poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 13

Kiedy skończyłam jeść byłam już gotowa, aby iść na poszukiwanie pracy. Skoczyłam jeszcze na górę po torbę i pożegnałam się z Jamesem. Chciał mnie podwieźć, ale miał dużo pracy i nie chciałam mu przeszkadzać. Poszłam, więc na pieszo i po drodze obiecałam sobie, że gdy wrócę to zapytam jak on w ogólne pracuje. Byłam tego ciekawa, bo w końcu jego dom był dosyć duży, jakoś się utrzymywał no i chciał na dodatek utrzymywać mnie. Miałam tysiące pomysłów jaki może mieć zawód i tak o tym myśląc droga bardzo szybko mi minęła. Zaczęłam chodzić po galerii i szukać jakiejś tabliczki, na której jest napisane, że ktoś poszukuje pracownika. Niestety nachodziłam się z dobre 2 godziny i nic nie znalazłam. Postanowiłam, więc iść na miasto, bo może w jakimś małym sklepiku będzie potrzebna pomoc. Oczywiście jak na złość wszędzie jest idealna liczba pracowników. Byłam już strasznie zmęczona tym całym chodzeniem, więc postanowiłam zajść do mojej ulubionej knajpki i odpocząć. Usiadłam przy barze i zamówiłam od przemiłego mężczyzny koktajl czekoladowy. Wyjęłam telefon i z nudów zaczęłam krążyć po stronach internetowych.
- Hej Ana, czemu masz taką smutną minę ? - usłyszałam głos mojej ulubionej i jedynej tutaj kelnerki.
- Cześć Rachel, szukałam pracy od dobrych kilku godzin, ale mi się nie udało.
- Szukasz pracy ? To czemu nic nie mówisz. Właśnie dzisiaj na oknie powiesiliśmy karteczkę, że szukamy kelnerek. Właściciel ma zamiar powiększyć bar. Pomieszczenie obok było puste, wiec je kupił i jutro ma być koniec prac, zrobimy tam jeszcze przejście i będziemy mieli więcej klientów. Tutaj już się nie mieszczą, więć będzie nam potrzebna pomoc, bo ja przechodzę do kuchni. - oznajmiła starsza kobieta z uśmiechem na twarzy, a ja zrobiłam wielkie oczy. Szukałam zatrudnienia cały dzień, a ono czekało na mnie w moim ulubionym miejscu.
- Z kim i kiedy mam porozmawiać, aby mieć chociaż cień szansy, aby dostać pracę ? - spytałam uśmiechając się od ucha do ucha.
- Chodź, zaprowadzę cię na zaplecze do naszego szefa i będziesz mogła z nim porozmawiać, ale nie masz się o co martwić, powiem mu nieco dobrego o tobie - oznajmiła Rachel i puściła mi oczko. Obydwie się zaśmiałyśmy i zaprowadziła mnie na miejsce. Po około 20 minutach wyszłam zadowolona i miałam nadzieję, że jutro na prawdę zadzwonią do mnie z wieścią, że się załapałam. Po wszystkim wróciłam do mieszkania. Było około 16:00, a ja zmęczona ciągłym chodzeniem padłam na kanapę w salonie. Nagle poczułam, że ktoś całuję mnie w głowę i lekko się wzdrygnęłam. Jednak po sekundzie usłyszałam głos Jamesa i się uspokoiłam. Czasami jestem jeszcze odrobinę przewrażliwiona.
- No i jak poszło ?
- Chodziłam po całej galerii i nic nie znalazłam - oznajmiłam siadając po turecku na sofie, aby zrobić chłopakowi miejsce obok siebie.
- Nie przejmuj się, nie musisz szukać pracy, mówiłem ci to, a jeśli tak bardzo ci zależy to poszukamy czegoś razem w internecie. - powiedział szatyn obejmując mnie ramieniem. Ja tylko spojrzałam na niego i szeroko się uśmiechnęłam. James zrobił dziwną minę, nie wiedząc dlaczego się tak szczerze, więc mu odpuściłam.
- Żartowałam, byłam na jednej rozmowie i jest duża możliwość, że zostanę kelnerką w naszym ulubionym barze, gdzie pracuję Rachel.
- Ooo to cudownie. Na pewno nią zostaniesz i będę mógł przychodzić na najlepsze jedzenie do mojej najwspanialszej dziewczyny - oznajmił i mocno mnie pocałował.
- A właśnie, miałam cię spytać jak pracujesz, bo nigdy mi o tym nie mówiłeś, a jakoś musisz zarabiać.
