niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 3

 Zza moich pleców wyłonił się brunet z lekkim zarostem i przywitał się z Jamesem.
- Sory, że nie mogłem iść dzisiaj z wami na siłownie, ale miałem rano ważną sesje. - oznajmił chłopakowi, a potem spojrzał w moją stronę i lekko się uśmiechnął. - Widzę, że przyszedłeś z dziewczyną, nic nam nie mówiłeś. Jestem Jamie, miło mi. - powiedział i podał mi rękę.
- Anabell, mi również miło, ale nie jestem jego dziewczyną. - odpowiedziałam i spojrzałam na Jamesa, ale on nie patrzył na mnie w tym momencie.
- No to nie będę wam przeszkadzał. James, idziesz dzisiaj do klubu ? Razem z Loganem spotykamy się tam dzisiaj o 20. Co ty na to ? - spytał chłopaka.
- W sumie czemu nie. Jeśli nie będę miał nic do roboty, to mogę wpaść. - odpowiedział z uśmiechem. Jamie pożegnał się z nami i wyszedł z baru. Muszę przyznać, że jest bardzo przystojny.
- Czasami można za nim nie nadążyć. - oznajmił brunet śmiejąc się. W tym właśnie momencie kelnerka przyniosła nam nasze jedzenie. Zaczęliśmy jeść i czas bardzo szybko nam minął. Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie jakaś dziewczyna, która przypadkiem mnie szturchnęła i przez, którą wylałam na Jamesa koktajl, który kupiłam wychodząć.
- Mój boże, wybacz mi. To było niechcący. Akurat kiedy już doszliśmy do mojego domu. - powiedziałam spanikowana.
- Nic się nie stało. Przecież to nie twoja wina.
- Jak to nie. Może wejdziesz do mnie i ci ją przemyję. - oznajmiłam, a chłopak pokiwał głową. - Tylko wybacz, jeśli w mieszkaniu nie będzie za pięknie wyglądało. Mieszkam z ojcem i ... - powiedziałam urywajać zdanie.
- Jasne, rozumiem. Chodźmy. - oznajmił i szeroko się uśmiechnął. Znowu te jego białe zęby. Tak na mnie działają, że nogi się pode mna uginają. Otworzyłam drzwi kluczem i weszliśmy do środka. Nawet nie było tak źle. Ojciec spał na kanapie z włączonym telewizorem, a w domu było nawet czysto. Przez chwilę pomyślałam, że posprzątał, ale jakoś nie mogłam w to uwierzyć. Stwierdziłam, że potem się nad tym zastanowie. Wzięłam bruneta za ramię i pociągnęłam do swojego pokoju.
- Możesz zdjąć koszulkę ? Szybko ją przepiorę i dam do suszenia. Jeśli chcesz moge ci coś dać, chociaż będzie trudno zmieścić ci się w coś mojego. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Nie musisz mi nic dawać. Przecież jest gorąco. - odpowiedział, zdjął z siebie koszulkę i wyciągnął rękę, żeby mi ją podać. - Proszę. - dodał, a ja stałam jak wryta. Kiedy ujrzałam jego idealnie wyrzeźbione ciało, aż zaschło mi w gardle. Nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Gdybym mogła to zaczęłabym się ślinić.
Wszystko ok ? - spytał podchodząc bliżej mnie. Zauważyłam, że znowu wstrzymuję oddech. Szybko wzięłam od niego T-shirt.
- Jasne, usiądź sobie, a ja zaraz wrócę. - powiedziałam i szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Zamiast zabrać sie za pranie, stanęłam przed lustrem i ujrzałam na policzkach ogromne rumieńce. Było mi gorąco jak w piekle. Przemyłam twarz zimną wodą i zabrałam się za czyszczenie koszulki. Dałam ją do wysuszenia i wróciłam do pokoju. James stał tyłem do mnie i oglądał moje rysunki wiszące na ścianie. Z tyłu też wyglądał idealnie. Jak to możliwe, że tak na mnie działał. Chyba serio się w nim zakochałam, a to nie najlepiej. Nie chcę mieć złamanego serca, a dobrze wiem, że z nim nie będę. Może myśli, że potrzebuje pomocy i dlatego jest dla mnie taki miły. Chłopak chyba wyczuł moją obecność i obrócił się.
- Świetnie rysujesz. Naprawdę jesteś niesamowita. - powiedział uśmiechając się.
- Uwielbiam to robić i chyba mi to wychodzi.
- Nawet nie chyba. Jamie jest fotografem, więc byłby zachwycony twoimi rysunkami. - oznajmił i zaczął przechadzać się po pokoju oglądając resztę. Ja usiadłam na łóżku i przyglądałam się mu. Jak można mieć aż tak idealne ciało.
