, ale brzmi bardzo fajnie. Otwarcie miało być o 8:30, ale my miałyśmy być pół godziny wcześniej, żeby na spokojnie wszystko przygotować. Bar się powiększa, więc wpadnie więcej osób, a zwłaszcza, że jest jakaś promocja. Do środka weszła nagle wysoka blondynka, w krótkiej spódniczce i w niewiarygodnie wysokich butach.
- Cześć - powiedziałyśmy jednoczenie z Van.
- Hej, domyślam się, że będziemy razem pracować. Jakoś z wami wytrzymam. Mam na imię Miranda - my również się jej przedstawiłyśmy, ale nie wiem czy to usłyszała, bo szybko się ulotniła. Razem z brunetką zaczęłam się śmiać i wiedziałyśmy, że będzie z nią trudno.


_____________________________________________________________________
Znowu rozdział dłuugo się pisał, no ale niestety szkoła...
Mam jednak nadzieję, że bd czytać bloga dalej ;)
Liczę, że się spodobało :)

~PatiRusher

sobota, 11 października 2014

Rozdział 14

Drzwi otworzyła nam bardzo ładna kobieta w blond włosach sięgających do ramion. Spojrzała na nas i szeroko się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że już jesteście -oznajmiła i uściskała swojego syna.
- Mamo, poznaj moją dziewczynę Anabell - powiedział szatyn pokazując na minie.
- Bardzo miło mi cię poznać. Mów mi Eva. - usłyszałam od niej i poczułam jak mocno mnie ściska na powitanie. Przyznam, że to było bardzo przyjemne. Ruszyliśmy do salonu, gdzie razem z Jamesem usiadłam do stołu, a jego mama poszła na chwilkę do kuchni. Mieszkanie było przepiękne. Bardzo ładnie wystrojone i ogromne. Poczułam, że chłopak łapie mnie za dłoń i do pokoju wszedł jego ojciec. Był wysoki i miał krótkie brązowe włosy, które już lekko siwiały. Wstaliśmy, aby się z nim przywitać. James oczywiście pierwszy uścisnął z nim dłoń, a następnie przedstawił mnie i także podałam mu swoją rękę.
- Miło mi pana poznać - powiedziałam uśmiechając się, lecz on tego nie odwzajemnił. Odpowiedział mi jedynie, że jemu też jest miło. Byli do siebie bardzo podobni, co wyglądało uroczo. Jednak jego tato ma bardziej surową minę i jest bardzo poważny. Gdy Eva do nas dołączyła usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację. Przyznam, że była przepyszna.
- Wspaniale pani gotuję - oznajmiłam zgodnie z prawdą.
- Dziękuję kochana i miałaś mówić do mnie po imieniu - powiedziała ciepło się do mnie uśmiechając. - Lubisz gotować ? - spytała i tak zaczęłyśmy rozmawiać o gotowaniu, aż doszliśmy do tego czym się zajmuję.
- Uwielbiam rysować, ale traktuję to raczej jako hobby. A co do pracy to dzisiaj byłam na rozmowie i jutro powinnam się dowiedzieć co i jak.
- A gdzie masz zamiar pracować ? - usłyszałam z drugiego końca stołu.
- W naszym ulubionym barze jako kelnerka - powiedziałam cicho z głową spuszczoną w dół, ale ukradkiem spoglądałam na mężczyznę. Miał minę jakby nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
- Rozumiem, a czym zajmują się twoim rodzice ? - nagle poczułam się jak na przesłuchaniu, ale niemiło byłoby nie odpowiedzieć na pytanie.
- Moja mama nie żyje, a tato aktualnie nie pracuję - oznajmiłam jeszcze ciszej niż wcześniej i zaczęłam grzebać w swoim talerzu.
- Może skończymy z pytaniami na dzisiaj. Napijesz się czegoś ? - spytała mama Jamesa ratując mnie od jego ojca. Chłopak spoglądał na mnie z przepraszającą miną, ale uspokoiłam go, że wszystko jest w porządku. Mężczyzna podał swojej żonie jak i i lampkę wina. James nie mógł pić, bo kierował. Po kolacji dostaliśmy wspaniały deser, który wprost rozpływał się w ustach.
- A daleko mieszkasz Anabell ? Może moglibyśmy odprowadzić się spacerkiem - usłyszałam z ust Evy. Spojrzałam szybko na bruneta mając nadzieję, że odpowie on za mnie.
- Ana mieszka ze mną - oznajmił lekko zachrypniętym głosem. Usłyszałam jak na tą wiadomość jego ojciec zakrztusił się winem.
- James, czy możemy porozmawiać na tarasie ? - spyta i wstał od stołu. Chłopak zrobił to samo, pocałował mnie w skroń i wyszedł z tatą na taras. Jego matka postanowiła w tym czasie posprzątać, ale nie zgodziła się na moją pomoc mówiąc, że jestem gościem. Takim sposobem zostałam sama i poczułam się strasznie nieswojo. Nagle usłyszałam krzyk Jamesa.
- Nie będziesz układał mojego życia. Nie rozumiesz, że Sharon to przeszłość. Teraz Ana jest dla mnie najważniejsza i nie obchodzi mnie co o tym sądzisz... nie, nie uspokoję się... porozmawiamy jutro - słyszałam tylko głos chłopaka, bo jego ojciec mówił cicho. Po tym do salonu wszedł brunet i oznajmił, że wracamy do domu. Eva odprowadziła nas do drzwi i uścisnęła najpierw syna, a następnie mnie.
- Wybacz za mojego męża. Mark zachowuję się czasami dziwnie. Cieszę się, że mogłam cię poznać i czekam, aż znowu się zobaczymy - powiedziała mi na ucho i ciepło uśmiechnęła. Stwierdziłam, że ją uwielbiam i także się uśmiechnęłam. James wziął mnie za rękę i wyszliśmy z mieszkania. W milczeniu wsiedliśmy do samochodu, gdzie dalej nic nie mówiliśmy.
- Przepraszam cię za niego... nie chciałem żeby...
- Daj spokój, to nie twoja wina. Najwyraźniej mu się nie spodobałam i wcale mnie to nie dziwi. Pewnie się zastanawia co taka dziewczyna jak ja robi z jego synem.
- Daje mu wszystko czego potrzebuję i sprawia, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - powiedział i nachylił się w moją stronę, aby pocałować mnie w skroń. Następnie spytał się mnie czy wszystko w porządku i kiedy pokiwałam głową odpalił silnik.