- To nic ciekawego, ale chodź pokaże ci - powiedział biorąc mnie za rękę i zaprowadził schodami na górę. Na piętrze byłam tylko w sypialni Jamesa, swoim pokoju, łazience i pokoju do nagrań. Wydawało mi się, że jest tam jeszcze kilka pokoi. Szatyn wprowadził mnie do tego, w którym jeszcze nie byłam i ujrzałam bardzo ładny gabinet. Znajdowało się tam biurko z laptopem, ogromny obrotowy fotel na kółkach, szafka z dokumentami, a na ścianach zauważyłam kilka obrazków oprawionych w ramki. Przyjrzałam im się dokładniej i stwierdziłam, że to te, które ja narysowałam. Był tutaj nawet portret szatyna, który zrobiłam w parku. Spojrzałam na niego ze zdziwioną miną i już chciałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził.
- Prawda, że ładnie tutaj wyglądają ? Najbardziej podoba mi się oczywiście ten gdzie jestem ja, no ale miałem ci opowiedzieć o pracy. Nie jest ona za ciekawa, ale dobrze płatna. Zajmuję się wszystkimi dokumentami w firmie mojego ojca. Dosyć ciężka robota, ale jakoś daję radę - powiedział z lekkim uśmiechem, jakby był z siebie zadowolony.
- Gdy już będziesz sławny to wyrwiesz się z tego gabinetu - oznajmiłam i pocałowałam go w policzek. Obydwoje się zaśmialiśmy i nagle usłyszałam, że dzwoni telefon chłopaka.
- Cześć mamo... tak mam czas dzisiaj wieczorem... chętnie wpadnę, ale nie sam... mamo... tak z dziewczyną... z moją, a niby z czyją miałbym przyjść... dobrze, więc o 19:00 będziemy... mamo, błagam uspokój się... do zobaczenia.
- Wybieramy się, gdzieś dzisiaj ? - spytałam doskonale wiedząc, jaka jest odpowiedź.
- Tak, na kolację do moich rodziców. Dawno u nich nie byłem, wiec mama zadzwoniła. Bardzo się cieszy, że cię pozna... nawet za bardzo.
- Na pewno jest przemiła - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Spojrzałam na zegarek, który wisi na ścianie i stwierdziłam, że muszę się przygotować. - O której musimy wyjechać ? - spytałam spoglądając na Jamesa.
- Najpóźniej o 18:30. Mama lubi, kiedy jestem kilka minut wcześniej - odpowiedział przewracając oczami. Zaśmiałam się i poszłam do swojego pokoju, aby się przygotować. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, lekko umalowałam i uczesałam. Na dół zeszłam równo o 18:25, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. James siedział na jednym z krzesełek barowych i rozmawiał przez telefon. Miał na sobie szare jeansy, białą koszulkę i czarną marynarkę. Wyglądał tak świetnie, że mogłabym się na niego patrzeć godzinami. Kiedy skończył rozmowę obrócił się w moją stronę i zrobił wielkie oczy. Stałam ubrana w czarną sukienkę do kolan, białą marynarkę i czarne szpilki, a na moim lewym ramieniu leżał luźno związany warkocz. Staliśmy tak przez kilka sekund, aż wreszcie James się otrząsnął i do podszedł.
- Ślicznie wyglądasz. Podoba mi się jak się uczesałaś, pasuję ci taka fryzura - oznajmił i namiętnie mnie pocałował. Na moich policzkach pojawiły się chyba rumieńce, bo szatyn się zaśmiał i dotknął jednego z nich. O wyznaczonej godzinie, wyszliśmy z mieszkania i znaleźliśmy się w samochodzie chłopaka i ruszyliśmy w kierunku domu jego rodziców. Musze przyznać, że byłam bardzo zdenerwowana. Wątpię żebym się im spodobała. Taka dziewczyna jak ja, nie pasuję do takiego chłopaka jak ich syn. James chyba zobaczył, że jestem lekko zdenerwowana i uścisnął mi pokrzepiająco dłoń.
- Spokojnie, przecież to tylko kolacja. Nie masz się czym martwić. Jak na rodziców, moi są nawet spoko - powiedział uśmiechając się do mnie i pocałował mnie w rękę. Zdziwiłam się tym, ale to było bardzo miłe i słodkie. Przez resztę drogi próbowałam już nie myśleć o stresie, aż wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z auta i ujrzałam ogromny dom z wielkim ogrodem. Z zewnątrz był przecudowny, a w środku wygląda pewnie jeszcze piękniej.