- Dużo ćwiczysz ? - spytałam, tak jakby nie było tego widać.
- Dosyć dużo. Codziennie staram się biegać i przynajmniej 3 razy w tygodniu chodzę na siłownie. - odpowiedział i usiadł obok mnie. Dalej był bez koszuli. Teraz jeszcze bliżej niż wcześniej.
- Uroczo wyglądasz z tymi rumieńcami na policzkach. Tylko jeden jest bardziej czerwony. Co sobie na prawdę zrobiłaś ?
- Mówiłam, że to był mały wypadek. Uderzyłam się drzwiami. Twoja koszulka powinna być już sucha, zaraz ja przyniosę. - powiedziałam i po nią poszłam. Po minucie wróciłam i oddałam ją chłopakowi.
- Dziękuje, jest jak nowa. - oznajmił i szeroko się uśmiechnął. - Co dzisiaj robisz ? Może wybrałabyś się ze mną do klubu mojego przyjaciela. Jamie jest właśnie właścicielem jednego.
- Chętnie bym poszła, ale u mnie z późnymi powrotami nie jest za dobrze. Wole nie narażać się ojcu. Przykro mi. - odpowiedziałam ze smutkiem.
- To może zamiast tego przyszłabyś do mnie na jakiś film. Potem cię odprowadzę i się nie spóźnisz. Co ty na to ? - spytał, głosem oczekującym na to, że się zgodzę.
- Nie wolisz spotkać się z przyjaciółmi ?
- Ich mam każdego dnia. Dobrze im zrobi jak trochę za mną potęsknią. - powiedział śmiejąc się, a ja razem z nim. - To co, jesteśmy umówieni ?
- No dobrze. Pasuje ci na 19 ? - spytałam, a on pokiwał głową. Było już około 16, więc chłopak postanowił wracać do domu. Odprowadziłam go do drzwi i wyszedł. Ja poszłam do kuchni napić się wody. Tutaj też było czysto, a w lodówce było więcej jedzenia. Wiedziałam, że ojciec ma jakieś pieniądze, bo w końcu za co pije. Tylko dalej nie wiedziałam co się dzieję. Usłyszałam, że ojciec się obudził i przyszedł do kuchni. Napił się czegoś i poszedł do łazienki. Wrócił po jakiś 20 min. i myślałam, że coś mi się przewidziało. Stał przede mną przebrany, ogolony i chyba nawet użył jakiś perfum. Stałam przed nim jak wryta.
- Co się tak gapisz ? Nie masz lepszych zajęć. - odezwał się i zeszłam na ziemie, bo wcale się nie zmienił. Dalej wredny. Chciałabym, żeby był taki jak kiedyś. Miły, zabawny i zawsze mi pomagający. To chyba jednak nigdy nie wróci. Wzięłam z koszyka jabłko i poszłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru się z nim teraz kłócić. Siedziałam na łóżku i przeglądałam internet na telefonie, kiedy ktoś zadzwonił dzwonkiem. Szybkim krokiem ruszyłam do drzwi, aby je otworzyć. Widziałam, że ojciec chciał to zrobić, ale za późno wyszedł z łazienki. Kiedy nacisnęłam klamkę, przede mną pojawiła się kobieta mojego wzrostu, z lekko kręconymi rudymi włosami.
- Cześć mała, jest tatuś ? - spytała, a ja nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. "mała", "tatuś" - na te słowa chciało mi się śmiać, ale nie mogłam, bo byłam w za dużym szoku, że ktoś do nas przyszedł.
- Co stoisz jak krowa na łące, może byś wpuściła Grace. - powiedział głośnym głosem ojciec, a ja aż podskoczyłam. Przesunęłam się i kobieta weszła do środka. Czy oni mają randkę. Jakim cudem ktoś chce się z spotykać z tym człowiekiem. Chyba, że jest wredny tylko dla mnie, co nawet zauważyłam. Nie chciałam na to patrzeć, więc wróciłam do swojego pokoju. Siedziałam tak do 18:30 i postanowiłam powoli iść już do Jamesa. Kiedy mijałam salon zauważyłam jak ojciec siedzi razem z Grace. Do zabawy wszedł już alkohol i to nawet dużo. Domyślam się, że ona jest podobna do niego i jak wrócę to będzie jak zawsze.
- Wychodzisz gdzieś ? - spytał ojciec widząc, że otwieram drzwi.