Kiedy byliśmy już w domu było przed 22:00.
- Ja będę już chyba szła spać. Jestem zmęczona, a zresztą chcę już jutrzejszy dzień i telefon z baru - oznajmiłam przechodząc przez salon.
- Nie martw się, na pewno dostaniesz tę pracę. Ja też już się położę, bo rano muszę jechać na zebranie do firmy ojca - powiedział z lekką irytacją. Oboje poszliśmy na górę, ale kiedy skręciłam w stronę swojego pokoju chłopak złapał mnie za rękę.
- Pomyślałem, że skoro już mamy za sobą pierwszą wspólną noc to może śpijmy dzisiaj razem. Oczywiście, nie nalegam jeśli tego nie chcesz to nie musimy, a po dzisiejszym wieczorze pewnie tak jest - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Niby czemu ? Mówiłam ci, że to nie twoja wina, a po tym jak usłyszałam co mówisz do swojego taty, jeszcze bardziej widzę jak ci na mnie zależy. Nie mam nic przeciwko spaniu razem, a nawet podoba mi się ten pomysł. Pójdę tylko się przebrać i zmyć makijaż - powiedziałam i szybko skoczyłam do swojego pokoju. Zrobiłam wszystko bardzo szybko i poszłam do sypialni Jamesa. Gdy weszłam on stał podparty jedną ręką o szafkę, a w drugiej trzymał telefon i coś czytał. Nie zauważył, że weszłam, więc oparłam się o drzwi i zaczęłam podziwiać piękny widok jego mięśni, gdyż był w samych bokserkach. Nagle podniósł wzrok i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Nie przeszkadzaj sobie, lubię na ciebie patrzeć - powiedziałam podchodząc bliżej niego.
- A ja kocham na ciebie patrzeć - odpowiedział mi, a ja musiałam się zarumienić, bo zaczął się śmiać. Nie potrafię tego kontrolować i w niektórych momentach tak mam, a przy nim zdarza się to bardzo często. Pocałował mnie lekko w usta i przejechał palcem po różowym policzku. - Chodźmy już spać - dodał cicho i obydwoje położyliśmy się do łóżka. James przysunął mnie do siebie bliżej i objął ramieniem tak, ze mogłam położyć głowę na jego ciepłym torsie.
- Mogę zadać ci jedno pytanko ? - spytałam jeżdżąc palcem po jego brzuchu. Usłyszałam lekkie mruczenie na pozwolenie. - Nie żebym podsłuchiwała czy coś, ale głośno odpowiadałeś ojcu na tarasie i chciałam spytać kim jest Sharon - na moje słowa chłopak lekko zesztywniał.
- To moja była. Byliśmy ze sobą ponad rok, ale... jakieś 2 miesiące temu się rozstaliśmy - powiedział bardzo cichym głosem. Chciałam go spytać co było powodem ich zerwania, ale to nie byłoby miłe. - Przyłapałem ją jak całowała się z jakimś gościem na mieście. Dla mnie pocałunek jest równie straszy jakby gdyby się z nim przespała, chociaż zapewniała mnie, że tego nie zrobiła. Mój ojciec ją uwielbiał i kiedy się dowiedział, że ją rzuciłem był na mnie wściekły. Mówił, że powinienem jej wybaczyć i dalej z nią być. Od tych 2 miesięcy nasze relacje są zimniejsze. - dodał i wziął głęboki wdech. Cieszyłam się, że jest taki rozmowny i nie muszę go o nic wypytywać.
- Kochasz ją jeszcze ? - spytałam nie zdając sobie sprawy z tego co właśnie wyszło z moich ust. - Przepraszam, nie odpowiadaj mi. To nie moja sprawa. Chciałam ci jeszcze podziękować za dzisiejszy wieczór, cieszę się, że poznałam twoich rodziców - oznajmiłam i pocałowałam go w tors.
- Mieli wielkie szczęście poznając ciebie. Dziękuję ci, że ze mną jesteś. Kocham cię. - powiedział i także mnie pocałował, ale w głowę. Mając w głowie te dwa cudowne słowa, które wypowiedział momentalnie zasnęłam.
Kiedy rano otworzyłam oczy Jamesa już nie było. Pojechał na to zebranie do firmy ojca. Na telefonie zobaczyłam godzinę 9:30 i postanowiłam już wstać. Ubrałam jakieś dresy, bokserkę, bluzę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Przygotowałam sobie płatki i usiadłam przy kuchennym blacie. Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon.
- Dzień dobry czy rozmawiam z Anabell Grey ? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki, kiedy odebrałam swój telefon.
- Tak oczywiście, a z kim rozmawiam ?
- Z Kevinem Parkerem, była wczoraj pani u mnie na rozmowie w sprawie pracy i chciałbym oznajmić, że ją pani dostała.
- Naprawdę ? Tak się cieszę. Kiedy mam zacząć ? - spytałam z wielkim podekscytowaniem.
- Zaczyna pani od jutra, ale najlepiej byłoby zjawić się u nas dzisiaj i podpisać kilka spraw, odebrać grafik i ustalić kilka spraw.  Pasuje pani godzina 12:00 ?
- Oczywiście, że pasuję. W takim do zobaczenia - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Zaczęłam piszczeć z radości i szybko dokończyłam swoje płatki. Pobiegłam na górę się przygotować do wyjścia. Kiedy byłam już gotowa i miałam wychodzić z pokoju zauważyłam, że na biurku leży jakaś koperta. Otworzyłam ją i przeczytałam jej zawartość "Wrócę około 15:00. Trzymam kciuki za pracę, ale wiem, że ją dostaniesz. Zostawiłem ci trochę pieniędzy gdybyś chciała wyjść z domu. Klucze wiszą na dole na haczyku przy szafce na buty. Do zobaczenia później. Kocham Cię." Ostatnie słowa przeczytałam głośno i poczułam miłe ciepło wewnątrz. Spojrzałam jeszcze raz do środka koperty i zobaczyłam pieniądze. James myśli o wszystkim. Akurat przydadzą mi się na taksówkę. Schowałam je do portfela, w którym niestety już nic nie było, ale to nie potrwa już długo. Zabrałam z dołu klucze od domu i zamknęłam nimi mieszkanie. Na ulicy wezwałam taksówkę i pojechałam nią prosto do baru.