- Duży dom - oznajmiłam cicho do szatyna, a on uśmiechnął się pod nosem.
- Zgadzam się, jako mały chłopiec potrafiłem się w nim nawet zgubić - powiedział i ruszyliśmy w stronę wejścia. Tuż przed drzwiami stanęliśmy i szatyn wskazał na dzwonek, który ja następnie nacisnęłam. Poczułam dziwne ściskanie w brzuchu i wyczekiwałam, aż ktoś nam otworzy.
_________________________________________________________
No to jest rozdzialik i mam wielką nadzieję, że się spodobał ;)

~PatiRusher

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 12

Weszliśmy do sypialni, James zamknął pokój i zaczął dalej mnie całować. Obrócił mnie, abym oparła się plecami o drzwi i położył swoje dłonie na moich policzkach. Nie dotykał mnie nigdzie indziej, być może bał się jak zareaguję. Ze mną jest różnie, więc sama nie widziałam jak będzie. Ja swoje palce wczepiłam w jego włosy i odwzajemniałam pocałunki. Stawały się one coraz namiętniejsze i poczułam w sobie pożądanie. Nagle chłopak odsunął się i zaczął we mnie wpatrywać, próbując odzyskać oddech. Delikatnie objął mnie w tali i czekał na moją reakcję. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Przepełniały je ciepło, uczucie i coś jeszcze, być może miłość. Wiedziałam, że z nim jestem bezpieczna i nie będę żałowała tego co zaraz zrobię. Uśmiechnęłam się do niego i był to dla niego znak. Także uśmiechnął się do mnie szeroko i zaczął ponownie całować, a jego ręce powędrowały do moich pośladków. Jednak tym razem odsunął mnie od drzwi i zaczął iść w stronę łóżka. Gdy byliśmy już obok, oderwał się ode mnie i złapał za brzegi koszulki, aby ją zdjąć. Jednak byłam szybsza i zanim zdążył jeszcze podsunąć bluzkę do góry, złapałam go za dłonie. Ja chciałam to zrobić, więc szatyn mi na to pozwolił. Uniósł ręce do góry, aby ułatwić mi zadanie i po sekundzie był już tylko w spodniach. Spojrzałam na jego niesamowite ciało i poczułam, że robi mi się sucho w buzi. Jest tak cudownie umięśniony, że mogłabym wpatrywać się w jego klatę godzinami. Nagle przypomniało mi się, jak był w moim mieszkaniu i wtedy też powaliły mnie jego mięśnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie i spojrzałam na twarz Jamesa. Patrzył na mnie wyczekując, aż wreszcie coś zrobię. Zrobiłam krok w jego stronę i zawiesiłam ręce na jego szyji. Pocałowałam namiętnie w usta i nagle znalazłam się na łóżku. Chłopak wisiał nade mną całując mnie kolejno po : policzkach, brodzie i szyi. Robił to powoli i bardzo czule. Następnie zaczął podciągać mój T-shirt do góry i zdjął mi go przez głowę. Przypomniałam sobie o moich siniakach na brzuchu i zastanawiałam się czy to nie będzie mu przeszkadzało. To zupełnie inna sytuacja niż nad basenem.
- Jesteś prześliczna. Mógłbym patrzeć na ciebie godzinami - powiedział cicho zaczynając całować mój brzuch i jeździć po nim nosem. Muszę przyznać, że zaczęło mnie to łaskotać, więc zaczęłam odrobinę chichotać.
- Mam łaskotki - oznajmiłam dalej się śmiejąc, a on nagle przestał i usiadł na mnie.
- Naprawdę ? - spytał podnosząc jedną brew i szeroko się uśmiechnął. - Bardzo mnie to cieszy. Będę miał broń przeciwko tobie - oznajmił i wrócił do poprzedniej czynności. Po chwili jednak zaczął odpinać mi guzik od spodni, a następnie powoli je ze mnie zsunął oraz pozbył mnie moich butów i skarpetek. Takim to sposobem zostałam w samej bieliźnie i poczułam lekką nieśmiałość. Na szczęście w pokoju było ciemno i nie musiałam tego wszystkiego widzieć. Nagle szatyn zeskoczył z łóżka i poszedł do łazienki, do której wchodzi się z jego sypialni. Nim zdążyłam zastanowić się po co tam poszedł, James wrócił i ponownie na mnie usiadł. Zobaczyłam, że nie ma na sobie spodni i został w samych bokserkach.