- Tak, wrócę po 22. - oznajmiłam i wyszłam nie słysząc co jeszcze do mnie mówi. Na dworze odrobinę wiało i wyglądało jakby miało potem padać. Szłam sobie spacerkiem i doszłam do chłopaka w 20 min. Zapukałam do drzwi i przede mną pojawił się brunet w koszuli.
- O jesteś trochę wcześniej, zaraz dokończę kolację, wchodź. - powiedział i zaprosił mnie do środka.
- Kolacja ? Myślałam, że będziemy oglądać film.
- Będziemy, ale przecież nie będziesz siedziała głodna. Zaraz kończę, usiądź sobie. - powiedział i podszedł do kuchenki. Minęło jakieś 10 min. i chłopak postawił przede mną talerz ze Spaghetti. Wyglądało i pachniało cudownie. Widać, że potrafi gotować.
- No to smacznego. - powiedział i się uśmiechnął.
- Dziękuję i wzajemnie. - odpowiedziałam i zaczęliśmy jeść. Było wyśmienite. Mógłby gotować dla mnie codziennie. Zaczęłam śmiać się sama do siebie, a brunet patrzył się na mnie z dziwną miną i po chwili też zaczął się śmiać. Jedliśmy tak w milczeniu i w jakimś momencie zorientowałam się co jest grane. To wyglądało na randkę. Tak, jestem na randce i to na dodatek z Jamesem.


____________________________________________________________
Jest 3 rozdzialik :) Dużo się nie działo, ale mam nadzieję,
 że się spodobało :)

~ PatiRusher

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 2

Kiedy się obudziłam było przed 8. Pomyślałam, że James jeszcze śpi i mogę iść nalać sobie coś do picia. Nie przebierając się z rzeczy, które mi dał zeszłam na dół i wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy. Kiedy napełniłam nim szklankę usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. W kuchni pojawił się właśnie brunet, u którego nocowałam. Był w koszulce na ramiączkach i trzymał na rękach małego psa.
- Chciało mi się pić i zeszłam na dół po jakiś sok. - powiedziałam unosząc lekko szklankę do góry.
- Ok, nie musisz mi się ze wszystkiego spowiadać, czuj się jak u siebie w domu - powiedział z uśmiechem chłopak i puścił psiaka na podłogę. Mały podbiegł do mnie i zaczął na mnie skakać. Był bardzo ładny. Tylko nie pamiętałam jak nazywa się ta rasa. Pogłaskałam go po głowie i popatrzyłam na Jamesa, który stał w miejscu. Zauważyłam, że przygląda się moim ręką, a po tym przypomniało mi się, że nie mam na sobie bluzy tyko T-shirt na krótki rękaw. Kiedy chłopak dostrzegł, że widzę jak mi się przygląda, odrobinę speszony natychmiast przestał.
- Idę wziąć prysznic. - powiedział i skierował się w stronę schodów, ale na jednym ze stopni się zatrzymał. - Pies ma na imię Fox. - dodał i pobiegł na górę. Pewnie wiedział, że nie chcę o niczym rozmawiać. Chociaż to co mam na rękach nie jest po wczorajszym wydarzeniu, ale on o tym nie wie. Kiedy zostałam na dole sama, wypiłam sok do końca, przemyłam szklankę i poszłam do góry. Kiedy zaścieliłam łóżko, poszłam sprawdzić czy łazienka jest już wolna. Tak właśnie było i w środku nikt się nie znajdował. Nie widać nawet, aby była używana i domyśliłam się, że chłopak ma własną łazienkę, a ta jest dla gości. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Nie miałam żadnych świeżych ubrań, więc musiałam wziąć wczorajsze. Gotowa wzięłam z sypialni torbę i zeszłam na dół, gdzie w kuchni spotkałam Jamesa.
- Głodna ? Właśnie robię naleśniki.
- Nie dziękuję i będę się chyba zbierała do domu.
- Co ? No co ty, bez śniadania cię nie wypuszczę. Siadaj, zjedz, a potem cię odwiozę. - powiedział i podrzucił naleśnikiem do góry. Szczerze mówiąc to byłam głodna jak wilk i stwierdziłam, że zostanę. Zresztą nie chciałam się sprzeciwiać, bo robi to dla mnie z dobroci.
- Może ci pomogę ? - zaproponowałam i stanęłam obok niego.