__________________________________________________________________
No to napisałam następny rozdział :) Przez szkołę, jestem taka zmęczona, że nic mi
się nie chcę, ale dałam radę ;D Mam nadzieję, że się spodobało ;)

~PatiRusher

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 13

Kiedy skończyłam jeść byłam już gotowa, aby iść na poszukiwanie pracy. Skoczyłam jeszcze na górę po torbę i pożegnałam się z Jamesem. Chciał mnie podwieźć, ale miał dużo pracy i nie chciałam mu przeszkadzać. Poszłam, więc na pieszo i po drodze obiecałam sobie, że gdy wrócę to zapytam jak on w ogólne pracuje. Byłam tego ciekawa, bo w końcu jego dom był dosyć duży, jakoś się utrzymywał no i chciał na dodatek utrzymywać mnie. Miałam tysiące pomysłów jaki może mieć zawód i tak o tym myśląc droga bardzo szybko mi minęła. Zaczęłam chodzić po galerii i szukać jakiejś tabliczki, na której jest napisane, że ktoś poszukuje pracownika. Niestety nachodziłam się z dobre 2 godziny i nic nie znalazłam. Postanowiłam, więc iść na miasto, bo może w jakimś małym sklepiku będzie potrzebna pomoc. Oczywiście jak na złość wszędzie jest idealna liczba pracowników. Byłam już strasznie zmęczona tym całym chodzeniem, więc postanowiłam zajść do mojej ulubionej knajpki i odpocząć. Usiadłam przy barze i zamówiłam od przemiłego mężczyzny koktajl czekoladowy. Wyjęłam telefon i z nudów zaczęłam krążyć po stronach internetowych.
- Hej Ana, czemu masz taką smutną minę ? - usłyszałam głos mojej ulubionej i jedynej tutaj kelnerki.
- Cześć Rachel, szukałam pracy od dobrych kilku godzin, ale mi się nie udało.
- Szukasz pracy ? To czemu nic nie mówisz. Właśnie dzisiaj na oknie powiesiliśmy karteczkę, że szukamy kelnerek. Właściciel ma zamiar powiększyć bar. Pomieszczenie obok było puste, wiec je kupił i jutro ma być koniec prac, zrobimy tam jeszcze przejście i będziemy mieli więcej klientów. Tutaj już się nie mieszczą, więć będzie nam potrzebna pomoc, bo ja przechodzę do kuchni. - oznajmiła starsza kobieta z uśmiechem na twarzy, a ja zrobiłam wielkie oczy. Szukałam zatrudnienia cały dzień, a ono czekało na mnie w moim ulubionym miejscu.
- Z kim i kiedy mam porozmawiać, aby mieć chociaż cień szansy, aby dostać pracę ? - spytałam uśmiechając się od ucha do ucha.
- Chodź, zaprowadzę cię na zaplecze do naszego szefa i będziesz mogła z nim porozmawiać, ale nie masz się o co martwić, powiem mu nieco dobrego o tobie - oznajmiła Rachel i puściła mi oczko. Obydwie się zaśmiałyśmy i zaprowadziła mnie na miejsce. Po około 20 minutach wyszłam zadowolona i miałam nadzieję, że jutro na prawdę zadzwonią do mnie z wieścią, że się załapałam. Po wszystkim wróciłam do mieszkania. Było około 16:00, a ja zmęczona ciągłym chodzeniem padłam na kanapę w salonie. Nagle poczułam, że ktoś całuję mnie w głowę i lekko się wzdrygnęłam. Jednak po sekundzie usłyszałam głos Jamesa i się uspokoiłam. Czasami jestem jeszcze odrobinę przewrażliwiona.
- No i jak poszło ?
- Chodziłam po całej galerii i nic nie znalazłam - oznajmiłam siadając po turecku na sofie, aby zrobić chłopakowi miejsce obok siebie.
- Nie przejmuj się, nie musisz szukać pracy, mówiłem ci to, a jeśli tak bardzo ci zależy to poszukamy czegoś razem w internecie. - powiedział szatyn obejmując mnie ramieniem. Ja tylko spojrzałam na niego i szeroko się uśmiechnęłam. James zrobił dziwną minę, nie wiedząc dlaczego się tak szczerze, więc mu odpuściłam.
- Żartowałam, byłam na jednej rozmowie i jest duża możliwość, że zostanę kelnerką w naszym ulubionym barze, gdzie pracuję Rachel.
- Ooo to cudownie. Na pewno nią zostaniesz i będę mógł przychodzić na najlepsze jedzenie do mojej najwspanialszej dziewczyny - oznajmił i mocno mnie pocałował.
- A właśnie, miałam cię spytać jak pracujesz, bo nigdy mi o tym nie mówiłeś, a jakoś musisz zarabiać.
- To nic ciekawego, ale chodź pokaże ci - powiedział biorąc mnie za rękę i zaprowadził schodami na górę. Na piętrze byłam tylko w sypialni Jamesa, swoim pokoju, łazience i pokoju do nagrań. Wydawało mi się, że jest tam jeszcze kilka pokoi. Szatyn wprowadził mnie do tego, w którym jeszcze nie byłam i ujrzałam bardzo ładny gabinet. Znajdowało się tam biurko z laptopem, ogromny obrotowy fotel na kółkach, szafka z dokumentami, a na ścianach zauważyłam kilka obrazków oprawionych w ramki. Przyjrzałam im się dokładniej i stwierdziłam, że to te, które ja narysowałam. Był tutaj nawet portret szatyna, który zrobiłam w parku. Spojrzałam na niego ze zdziwioną miną i już chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził.
- Prawda, że ładnie tutaj wyglądają ? Najbardziej podoba mi się oczywiście ten gdzie jestem ja, no ale miałem ci opowiedzieć o pracy. Nie jest ona za ciekawa, ale dobrze płatna. Zajmuję się wszystkimi dokumentami w firmie mojego ojca. Dosyć ciężka robota, ale jakoś daję radę - powiedział z lekkim uśmiechem, jakby był z siebie zadowolony.
- Gdy już będziesz sławny to wyrwiesz się z tego gabinetu - oznajmiłam i pocałowałam go w policzek. Obydwoje się zaśmialiśmy i nagle usłyszałam, że dzwoni telefon chłopaka.
- Cześć mamo... tak mam czas dzisiaj wieczorem... chętnie wpadnę, ale nie sam... mamo... tak z dziewczyną... z moją, a niby z czyją miałbym przyjść... dobrze, więc o 19:00 będziemy... mamo, błagam uspokój się... do zobaczenia.
- Wybieramy się, gdzieś dzisiaj ? - spytałam doskonale wiedząc, jaka jest odpowiedź.
- Tak, na kolację do moich rodziców. Dawno u nich nie byłem, wiec mama zadzwoniła. Bardzo się cieszy, że cię pozna... nawet za bardzo.
- Na pewno jest przemiła - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Spojrzałam na zegarek, który wisi na ścianie i stwierdziłam, że muszę się przygotować. - O której musimy wyjechać ? - spytałam spoglądając na Jamesa.
- Najpóźniej o 18:30. Mama lubi, kiedy jestem kilka minut wcześniej - odpowiedział przewracając oczami. Zaśmiałam się i poszłam do swojego pokoju, aby się przygotować. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, lekko umalowałam i uczesałam. Na dół zeszłam równo o 18:25, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. James siedział na jednym z krzesełek barowych i rozmawiał przez telefon. Miał na sobie szare jeansy, białą koszulkę i czarną marynarkę. Wyglądał tak świetnie, że mogłabym się na niego patrzeć godzinami. Kiedy skończył rozmowę obrócił się w moją stronę i zrobił wielkie oczy. Stałam ubrana w czarną sukienkę do kolan, białą marynarkę i czarne szpilki, a na moim lewym ramieniu leżał luźno związany warkocz. Staliśmy tak przez kilka sekund, aż wreszcie James się otrząsnął i do podszedł.
- Ślicznie wyglądasz. Podoba mi się jak się uczesałaś, pasuję ci taka fryzura - oznajmił i namiętnie mnie pocałował. Na moich policzkach pojawiły się chyba rumieńce, bo szatyn się zaśmiał i dotknął jednego z nich. O wyznaczonej godzinie, wyszliśmy z mieszkania i znaleźliśmy się w samochodzie chłopaka i ruszyliśmy w kierunku domu jego rodziców. Musze przyznać, że byłam bardzo zdenerwowana. Wątpię żebym się im spodobała. Taka dziewczyna jak ja, nie pasuję do takiego chłopaka jak ich syn. James chyba zobaczył, że jestem lekko zdenerwowana i uścisnął mi pokrzepiająco dłoń.
- Spokojnie, przecież to tylko kolacja. Nie masz się czym martwić. Jak na rodziców, moi są nawet spoko - powiedział uśmiechając się do mnie i pocałował mnie w rękę. Zdziwiłam się tym, ale to było bardzo miłe i słodkie. Przez resztę drogi próbowałam już nie myśleć o stresie, aż wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z auta i ujrzałam ogromny dom z wielkim ogrodem. Z zewnątrz był przecudowny, a w środku wygląda pewnie jeszcze piękniej.
- Duży dom - oznajmiłam cicho do szatyna, a on uśmiechnął się pod nosem.
- Zgadzam się, jako mały chłopiec potrafiłem się w nim nawet zgubić - powiedział i ruszyliśmy w stronę wejścia. Tuż przed drzwiami stanęliśmy i szatyn wskazał na dzwonek, który ja następnie nacisnęłam. Poczułam dziwne ściskanie w brzuchu i wyczekiwałam, aż ktoś nam otworzy.
_________________________________________________________
No to jest rozdzialik i mam wielką nadzieję, że się spodobał ;)