- Wybacz, musiałem coś wziąć - oznajmił i już kolejny dzisiaj raz zaczęliśmy się całować. Tym razem jednak było goręcej i namiętniej. Położyłam swoje dłonie na jego plecach, a on swoje po obu stronach mojej głowy. Po kilku minutach naszego zaznajamiania się ze swoimi językami szatyn spojrzał mi głęboko w oczy.
- Na pewno chcesz to zrobić ? - spytał, a ja powoli pokiwałam głową. - Cieszę się, bo ja też tego chcę. - Szybkim ruchem założył prezerwatywę i we mnie wszedł. Lekko się skrzywiłam, ale po chwili było już dobrze. Chłopak był skupiony i jęcząc całował mnie po ciele. Pierwszy raz w życiu się kochałam ... nie licząc tego zdarzenia z tym facetem. Jednak on się ze mną nie kochał, a najzwyczajniej w życiu mnie gwałcił. Nie chciałam teraz o tym myśleć, więc jak najszybciej odsunęłam od siebie tę nieprzyjemną myśl. James był czuły i delikatny, ale mimo to kurczowo trzymałam się jego pleców. Nie przeszkadzało mu to, bo co jakiś czas się do mnie uśmiechał. Kiedy obydwoje doznaliśmy spełnienia, chłopak położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Był w samych bokserkach, a ja w samym staniku. Byłam taka zmęczona, że nie przeszkadzał mi brak dolnej części bielizny. Wtuliłam się w niego, głowę kładąc na jego ciepły tors, a on objął mnie ramieniem, pocałował w głowę i tak razem zasnęliśmy.
Kiedy się rano obudziłam, nie byłam już przytulona do szatyna. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam, że nie ma go obok mnie. Podniosłam się powoli i usiadłam wspierając się rękami o łóżko. Nagle zobaczyłam w nogach siedzącego Jamesa, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem.
- Cześć, wyspałaś się ? - spytał. Miał na sobie krótkie spodenki i czarny top na ramiączkach.
- Hej, tak wyspałam się. Która godzina ?
- Około 9:00. Wstałem wcześniej, więc poszedłem pobiegać i wróciłem o 8:00.
- Długo już tak tutaj siedzisz ? - spytałam, bo szczere mówiąc zastanawiałam się czemu w ogóle to robi.
- Odkąd wróciłem. Wyglądasz uroczo kiedy śpisz, więc chciałem trochę na ciebie popatrzeć - oznajmił, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. - Idę się wykąpać, a potem zrobię ci śniadanie.
- Ja też pójdę wziąć prysznic - oświadczyłam i już miałam wstać z łóżka, kiedy zorientowałam się, że nie mam na sobie majtek. Szybko przykryłam się kołdrą i spojrzałam na szatyna.
- Coś nie tak ? - spytał szczerze zdziwiony moim zachowaniem
- Pamiętasz może gdzie zostawiłeś moje majtki ? Jeśli tak to mógłbyś mi je podać ? - spytałam z twarzą czerwoną jak burak. James zaczął się śmiać i podniósł moją bieliznę z podłogi.
- Jesteś naprawdę śmieszna. Wczoraj robiliśmy to co robiliśmy, a ty się mnie wstydzisz - powiedział podając mi majtki i pocałował mnie w czoło. - Naprawdę śmieszna - powtórzył i poszedł do swojej łazienki. Ja szybko nałożyłam to co mi podał, pozbierałam swoje ubrania i ruszyłam do swojego pokoju. Tam wzięłam sobie czyste ciuchy i poszłam pod prysznic. Przebrałam się, uczesałam włosy i nawet lekko się pomalowałam. Dzisiaj poniedziałek, więc muszę iść poszukać jakiejś pracy. Nie mogę być na utrzymaniu Jamesa. Nawet nie wiem czy on w ogóle pracuję. Kiedy zeszłam na dół, kuchnie oczywiście okupował szatyn. Pachniało jak zawsze cudownie.
- Dzisiaj idę szukać pracy, więc nie będzie mnie przez jakiś czas w domu - mówię do niego, gdy siadam na jednym z krzesełek barowych.
- Gdzie będziesz chodziła ?
- Z moim wykształceniem nie znajdę jakiejś super pracy, ale może coś mi się uda znaleźć. Pochodzę po galerii handlowej, może będzie gdzieś potrzebny ktoś w sklepie, kafejce czy gdzieś.
- No to będę trzymał kciuki, a tera życzę smacznego - powiedział James i podsunął mi talerz z parującą jajecznicą i bekonem.

_____________________________________________________________
No to nie ma co tu dużo pisać ;D Liczę, że się spodobał rozdział 
i czekam na wasze opinie :)

~PatiRusher