- Jeśli tak bardo chcesz to możesz wyciągnąć talerze. - powiedział wskazując na jedną z szafek kuchennych. Wyłożyłam je na stół i stwierdziłam, ze naleje nam też soku. Akurat kiedy skończyłam, chłopak nałożył nam śniadanie na talerze. Naleśniki pachniały cudownie i razem usiedliśmy do talerzy. Kiedy zerkałam na bruneta podczas jedzenia, on ciągle się do mnie uśmiechał. Wyglądał uroczo i muszę przyznać, że mi się spodobał. No, ale nie ma co sobie robić nadziei, bo co on mógł by widzie w takiej dziewczynie jak ja. Przygarnął mnie na noc, bo stwierdził, że potrzebuję pomocy i pewnie myśli, ze jestem z jakiejś patologicznej rodziny i na dodatek, że zarabiam w pewien niestosowny sposób. Przez to myślenie odechciało mi się tutaj siedzieć i robić z siebie jakiejś sieroty, która nie może sobie sama poradzić. Odłożyłam pusty talerz i  szklankę do zlewu i wzięłam torbę z krzesła.
- Dziękuję za wszystko, ale będę już szła. Nie musisz mnie odwozić.
- Czekaj, co będziesz szła skoro dla mnie to nic takiego, żeby cię podwieźć. - powiedział i zabierając z małego haczyka kluczyki otworzył mi drzwi wejściowe.
- No dobrze. - powiedziałam cicho i wyszłam.
- Fox, wychodzę z domu, a ty bądź grzeczny i nie rób dzikich imprez. - powiedział chłopak głaszcząc psa stojącego pod drzwiami, a ja się zaśmiałam. Z drzwiami od auta brunet zrobił to samo co z poprzednimi i weszłam do środka. Ruszyliśmy i wjechaliśmy na ruchliwą ulicę. Podałam chłopakowi swój adres, a on wpisał go w telefon, aby wiedzieć jak tam dojechać.
- Masz bardzo ładnego psa. Jaka to rasa ? - spytałam podczas jazdy.
- To Alaskan Klee Kai, ja ale traktuje go jak swoje dziecko. Mój mały synek. - powiedział i zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
- Masz bardzo ładny uśmiech, powinnaś uśmiechać się o wiele częściej. - oznajmił, a ja poczułam, że na policzki wpełznął mi rumieniec i lekko się do niego uśmiechnęłam. Zastanawiam się czy jest po prostu, aż taki miły i chcę mi sprawić przyjemność, czy mówi to, bo na prawdę tak uważa. Zresztą co to za różnica, skoro nigdy więcej się nie spotkamy. Odstawi mnie do domu i zapomni, że w ogóle istnieję. Reszta naszej drogi minęła w milczeniu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nadszedł czas, abym wyszła. Z jednej strony nie chciałam tego robić, bo kto chciałby iść od takiego domu. Jednak z drugiej, nie mogłam zostać w tym aucie na zawsze.
- To tutaj ? - spytał chłopak spoglądając na mnie, a ja lekko pokiwałam głową. - To czemu nie wychodzisz ?
- Już idę, wybacz, że tak długo siedzę. - odpowiedziałam i zaczęłam  jak najszybciej odpinać pasy.
- Nie, to ty mi wybacz, wcale nie chciałem cię wygo... - nie usłyszałam reszty, bo zdążyłam już zatrzasnąć drzwi samochodu. Wyjęłam z torby kluczę i weszłam do mieszkania, nie odwracając się, chociaż wiedziałam, że brunet dalej stoi pod jej domem z włączonym silnikiem. Wchodząc poczułam okropny odór alkoholu. Zajrzałam do salonu i zauważyłam śpiącego na fotelu ojca, który trzymał w ręku butelkę. Ucieszyłam się, że tak właśnie go zastałam, bo będę mogła powiedzieć, że wróciłam poprzedniego wieczora. Poszłam do swojego pokoju, zastanawiając się co będę dzisiaj robiła. Dalej pamiętałam to co wydarzyło się poprzedniej nocy, ale próbowałam usunąć to ze swojej pamięci. Stwierdziłam, że odrobinę się zdrzemnę i położyłam się do łóżka.
Kiedy się obudziłam była pora obiadu, więc postanowiłam coś zjeść. Poszłam do kuchni, gdzie stał ojciec i pił wodę.
- A ty gdzie się szlajałaś całą noc ? - spytał ocierając wodę ściekającą mu po brodzie.
- Nigdzie. Przecież wróciłam wieczorem do domu, nie pamiętasz ? - próbowałam mówić, tak aby nie wyczuł, że kłamię.
- Nie kojarzę żebyś wracała, ale może zasnąłem na chwilę. Lepiej kupiłabyś coś do jedzenia, bo nic nie mamy ! - krzyknął.
- Ciekawe za co, skoro nie chce ci się iść do pracy ! Myślisz, że je produkuję !