~PatiRusher

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 12

Weszliśmy do sypialni, James zamknął pokój i zaczął dalej mnie całować. Obrócił mnie, abym oparła się plecami o drzwi i położył swoje dłonie na moich policzkach. Nie dotykał mnie nigdzie indziej, być może bał się jak zareaguję. Ze mną jest różnie, więc sama nie widziałam jak będzie. Ja swoje palce wczepiłam w jego włosy i odwzajemniałam pocałunki. Stawały się one coraz namiętniejsze i poczułam w sobie pożądanie. Nagle chłopak odsunął się i zaczął we mnie wpatrywać, próbując odzyskać oddech. Delikatnie objął mnie w tali i czekał na moją reakcję. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Przepełniały je ciepło, uczucie i coś jeszcze, być może miłość. Wiedziałam, że z nim jestem bezpieczna i nie będę żałowała tego co zaraz zrobię. Uśmiechnęłam się do niego i był to dla niego znak. Także uśmiechnął się do mnie szeroko i zaczął ponownie całować, a jego ręce powędrowały do moich pośladków. Jednak tym razem odsunął mnie od drzwi i zaczął iść w stronę łóżka. Gdy byliśmy już obok, oderwał się ode mnie i złapał za brzegi koszulki, aby ją zdjąć. Jednak byłam szybsza i zanim zdążył jeszcze podsunąć bluzkę do góry, złapałam go za dłonie. Ja chciałam to zrobić, więc szatyn mi na to pozwolił. Uniósł ręce do góry, aby ułatwić mi zadanie i po sekundzie był już tylko w spodniach. Spojrzałam na jego niesamowite ciało i poczułam, że robi mi się sucho w buzi. Jest tak cudownie umięśniony, że mogłabym wpatrywać się w jego klatę godzinami. Nagle przypomniało mi się, jak był w moim mieszkaniu i wtedy też powaliły mnie jego mięśnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie i spojrzałam na twarz Jamesa. Patrzył na mnie wyczekując, aż wreszcie coś zrobię. Zrobiłam krok w jego stronę i zawiesiłam ręce na jego szyji. Pocałowałam namiętnie w usta i nagle znalazłam się na łóżku. Chłopak wisiał nade mną całując mnie kolejno po : policzkach, brodzie i szyi. Robił to powoli i bardzo czule. Następnie zaczął podciągać mój T-shirt do góry i zdjął mi go przez głowę. Przypomniałam sobie o moich siniakach na brzuchu i zastanawiałam się czy to nie będzie mu przeszkadzało. To zupełnie inna sytuacja niż nad basenem.
- Jesteś prześliczna. Mógłbym patrzeć na ciebie godzinami - powiedział cicho zaczynając całować mój brzuch i jeździć po nim nosem. Muszę przyznać, że zaczęło mnie to łaskotać, więc zaczęłam odrobinę chichotać.
- Mam łaskotki - oznajmiłam dalej się śmiejąc, a on nagle przestał i usiadł na mnie.
- Naprawdę ? - spytał podnosząc jedną brew i szeroko się uśmiechnął. - Bardzo mnie to cieszy. Będę miał broń przeciwko tobie - oznajmił i wrócił do poprzedniej czynności. Po chwili jednak zaczął odpinać mi guzik od spodni, a następnie powoli je ze mnie zsunął oraz pozbył mnie moich butów i skarpetek. Takim to sposobem zostałam w samej bieliźnie i poczułam lekką nieśmiałość. Na szczęście w pokoju było ciemno i nie musiałam tego wszystkiego widzieć. Nagle szatyn zeskoczył z łóżka i poszedł do łazienki, do której wchodzi się z jego sypialni. Nim zdążyłam zastanowić się po co tam poszedł, James wrócił i ponownie na mnie usiadł. Zobaczyłam, że nie ma na sobie spodni i został w samych bokserkach.
- Wybacz, musiałem coś wziąć - oznajmił i już kolejny dzisiaj raz zaczęliśmy się całować. Tym razem jednak było goręcej i namiętniej. Położyłam swoje dłonie na jego plecach, a on swoje po obu stronach mojej głowy. Po kilku minutach naszego zaznajamiania się ze swoimi językami szatyn spojrzał mi głęboko w oczy.
- Na pewno chcesz to zrobić ? - spytał, a ja powoli pokiwałam głową. - Cieszę się, bo ja też tego chcę. - Szybkim ruchem założył prezerwatywę i we mnie wszedł. Lekko się skrzywiłam, ale po chwili było już dobrze. Chłopak był skupiony i jęcząc całował mnie po ciele. Pierwszy raz w życiu się kochałam ... nie licząc tego zdarzenia z tym facetem. Jednak on się ze mną nie kochał, a najzwyczajniej w życiu mnie gwałcił. Nie chciałam teraz o tym myśleć, więc jak najszybciej odsunęłam od siebie tę nieprzyjemną myśl. James był czuły i delikatny, ale mimo to kurczowo trzymałam się jego pleców. Nie przeszkadzało mu to, bo co jakiś czas się do mnie uśmiechał. Kiedy obydwoje doznaliśmy spełnienia, chłopak położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Był w samych bokserkach, a ja w samym staniku. Byłam taka zmęczona, że nie przeszkadzał mi brak dolnej części bielizny. Wtuliłam się w niego, głowę kładąc na jego ciepły tors, a on objął mnie ramieniem, pocałował w głowę i tak razem zasnęliśmy.
Kiedy się rano obudziłam, nie byłam już przytulona do szatyna. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam, że nie ma go obok mnie. Podniosłam się powoli i usiadłam wspierając się rękami o łóżko. Nagle zobaczyłam w nogach siedzącego Jamesa, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem.
- Cześć, wyspałaś się ? - spytał. Miał na sobie krótkie spodenki i czarny top na ramiączkach.
- Hej, tak wyspałam się. Która godzina ?
- Około 9:00. Wstałem wcześniej, więc poszedłem pobiegać i wróciłem o 8:00.
- Długo już tak tutaj siedzisz ? - spytałam, bo szczere mówiąc zastanawiałam się czemu w ogóle to robi.
- Odkąd wróciłem. Wyglądasz uroczo kiedy śpisz, więc chciałem trochę na ciebie popatrzeć - oznajmił, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Idę się wykąpać, a potem zrobię ci śniadanie.
- Ja też pójdę wziąć prysznic - oświadczyłam i już miałam wstać z łóżka, kiedy zorientowałam się, że nie mam na sobie majtek. Szybko przykryłam się kołdrą i spojrzałam na szatyna.
- Coś nie tak ? - spytał szczerze zdziwiony moim zachowaniem
- Pamiętasz może gdzie zostawiłeś moje majtki ? Jeśli tak to mógłbyś mi je podać ? - spytałam z twarzą czerwoną jak burak. James zaczął się śmiać i podniósł moją bieliznę z podłogi.
- Jesteś naprawdę śmieszna. Wczoraj robiliśmy to co robiliśmy, a ty się mnie wstydzisz - powiedział podając mi majtki i pocałował mnie w czoło. - Naprawdę śmieszna - powtórzył i poszedł do swojej łazienki. Ja szybko nałożyłam to co mi podał, pozbierałam swoje ubrania i ruszyłam do swojego pokoju. Tam wzięłam sobie czyste ciuchy i poszłam pod prysznic. Przebrałam się, uczesałam włosy i nawet lekko się pomalowałam. Dzisiaj poniedziałek, więc muszę iść poszukać jakiejś pracy. Nie mogę być na utrzymaniu Jamesa. Nawet nie wiem czy on w ogóle pracuję. Kiedy zeszłam na dół, kuchnie oczywiście okupował szatyn. Pachniało jak zawsze cudownie.
- Dzisiaj idę szukać pracy, więc nie będzie mnie przez jakiś czas w domu - mówię do niego, gdy siadam na jednym z krzesełek barowych.
- Gdzie będziesz chodziła ?
- Z moim wykształceniem nie znajdę jakiejś super pracy, ale może coś mi się uda znaleźć. Pochodzę po galerii handlowej, może będzie gdzieś potrzebny ktoś w sklepie, kafejce czy gdzieś.
- No to będę trzymał kciuki, a tera życzę smacznego - powiedział James i podsunął mi talerz z parującą jajecznicą i bekonem.

_____________________________________________________________
No to nie ma co tu dużo pisać ;D Liczę, że się spodobał rozdział 
i czekam na wasze opinie :)

~PatiRusher

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 11

Byłam cała mokra, a James patrzył na mnie i się uśmiechał. Szybko wyciągnęłam szklankę z wodą ze zlewu i chlusnęłam mu prosto w twarz. Chłopak zaczął kręcić głową, a krople z brązowych włosów zlatywały na mnie. Jego oczy były ogromne i wpatrywały się we mnie. Widać było w nich, że ma jakiś plan. Szybko do mnie skoczył i mocno objął od tyłu tak, że nie mogłam się ruszać.
- Co zrobisz ? - spytałam czując lekki niepokój. Nie wiedziałam co mu wpadnie do głowy. Zobaczyłam tylko ogromny uśmiech na jego twarzy i chwile potem spostrzegłam, że bierze słuchawkę ze zlewu. Lekko odchylił moją koszulkę przy dekolcie i puścił wodę. Woda była lodowata i zaczęłam piszczeć. Nie wiedziałam jak mam się od niego odczepić. Na moje szczęście byłam cała mokra i trudno było mu już mnie utrzymywać. Zrobiłam szybko przysiad i udało mi się zabrać słuchawkę z jego dłoni. Wykierowałam ją w stronę szatyna i ochlapałam go od samego dołu do góry. Kiedy zobaczyłam, że nie ma na nim żadnej suchej nitki, wyłączyłam wodę. Chłopak przetarł mokrą twarz ręką i spojrzał na mnie, nie wiedząc czy mam zamiar jeszcze coś mu zrobić.
- Okej, wygrałaś - powiedział i zaczął się śmiać, a ja razem z nim. Musieliśmy się przebrać w jakieś suche ciuchy, więc poszliśmy na górę. Kiedy to zrobiłam, zaszłam jeszcze do łazienki, aby podsuszyć odrobinę włosy. Po około 5 minutach wróciłam na dół, żeby pościerać mokrą podłogę, ale zobaczyłam, że James właśnie kończy to robić.
- Lepiej trzymaj się na baczności, jeszcze się odegram za tą przegraną - oznajmił chłopak chowając mop i wiadro do wielkiej szafy w rogu kuchni, a następnie podszedł do mnie.
- Czy to jest groźba ? - spytałam próbując ukryć uśmiech.
- Może nie groźba, ale zapamiętaj, że to ostatni raz kiedy ze mną wygrałaś. Więcej ci się nie dam.
- No to zobaczymy. Już się nie mogę doczekać naszej kolejnej wojny albo zawodów - powiedziałam i wreszcie mogłam zacząć się śmiać. Szatyn długo nie wytrzymał i dołączył do mnie i pocałował mnie w usta. Odrobinę nam się nudziło, więc razem uzgodniliśmy, że obejrzymy coś na DVD. Tym razem to James wybrał film, a ja poszłam zrobić popcorn. Nie minęło 5 minut, a ja wróciłam do salonu z wielką miską i 2 szklankami soku.
- Co wybrałeś ? - spytałam siadając na kanapie.
- Tym razem trochę akcji - oznajmił siadając obok mnie i podając mi opakowanie od płyty. Opis filmu wskazywał, że będzie bardzo ciekawie. James zgasił wszędzie światło za pomocą pilota, a następnie włączył film. Nie wiedziałam, że ma specjalny pilot do oświetlenia. Zaśmiałam się pod nosem i zaczęliśmy oglądać. Muszę przyznać, że mocno mnie wciągnęło. Kiedy skończyliśmy oglądać płytę, szatyn włączył jakiś program rozrywkowy w tv. Przyznam, że zaczął mnie trochę usypiać, więc oparłam głowę o ramię Jamesa. Kiedy to zrobiłam on pocałował czubek mojej głowy, a następnie zaczął ruszać palcami swojej dłoni, którą trzymał na udzie i zorientowałam się o co mu chodzi. Podałam mu swoją rękę, a on wplątał swoje palce w moje i mocno ścisnął. Nie przeszkadzało mi to, więc mu na to pozwoliłam. W jednej chwili czując jego dotyk wiedziałam, że jestem bezpieczna i zasnęłam.
Obudziłam się bardzo wypoczęta i co mnie zaskoczyło byłam w łóżku. Nie pamiętam, abym się tutaj kładła i byłam w ubraniu. Jedynie nie miałam na sobie bluzy. Wiedząc, że nie będę już dalej spała, więc odwróciłam się na plecy, aby wstać. Kiedy to zrobiłam prawie dostałam zawału. Na miejscu obok siedział James opierając się o ścianę i spał w najlepsze. W jednym momencie chciałam go obudzić i szybko wyjść z pokoju. Jednak zorientowałam się, że nie przeszkadza mi to, a nawet podoba. Domyśliłam się, że mnie tu przyniósł i po prostu zasnął. Nigdy nie zrobiłby mi nic złego. Ta myśl mnie uspokoiła i nie miałam zamiaru go budzić. Jednak było mi gorąco i musiałam się odkryć. Przez to, że poruszyłam kołdrą, chłopak otworzył oczy. Spojrzał na mnie i szybko wstał.
- Przepraszam, nie zrobiłem tego specjalnie. Wiem, że chcesz wszystkiego powoli i pewnie źle sę czujesz z tym, że spałem obok ciebie. Naprawdę przypadkiem tutaj zasnąłem. Chciałem zostać na kilka minut, ale byłem bardzo zmęczony i mi się usnęło - powiedział na jednym wdechu z twarzą bladą jak ściana, a ja się tylko uśmiechnęłam. Na prawdę musi mu na mnie zależeć skoro za to przeszkadza.