- Nie odzywaj się tak do mnie gówniaro ! - wykrzyczał uderzając mnie w policzek. - Dobrze wiem, że masz swoje pieniądze, które kiedyś odkładałaś. Lepiej idź już i kup jedzenie, abo znowu dostaniesz. - Pobiegłam do swojego pokoju po torbę i wybiegłam z mieszkania. Biegłam jak najszybciej, chociaż wiedziałam, że nikt mnie nie goni. Udało mi się szybko dotrzeć do pobliskiego parku i usiadłam na ławce. Od jakiegoś czasu często tu przychodzę. Wczoraj właśnie byłam w tym miejscu, kiedy ten facet mnie zaciągnął. Teraz na szczęście było jasno i bezpiecznie. Było już po 16 i postanowiłam iść do dużego baru, który znajdował się niedaleko, i który ostatnio odnalazłam. Dotarłam do niego dosyć szybko i zajęłam wolny stolik. Zamówiłam  zapiekankę i wyjęłam telefon, aby skorzystać z internetu. Spędziłam tu czas do samego wieczora. Jest tutaj bardzo miłą obsługa, która dobrze mnie już zna. Około 20 postanowiłam wracać do domu, ale musiałam jeszcze kupić coś do jedzenia. Już boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym wróciła z pustymi rękami. Zaszłam więc do małego sklepu i kupiłam trochę jedzenia. Kiedy byłam już w mieszkaniu, włożyłam wszystko do lodówki i poszłam do swojego pokoju. Kompletnie nic mi się nie chciało i po prostu położyłam się do łóżka.
Rano obudziłam się dosyć wcześnie, więc wzięłam szybko prysznic, zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania, aby nie spotkać ojca. Kiedy wyszłam poczułam chłodne powietrze ranka i dopiero teraz zauważyłam jak szczypie mnie spuchnięty policzek. Zabrałam zesobą  bloki i poszłam do parku. Wyjęłam je tam, zresztą jak i ołówki i usiadłam na ławce. Było jeszcze wcześnie, więc park był pusty. Czasami było jednak widać kogoś spacerującego z psem. Otworzyłam blok i zastanawiając się co narysować, przypomniał mi się James. Te jego piękne oczy wpatrujące się prosto w moje, idealnie wykrojone usta, średniej wielkości nos, kilkudniowy zarost na brodzie i odrobinę przydługa grzywka zaczesana do góry. Wyobrażając sobie jego twarz poczułam, że robi mi się miło. Wzięłam ołówek do ręki i zaczęłam rysować. Oczy, usta i cała reszta. Kiedy dokańczałam cienie zorientowałam się, że siedzę tutaj już z jakieś półtora godziny. Nie przeszkadzało mi to jednak i wróciłam do rysowania. Po jakiś 5 minutach ktoś mi przerwał.
- Cześć ! - usłyszałam znajomy głos i wychyliłam głowę zza kartki. Ujrzałam wysokiego bruneta uśmiechającego się od ucha do ucha.
- Cześć James, co ty tutaj robisz ? - spytałam nie wierząc, że znowu go widzę.
- Byłem z przyjacielem na siłowni. Mieszka niedaleko stąd. To bardzo blisko twojego domu. - oznajmił znowu się uśmiechając, a mi zaparło dech w piersiach widząc jego idealne białe zęby. - Co ci się stało w policzek ? - spytał wskazując na niego palcem i usiadł obok mnie na ławce. W tej chwili przypomniało mi się właśnie, że trzymam na kolanach ogromną kartę z jego twarzą, którą sama narysowałam. Szybko zamknęłam blok i nerwowo spojrzałam na chłopaka.
- Rysujesz ? Czemu ukrywasz przede mną swoje dzieła ? Na pewno są wspaniałe. - powiedział brunet zabierając blok z moich kolan. Otworzył go, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
 - Hmm... bardzo mi się podoba. Widzę, że muszę mieć ciekawą twarz, skoro miałaś zaszczyt mnie narysować. - oznajmił, a ja patrzyłam przed siebie, czując na policzkach ogromne rumieńce i przygryzając dolną wargę z nerwów. - Może następny będzie mój profil ? Tylko nie wiem, który jest lepszy. Może ty zdecydujesz ? - zapytał, a ja odwróciłam głowę w jego stronę. Chłopak obracał się na dwie strony robiąc przy tym wiele dziwnych min. Zaczęłam się cicho śmiać, a on razem ze mną.
- Cieszę się, że udało mi się ciebie rozśmieszyć. Na prawdę bardzo mi się to podoba. Myślisz, że mogłabyś narysować dla mnie jeszcze jeden taki albo zrobić kopie ?
- Myślę, że możesz zabrać sobie ten.