- Nic się nie stało. Przecież nic mi nie zrobiłeś, więc nie masz za co przepraszać. Zastanawiam się tylko po co chciałeś zostać tu na kilka minut - oznajmiłam, a jago twarz momentalnie zmieniła kolor na normalny i pojawił się na niej ten sam uśmiech co zawsze. Teraz wyglądał na wyluzowanego i spokojnego jak zawsze.
- Chciałem popatrzeć jak śpisz. Wyglądasz wtedy bardzo uroczo, zresztą jak zawsze ale gdy śpisz jesteś spokojna i niczym się nie martwisz - przez jego słowa na policzkach pojawiły mi się rumieńce i zaczęłam bawić się rogiem kołdry. James podszedł do mnie, usiadł na brzegu łóżka i podniósł dwoma palcami mój podbródek do góry. - Czasami jesteś nieśmiała tak jak teraz, a czasami ostra i odważna jak wczoraj z wodą. Będę miał z tobą wesoło. Teraz lepiej pozwolę na spokojnie ci się wykąpać i przebrać - przysunął się do mnie bliżej, pocałował i wyszedł z pokoju. Siedziałam tak jeszcze przez chwilę i przetwarzałam to co powiedział. To, że jestem nieśmiałą jest tylko i wyłącznie przez niego. Potrafię być przy nim normalna, ale czasami tak mnie onieśmiela, że robię się zawstydzona. Tak już na mnie działa. Po tych przemyśleniach poszłam do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel. Ubyłam głowę, wysuszyłam włosy i przebrałam się w ciuchy. Jak zwykle było gorąco, ale ja zarzuciłam na siebie bluzę. Gotowa zeszłam na dół, aby coś zjeść. W kuchni oczywiście siedział już James i zajadał śniadaniem. Spojrzałam na miejsce na przeciwko niego i leżał tam talerz z gotowym jedzeniem dla mnie. Kto by się tego spodziewał.
- Smacznego - powiedziałam i usiadłam na krześle. Chłopak podziękował i życzył mi tego samego. Po chwili zaczął mi się przyglądać.
- Przecież wiesz, że przy mnie możesz być bez bluzy, dlaczego ją dalej zakładasz ? - spytał z lekko smutnawą miną.
- Wiem, że mogę, ale w niej czuję się jakoś lepiej. Nie gniewaj się - odpowiedziałam, patrząc na niego i sprawdzając jego reakcję. Na szczęście się do mnie uśmiechnął i pokiwał lekko głową. Było po 11, a o 14 zaczynał się mecz Logana. Zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy przejść się na miejsce na pieszo. Doszliśmy tam o 13:15. Spotkaliśmy się jeszcze z Loganem, aby z nim pogadać i życzyć powodzenia. Na miejscu dołączył do nas także Jamie i razem usiedliśmy na swoich miejscach. Mieliśmy najlepszy widok ze wszystkich. Pierwszy raz oglądałam mecz koszykówki na żywo, dlatego byłam bardzo podekscytowana. Oglądałam z ożywieniem i kibicowałam naszej drużynie.
- Widzę, że bardzo ci się podoba - powiedział James i uśmiechnął się do mnie odsłaniając swoje białe zęby.
- I to bardzo. To mój pierwszy mecz na żywo - odpowiedziałam i dalej oglądaliśmy jak wygrywamy. Logan był niesamowity. Biegał we wszystkie strony, łapał piłkę, trafiał do kosza. Jest naprawdę świetny. Do końca meczu zostało jakieś 15 sekund, a drużyny miały tyle samo punktów. Już myślałam, że będzie remis, ale w ostatniej sekundzie przyjaciel Jamesa rzucił do kosza i udało mu się trafić. Zaczęliśmy skakać i krzyczeć ze szczęścia. Wygrana drużyna dostała ogromny puchar i wszyscy się na siebie rzucili. Ja, James i Jamie zeszliśmy na dół i pogratulowaliśmy Loganowi zwycięskiego rzutu. Podziękował i oznajmił, że zaraz odbywa się impreza i mamy na nią przyjść. Nie mieliśmy innego wyjścia, więc się na nią wybraliśmy. Było bardzo miło i wypiłam 3 drinki. Poznałam kilka fajnych osób i spędziłam czas z przyjaciółmi Jamesa. Około 20 postanowiliśmy wrócić do domu. Oczywiście zamówiliśmy taksówkę, bo nie mieliśmy siły wracać nogami.
Do mieszkania dotarliśmy po jakiś 30 minutach. Kiedy weszliśmy do środka powiesiłam swoją bluzkę na wieszaku w przedpokoju i w tym samym czasie szatyn przytulił mnie od tyłu.
- Było bardzo fajnie co nie ? - spytał całując mnie we włosy. Pokiwałam głową zgodnie z prawdą i nagle poczułam chęć pocałowania go. Odwróciłam się do niego przodem i przysunęłam jego wargi do swoich. Chłopak był zdziwiony, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Przysunął mnie do ściany i poczułam jego urwany oddech na szyi. Spojrzał mi głęboko w oczy i wiedziałam, że chce mnie o coś zapytać. Pokiwałam powoli głową, odpowiadając na jego niewypowiedziane pytanie, a on złapał mnie za rękę i ruszyliśmy na górę w kierunku jego sypialni. 
_____________________________________________________________
No i znowu odrobinę długo nic nie dodawałam ... no ale wakacje
i brak czasu. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i domyślam
się, że wiecie co będzie dalej ;)

~PatiRusher

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 10

Kiedy weszliśmy do domu przywitał nas Fox. Wzięłam psa na ręce i poszłam bawić się z nim na kanapę do salonu.
- To jak chcesz sprawdzić czy jestem dobry w śpiewaniu ? - spytał chłopak szeroko się uśmiechając.
- Oczywiście, siadaj i śpiewaj - powiedziałam i posadziłam sobie pieska na kolana, aby mnie nie rozpraszał.
- W takim razie musimy iść do góry - oznajmił i wyciągnął do mnie swoją rękę. Postawiłam zwierzaka na podłogę i podałam Jamesowi swoją dłoń. Zaprowadził mnie do jednego z pokoi, w którym jeszcze nie byłam. W środku znajdowała się jakaś budka, domyślam się, że do nagrywania wokalu i kilka instrumentów. Po prawej stała czarno-czerwona perkusja, po lewej zwykła brązowa gitara, a na środku wielki czarny fortepian.
- Grasz na tym wszystkim ? - spytałam z wielkimi oczami. Chłopak pokiwał głową i się uśmiechnął.
- No to siadaj i zaraz powiesz co o mnie sądzisz - powiedział idąc w stronę fortepianu, a ja nie wiedziałam, gdzie mogę sobie przysiąść. Stałam na swoim miejscu i nie ruszyłam się nawet o krok. Szatyn widząc mnie pokazał ręką, abym się obróciła. Gdy to zrobiłam ujrzałam wielką przezroczystą półkule wiszącą nad ziemią z duża czerwoną poduszką. Uśmiechnęłam się na widok tego cuda i szybko zajęłam miejsce, aby nie przedłużać. James ponownie się uśmiechnął i zaczął grać na instrumencie. Po kilku sekundach zaczął śpiewać, a ja jakbym zastygła. Wpatrywałam się w niego, a on skupiał swój wzrok na klawiaturze fortepianu. Poczułam, że na rękach pojawiła mi się gęsia skórka, a to oznacza tylko jedno. James śpiewa przecudownie. Po kilku minutach, które dla mnie skończyły się zbyt szybko chłopak przestał grać. Obrócił się na ławeczce w moją stronę i czekał na moją reakcję. Ja niestety siedziałam bez ruchu i dalej trwałam w transie.
- Powiesz coś ? - spytał trochę głośniej, niż zawsze. Dzięki temu się rozbudziłam i zeszłam z tego dziwnego fotela. Podeszłam do szatyna i usiadłam naprzeciwko niego na ławce.
- Jesteś niesamowity. Nigdy nie słyszałam kogoś o tak cudownym głosie. Masz talent i to wielki. Udało ci się pojawić u mnie gęsią skórkę, a to wielki wyczyn. Już wiem czemu te dziewczynki się tak zachwycały. Sama niedługo będę chciała robić sobie z tobą zdjęcie i do tego twój autograf - oznajmiłam uśmiechając się od ucha do ucha. Po moich słowach chłopak zrobił to samo.
- Obiecuję, że jak będę sławny to jako pierwsza dostaniesz autograf ... i cieszę się, że ci się podobało, naprawdę zależało mi na tym - powiedział i lekko musnął moje usta.
- Nauczysz mnie coś zagrać ? - spytałam naciskając jeden z białych klawiszy. James nagle rozpromieniał jakby stało się nie wiadomo co cudownego. Spytał czy pytam serio i kiedy oznajmiłam, że jestem śmiertelnie poważna odwrócił się w stronę fortepianu. Zrobiłam to samo i czekałam, aż chłopak coś zrobi.
- No więc jest pani gotowa na naukę ? Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało. Oczekuję od pani cierpliwości i śmiertelnej powagi - powiedział grubym i gustownym głosem. Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale jakoś udało mi się powstrzymać. Także zmieniłam swój głos na bardziej gustowny i poważny.
- Oczywiście, że jestem gotowa, a co do pana uwag to zawsze jestem poważna i cierpliwa. Cierpliwość i Powaga to moje drugie i trzecie imię, zatem możemy zaczynać naukę - odpowiedziałam i James zaczął coś tłumaczyć. Kiedy w końcu skończył gadać zaczął grać. Stwierdziłam, że nigdy się tego nie nauczę, ale mogę spróbować. Zapamiętywałam, które klawisze po kolei mam naciskać i stwierdziłam, że nie jest tak źle. Zdziwiłam się tylko, że używamy wyłącznie lewej strony klawiatury. Kiedy udało mi się nauczyć połowę tego co on zagrał wcześniej to byłam z siebie dumna.
- Dobrze, więc na dzisiaj wystarczy tylko pierwsza połowa, a na następnej lekcji będzie druga. Niech zagra pani teraz to co nam się udało - powiedział szatyn i przesunął się na prawą stronę ławeczki. Zaczęłam grać to co się nauczyłam i nagle James dołączył do mnie grając na prawej stronie klawiatury. Teraz ta piosenka brzmiała o wiele lepiej niż, gdy grałam ją tylko swoją częścią. Domyśliłam się, że stwierdził, że nie dam rady lecieć na wszystkie klawisze. Kiedy skończyliśmy grać wstałam z ławki.
- Jestem genialna ! - wykrzyczałam i zaczęłam tańczyć taniec zwycięstwa.
- Podobno Powaga to pani trzecie imię - powiedział szatyn patrząc na moje wygibasy. Nagle się uspokoiłam i stanęłam wyprostowana jak patyk.
- Proszę mi wybaczyć ten moment roztargnienia. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło - oznajmiłam ponownie gustownym głosem i przyczesałam ręką swoje rozpuszczone włosy. Obydwoje spojrzeliśmy na siebie i w tym samym momencie wybuchnęliśmy śmiechem. James podszedł do mnie i mocno mnie przytulił dalej się śmiejąc.
- Uwielbiam cię - powiedział i mocno mnie pocałował. Od tego śmiania zachciało nam się jeść, więc postanowiliśmy iść na dół, aby zrobić coś dobrego do jedzenia.
- Dzisiaj ja gotuję ! - krzyknęłam kiedy byliśmy już w kuchni i podbiegłam szybko do kuchenki.
- Chyba śnisz - odpowiedział chłopak, podniósł mnie do góry i posadził na krześle. Skrzyżowałam ręce i zrobiłam naburmuszoną minę jak małe dziecko, które nie dostało tego co chcę.
- To nie sprawiedliwe - wymamrotałam pod nosem.
- No dobrze, możesz pomóc mi pokroić warzywa - oznajmił i położył nóż na desce do krojenia. Ja jednak dalej nie schodziłam z siedzenia i patrzyłam na niego z tą samą miną co wcześniej. Szatyn widząc to podszedł do mnie o pocałował mnie w policzek. Niestety nie umiem się mu oprzeć i musiałam się uśmiechnął. Wstałam, wzięłam ostry przedmiot do dłoni i zaczęłam kroć, a James doprawiał mięso. Kiedy nasze danie było już gotowe, usiedliśmy obydwoje do blatu w kuchni i zaczęliśmy jeść. Podczas tego rozmawialiśmy o jutrzejszym meczu Logana, na który się wybieramy.
- Nasza współpraca przy gotowaniu się udała - powiedziałam zjadając ostatni kawałek mięsa z talerza.
- Oj tak, kolacja wyszła nam przepyszna. Może będziemy współpracować też przy zmywaniu ?
- Podoba mi się ten pomysł - oznajmiłam i razem podeszliśmy do podwójnego zlewu. Szło nam bardzo dobrze, ale w którymś momencie James ochlapał mnie wodą z wysuwanej słuchawki z kranu. Byłam cała mokra i kiedy zobaczyłam ucieszoną twarz chłopaka wiedziałam, że to będzie wojna.

______________________________________________________________
Udało mi się napisać ten 10 rozdział ;D Jakoś w wakacje, nie chce 
mi się nad tym myśleć, ale się za siebie wzięłam i się udało :)
Mam nadzieję, ze rozdział się spodobał i czekam na wasze opinie ;)