- Naprawdę ? Przecież to oryginał, lepiej jak dostanę kopie.
- Nie. Weź go sobie. Niech to będzie prezent za to, że mi pomogłeś. - powiedziałam wyrywając kartkę z bloku i wręczając ją chłopakowi.
- Bardzo dziękuję. - powiedział i z uśmiechem przyglądał się swojej podobiźnie. - To powiesz mi teraz co stało się z twoim policzkiem ?
- Mały wypadek, nic wielkiego. - oznajmiłam. - Chyba będę się zbierała.
- Tak szybko ? Może moglibyśmy się razem gdzieś przejść, albo zjeść razem obiad.
- No nie wiem.
- Proszę. - powiedział przechylając głowę na bok. Wyglądał tak uroczo, że nie mogłam mu odmówić.
- No dobrze, zgadzam się. Możemy się przejść, a potem zjemy razem obiad.
- Widzę, ze udało mi się namówić na dwie rzeczy. Chodźmy na chwilę do mnie, przebiorę się i możemy iść. - oznajmił brunet i ruszyliśmy do niego. Prowadził mnie przez jakieś skróty i okazało się, że jego dom jest nawet blisko mojego. Autem jest o wiele dłuższa droga. Weszliśmy do jego mieszkania i tym razem na powitanie przywitał mnie mały piesek. Zaczęłam go głaskać, a chłopak poszedł na górę się przebrać. Ułożyłam się wygodnie na podłodze i zaczęłam bawić się z psiakiem. Był bardzo słodki. Kiedy James był już gotowy, zszedł na dół.
- Widzę Fox, że moja koleżanką cię polubiła. - powiedział i usiadł obok mnie. Zaczął głaskać psa i przez chwilę razem się z nim bawiliśmy
- Dobra, pora już iść. Nie martw się Fox, może Ana nas jeszcze kiedyś odwiedzi. - powiedział i wstał. Kiedy usłyszałam Ana, poczułam się jakbym była znowu przez kogoś lubiana. Mówili tak do mnie kiedyś moi przyjaciele i rodzice. Teraz już w ogóle nie słyszę tego zdrobnienia. Zrobiło mi się bardzo miło, kiedy je usłyszałam. Razem wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy spacerkiem w stronę miasta. Na początku rozmawialiśmy o tym, że świetnie rysuję, a potem o tym co on lubi robić. Dowiedziałam się, że uwielbia śpiewać i nawet wrzuca filmiki z coverami i swoimi piosenkami do internetu. Obiecałam mu, że na pewno je zobaczę. Spacerowaliśmy tak dłuższy czas, aż stwierdziliśmy, że pójdziemy coś zjeść.
- Znam świetny bar, który jest niedaleko. Możemy do niego pójść. - powiedział i poprowadził mnie na miejsce. Okazało się, że to ten sam bar, w którym byłam wczoraj.
- Kiedyś przychodziłem tu prawie codziennie z przyjaciółmi, ale od jakiś 2 tygodni nie mamy za dużo czasu.
- To bardzo zabawne, bo ja właśnie 2 tygodnie temu znalazłam ten bar i przychodzę tutaj bardzo często.
 - Może gdybyś odnalazła go wcześniej, to nasza znajomość szybciej by się zaczęła. - oznajmił i usiedliśmy przy stoliku. Podeszła do nas starsza kobieta, którą dobrze już znałam.
- James ? Anabell ? Co wy tutaj razem robicie ? - spytała zdziwiona siwowłosa kobieta.
- To moja koleżanka i przyszliśmy coś zjeść. Przy okazji odwiedzam moją starą kumpelę, ale widzę, że jesteś też kumpelą Any.
- Oczywiście, że tak. Kumpele, aż po grób. - powiedziała kobieta, puszczając do mnie oczko, a ja się uśmiechnęłam. Bardzo ją lubiłam. Jest miła i zabawna.
- No to co zjecie kochani ? - spytała podnosząc do góry długopis i mały notes.
- Ja wezmę steka z frytkami i cole, a ty ? - spytał brunet spoglądając na mnie.
- Niech zgadnę. Zapiekanka i cola. - wtrąciła kelnerka, a ja się zaśmiałam i pokiwałam głową. - Obydwoje macie swoje ulubione dania i się ich trzymacie. Raz, dwa i będę z zamówieniami.
- Widzę, że mamy ze sobą coś wspólnego. Ulubione jedzenie w tym samym barze, a nawet tą samą kumpelę. - powiedział śmiejąc się, a ja razem z nim. Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos wołający Jamesa.