~PatiRusher

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 9

Wyszłam na zewnątrz, ale chłopak tego nie zauważył, bo był zajęty zabawą z psem. Lekko kaszlnęłam i szatyn podniósł głowę do góry. Kiedy mnie ujrzał wstał na równe nogi jak oparzony. Patrzył na mnie od góry do dołu i nic nie mówił. Podeszłam bliżej i dzieliło nas teraz tylko kilka centymetrów. James spojrzał mi prosto w oczy i nic nie mówił.
- Wiedziałam, że tak będzie - oznajmiłam odwracając się na pięcie, aby wrócić do domu. Chłopak gwałtownie złapał mnie za dłoń i znowu staliśmy twarzą w twarz.
- Ja ... ja wiedziałem, że będziesz wyglądać pięknie ... ale, żeby aż tak pięknie - powiedział, a ja poczułam, że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. - Do twarzy ci z nimi - dodał głaszcząc mój policzek i czule całując mnie w usta. W brzuchu znowu poczułam motyle i zaczęłam śmiać się sama z siebie. To takie fajne, ale i śmieszne uczucie.
- Uwielbiam cię - oznajmiłam i mocno się do niego przytuliłam. Byłam od niego o tyle niższa, że chłopak oparł swoją głowę o czubek mojej i również mnie objął. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie i uśmiechaliśmy jak jacyś chorzy.
- To jak idziesz się kąpać ? - spytał James patrząc w stronę basenu.
- No nie wiem, może popływaj sam - odpowiedziałam powoli odwracając się w stronę leżaków. Już miałam zrobić krok w ich stronę, gdy nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie na swoim brzuchu. Przez sekundę myślałam, że mojemu ciału się to nie spodoba i odsunę od siebie szatyna, ale tak się nie stało. Może naprawdę się do niego przyzwyczajam przez to, że jest taki uroczy i delikatny.
- Jesteś w stroju, a na dworze jest gorąco. Nie możesz zmarnować takiej okazji - usłyszałam cichy głos mówiący mi prosto do ucha i nagle poczułam, że odrywam się od ziemi. James wziął mnie na ręce i zrobił kilka kroków do tyłu.
- Naprawdę to zrobisz ? - spytałam trzymając się kurczowo jego ramion.
- Tak
- No dobrze - odpowiedziałam i zrobiłam głęboki wdech. Chłopak policzył do trzech i wskoczył do zimnej wody razem ze mną. Zanurkowaliśmy razem i po chwili wypłynęłam na powierzchnie. James nadal był pod wodą, ale nie widziałam gdzie, bo przecierałam oczy przez wodę, która się do nich dostała. Nagle szatyn pojawił się przede mną i podsunął mnie do ściany basenu.
- I jak podobało się ? - spytał uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie sądziłam, że mi się spodoba, ale spodobało i to nawet bardzo - odpowiedziałam przeczesując mu do góry grzywkę, która zwisała mokra na czole. Teraz widać, że ma jeszcze bardziej długie włosy. Kiedy to zrobiłam, chłopak jeszcze bardziej się uśmiechnął.
- Wcześniej tylko moja mama poprawiała mi tak włosy. Jesteś pierwszą dziewczyną, która to zrobiła.
- W takim razie czuję się bardzo zaszczycona - oznajmiłam, a chłopak czule pocałował mnie w czubek nosa.
- Cieszę się, że tak szybko się do mnie przyzwyczajasz i przepraszam, jeżeli źle się poczułaś, gdy złapałem cię za brzuch.
- Myślałam, że właśnie tak będzie, ale się tak nie stało. Po postu wiedziałam, że to ty i nic mi nie zrobisz. Nie sądziłam, że tak szybko będzie mi się to udawało, ale jak widać masz dar. Dar bycia uroczym, słodkim, opiekuńczym, delikatnym i przystojnym. Prościej można to nazwać "dar bycia idealnym" - oznajmiłam i się do niego uśmiechnęłam.
- Kłóciłbym się o to czy jestem idealny, po prostu mi na tobie zależy. Jesteś dla mnie naprawdę ważna - powiedział i lekko zaczął całować mnie w usta. Jak na razie mi to nie przeszkadzało, więc zarzuciłam ręce na jego szyi, aby być jeszcze bliżej. Całował mnie czule i delikatnie, a mi się to podobało.
- Zauważyłem, że jak całuję cię powoli to wszystko jest dobrze. Mamy już pierwszy punkt. - odparł szatyn i tym razem pocałował mnie w czoło.
- No bo wiesz, kiedy ten mężczyzna ... no to był bardo brutalny i ... - nie dokończyłam, bo poczułam na swoich wargach ciepło innych.
- Nie mów o tym, najlepiej będzie jak o tym zapomnisz
- Masz rację, nie będę wracała już do tego wspomnienia - oznajmiłam. Popływaliśmy jeszcze trochę w basenie, a potem poszliśmy się opalać. Promienie słońca cudownie grzały mi twarz i od tego całego ciepła zasnęłam. Obudził mnie James, mówiący coś o wypadzie na obiad. Zgodziłam się na niego, więc musiałam iść na górę, aby się przebrać. Kiedy weszłam do łazienki zauważyłam, że udało mi się nawet opalić. Ucieszyłam się, bo u mnie z tym ciężko. Szybko przebrałam się w ciuchy i wróciłam do swojego pokoju. Miałam tam duże lusterko przy biurku, więc lekko się pomalowałam i uczesałam włosy. Zarzuciłam na ramiona bluzę i zeszłam na dół. James oczywiście już na mnie czekał. Siedział w kuchni na jednym z krzeseł i bawił się telefonem.
- Gotowa ? - spytał widząc mnie, a ja pokiwałam głową. Chłopak nalał jeszcze trochę wody do miski dla psa, pożegnał się z nim i razem wyszliśmy z mieszkania.
- Może odwiedzimy naszą wspólną kumpelę i tam coś zjemy ? - spytałam, przypominając sobie nasz ostatni wypad do baru. Szatynowi spodobał się ten pomysł i postanowiliśmy spacerkiem, na spokojnie pójść tam na pieszo. Kiedy ruszyliśmy w daną stronę James złapał mnie za dłoń. Na sekundę się zatrzymałam i zastanawiałam czy na pewno chcę iść tak długo trzymając go za rękę.
- Jeśli chcesz to mogę cię puścić. Powiedz jeżeli ci to przeszkadza. - oznajmił patrząc się na mnie i czekając co zrobię.
- Wszystko jest ok. Po prostu zastanawiałam się czy dam radę przez taki czas cię trzymać, ale spróbuję - powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Kątem oka ujrzałam, że chłopak się uśmiecha, więc ja zrobiłam to samo. Przez całą drogę do baru rozmawialiśmy. Nawet nie zauważyłam, że szliśmy tam, aż godzinę. Kiedy zorientowaliśmy się, że jesteśmy już na miejscu, weszliśmy do środka. W samym wejściu usłyszałam głos mojej ulubionej kelnerki.
- Kogo ja tu widzę. Anabell i James. Znowu oboje i tym razem widzę, że chyba chyba coś się u was zmieniło. - powiedziała siwowłosa kobieta  widząc nas trzymających się za rękę i uśmiechnęła się od cha do ucha. My usiedliśmy do jednego ze stolików i kelnerka do nas podeszła.
- Cześć Rachel, co u ciebie słychać ? - spytał James patrząc w jej błękitne jak ocean oczy.
- A dobrze, zresztą jak zawsze. No ale widzę, że u was to nawet bardzo dobrze. Cieszę się, że jesteście razem. Zasługujesz na takiego czarującego chłopca jak James, a ty na taką uroczą dziewczynę jak Anabell. Naprawdę ogromnie się cieszę. Pewnie zjedlibyście coś. To co zawsze ? - spytała podnosząc do góry swój mały długopis. Obydwoje pokiwaliśmy głowami w tym samym czasie i po kobiecie nie było śladu.
- Uwielbiam ją - oznajmił James.
- Ja również, jest wspaniała. - dodałam i obydwoje się uśmiechnęliśmy. Po jakiś 10 min. dostaliśmy swoje jedzenie i mogliśmy na spokojnie je zjeść. No może nie, aż tak spokojnie, bo w jednym momencie usłyszałam dziewczęcy pisk i obok nas stały 2 dziesięcioletnie dziewczynki.
- Czy możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie ? - spytała jedna z nich.
- Ze mną ? Ale czemu ? - spytał James nie wiedząc o co chodzi.
- No jak to czemu. Widziałyśmy w internecie jak śpiewasz i uważamy, że jesteś cudowny. Czekamy, aż dodasz coś nowego - odpowiedziała mu druga z dziewczynek, a on nie wiedział co ma robić.
- Chętnie zrobię wam zdjęcie - powiedziałam, a mała blondynka wręczyła mi swoją komórkę. Pstryknęłam każdej z nich fotkę, a one na pożegnanie mocno przytuliły się do chłopaka.
- Co to było ? - spytał szatyn siadając z powrotem na swoje miejsce.
- Twoje pierwsze fanki i wiesz co uświadomiłam sobie, że ja nadal nie słyszałam jak śpiewasz. Miałam cię posłuchać, ale jakoś nie było czasu.
- Nie martw się, dzisiaj wieczorem zaśpiewam dla ciebie w domu. Będziesz mogła mnie ocenić, a zwłaszcza, że zależy mi na twojej opinii. - oznajmił James, a ja ucieszyłam się jak mała dziewczynka. Domyślam się, że musi mieć ogromny talent skoro te małe tak się zachwycały. Już nie mogę doczekać się, aż wrócimy do mieszkania.  Kiedy dokończyliśmy swoje dania było po 17. Pożegnaliśmy się Rachel i wyszliśmy z baru. Stwierdziłam, że nie za bardzo chce mi się iść, więc postanowiliśmy wrócić do domu taksówką. Wsiedliśmy do zamówionego samochodu i ruszyliśmy.

_____________________________________________________________________
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że czytacie te moje wypociny. Wiem, że jak
piszę nowy rozdział to przynajmniej ktoś bd go czytał :)
Jesteście kochani <3
No to liczę, że rozdział się spodobał i czekam na wasze opinie ;3

~PatiRusher