_____________________________________________________________________
Trochę długi wyszedł ten mój rozdział, ale mam nadzieję,
 że dotrwaliście do końca ;)
Oby się podobał i liczę na szczere komentarze :)
 

niedziela, 4 maja 2014

Rodział 1

W samochodzie było ciemno i nie mogłam dokładnie przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Jedyne co widziałam wcześniej to jego śliczne oczy. Do jego mieszkania jechaliśmy jakieś 10 minut. Zatrzymaliśmy się przy bardzo ładnym domku jednorodzinnym. Przez kilka sekund podziwiałam go przez okno i zanim zdążyłam odpiąć pasy, nieznajomy otworzył mi drzwi samochodu. Dalej nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, dlatego w ciszy podeszłam do wejścia do domu. Chłopak otworzył je i przekroczył próg. Przez chwile zastanawiałam się jeszcze, czy aby na pewno chcę tam iść. Jeśli nie, to jest to moja ostatnia szansa ucieczki. Rozejrzałam się na boki, a potem na mężczyznę.
- Wchodzisz ? - spytał wskazując ręką na korytarz. Na głowie miał kaptur, którego dalej nie zdjął i teraz nie mogłam nawet wyczytać nic z jego oczu, gdyż nie było tutaj żadnej lampy. Jednak czułam, że nie jest on zły i na jego pytanie pokiwałam twierdząco głową. Weszłam do środka i ujrzałam duży, ładny salon a po lewej od niego znajdowała się dosyć dużej wielkości kuchnia.
- Usiądź sobie przy blacie w kuchni, a ja zaraz wrócę. - usłyszałam głos za sobą, a chłopak zniknął z mojego pola widzenia. Zrobiłam tak jak powiedział i usadowiłam się na wysokim krześle, na którym nie dosięgałam nogami do ziemi. Nie minęły nawet 3 minuty, a się pojawił i usiadł naprzeciwko mnie. Przebrał się i teraz miał na sobie dresy i czarną koszulkę. Spojrzałam wyżej i wreszcie mogłam zobaczyć jego twarz dokładnie. Ujrzałam zaczesane do góry krótkie, brązowe włosy, piękne zielono-brązowe oczy, mały dwudniowy zarost na brodzie i oniemiałam. Był tak przystojny, że nawet nie zauważyłam, że wstrzymuję oddech.
- No to teraz powiedz czego potrzebujesz. - odezwał się i wpatrując się we mnie czekał na odpowiedź. Po tym kiedy zobaczyłam jak wygląda, jeszcze bardziej odebrało mi mowy, ale jakoś musiałam się z nim dogadać. Postanowiłam, więc wziąć się w garść.
- Okropnie boli mnie głowa, więc jak ...
- Już przynoszę tabletkę. - nie dał mi dokończyć i zaczął szperać w jednej z szafek. Po chwili położył przede mną różową tabletkę i szklankę wody. Szybko połknęłam lekarstwo i wypiłam wodę do samego końca. Nawet nie wiedziałam, że jestem taka spragniona. Chłopak widząc to nalał mi następną szklankę, ale tym razem był to jakiś sok. 
- Może pomogę ci z tym ? - spytał wskazując palcem na moją brew, która była odrobinę rozwalona. Pokiwałam głową, a on złapał mnie za rękę i pomógł zejść z krzesła. Szybko zabrałam jego dłoń ze swojej ręki. Mimo, iż wiedziałam, że nie chce zrobić mi krzywdy to nie chciałam, aby mnie dotykał.
- Przepraszam, weź swój sok i usiądź w salonie na kanapie. Będzie mi wygodniej cię opatrzyć. - powiedział cicho i z tej samej szafki co wcześniej wyjmował tabletkę, wyjął małą apteczkę. Razem usiedliśmy po turecku na miękkiej sofie i zwróciliśmy się ku sobie.
- Będzie trochę szczypać. - oznajmił i powoli przyłożył do mojej brwi nasączony jakimś płynem gazik. Syknęłam z bólu, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Podczas opatrywania rany był bardzo delikatny i dzięki temu odrobinę się odprężyłam. Kiedy skończył podziękowałam mu, a on się do mnie uśmiechnął. Chyba nigdy nie widziałam takiego uśmiechu. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Zastanawiałam się gdzie podziewają się takie osoby jak on. Przystojny, miły, pomocny. W czasie moich rozmyśleń chłopak stał obok mnie i chyba czekał, aż się obudzę. 
- Chyba jesteś zmęczona. Domyślam się, że chciałabyś zostać na noc, więc chodź na górę i pokarze ci wszystko. - powiedział i zaczął iść w stronę schodów. Wstałam z łóżka i poszłam za nim. Pokazał mi pokój, w którym będę mogła spać i łazienkę.
- W szafce w łazience znajdziesz ręcznik, a tutaj masz mój T-shirt i spodenki, w których możesz spać. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, to jestem na dole w salonie. - oznajmił i powędrował schodami w dół. Ja poszłam się wykąpać. Był tam i prysznic i wanna, więc postanowiłam, że wezmę kąpiel i się odrobinę odprężę. Ułożyłam się wygodniej w ogromnej wannie i czułam jak ten bród dzisiejszego zdarzenia ze mnie schodzi. Zrobiło mi się o wiele lepiej. Po długiej chwili odprężenia, ubrałam się w otrzymane od nieznajomego ubrania i poszłam do swojego pokoju. Kiedy układałam swoje ciuchy zorientowałam się, że tak na prawdę nie wiem jak on ma na imię. Nagle usłyszałam jak w moim brzuchu mocno burczy. Założyłam na ramiona swoją bluzę i zeszłam na dół do kuchni.
- Coś się stało ? - spytał chłopak oglądając telewizję w salonie.
- Jestem odrobinę głodna. Czy mogłabym ...
- Już coś ci robię. Usiądź sobie. - powiedział znowu mi przerywając, a ja usiadłam na jednym z tych wielkich krzeseł. Brunet wyjął z lodówki jajka i obrócił się do mnie.
- Lubisz jajecznicę ? - spytał, a ja pokiwałam głową na znak, że tak. - To dobrze, bo ja też i zjem razem z tobą. - uśmiechnął się i rozpoczął robienie dania. Spoglądałam tylko jak porusza się po kuchni. Musi dużo ćwiczyć, bo ma świetną sylwetkę. Nawet w koszulce widać, jak odznaczają mu się mięśnie na brzuchu.
- A tak w ogóle, to jak masz na imię ? - spytał, znowu wyrywając mnie z rozmyślań.
- Anabell 
- Anabell - ładnie. Ja jestem James. - przedstawił się i położył na blacie talerz jajecznicy, a przy nim szklankę soku. Zaczęłam tak szybko jeść, jakby ktoś miał mi to zabrać, ale naprawdę byłam głodna.
- Cieszę się, że chociaż się do mnie odezwałaś kilka razy. Może powiesz mi co ci się stało, skoro u mnie zostajesz. - na jego słowa zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam. Spojrzałam w jego oczy i widziałam, że chyba żałuję tego co powiedział.
- Wybacz, ale wolałabym nie rozmawiać z każdą poznaną osobą o tym co się wydarzyło. Jeśli ci to przeszkadza to mogę iść. - powiedziałam na jednym wdechu i było to do tej pory najdłuższe zdanie jakie do niego powiedziałam. Naprawdę nie mam zamiaru mu o tym opowiadać.
- Nie, przepraszam. Jeśli nie chcesz mi o niczym opowiadać, to oczywiście nie musisz. To twoja prywatna sprawa. Jeszcze raz przepraszam.
- Ok, nic nie szkodzi. Po prostu się trochę zdenerwowałam. To jak mogę zostać ? - spytałam, mając nadzieję, że nie zmienił zdania.
- Oczywiście, że możesz, a nawet wolałbym żebyś została, bo jest późno i bałbym się, że coś może ci się stać. - oznajmił i zabrał mój pusty talerz. Bałby się o mnie ? Przecież ledwo mnie zna. Z jednej strony to urocze, ale z drugiej dziwne.
- Może ja pozmywam, skoro ty zrobiłeś jedzenie. - powiedziałam i zabrałam mu z rąk talerze.
- Skoro chcesz to śmiało. Nie jest ci za gorąco w tej bluzie ? - spytał patrząc na mnie. Nawet nie wie jak jest mi gorąco, ale nie mogę jej zdjąć, bo zobaczy moje siniaki na rękach. 
- Nie nie jest. - odpowiedziałam krótko i zabrałam się za zmywanie. Kiedy skończyłam, podziękowałam mu za kolację i poszłam na górę. Mogłam wreszcie zdjąć bluzę i się ochłodzić. Wyjęłam z torby telefon. Oczywiście nikt do mnie nie pisał, ani nie martwił się czy wszystko ze mną w porządku. Przyzwyczaiłam się do tego, więc ustawiłam sobie budzik na 7:30, aby wrócić do domu wcześnie, zanim ojciec się obudzi. Przykryłam się ciepłą kołdrą, położyła głowę na poduszce i momentalnie zasnęłam, zmęczona tymi wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami.

_______________________________________________________________________
To mam 1 rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodobał ;)

~PatiRusher