czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 2

Kiedy się obudziłam było przed 8. Pomyślałam, że James jeszcze śpi i mogę iść nalać sobie coś do picia. Nie przebierając się z rzeczy, które mi dał zeszłam na dół i wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy. Kiedy napełniłam nim szklankę usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. W kuchni pojawił się właśnie brunet, u którego nocowałam. Był w koszulce na ramiączkach i trzymał na rękach małego psa.
- Chciało mi się pić i zeszłam na dół po jakiś sok. - powiedziałam unosząc lekko szklankę do góry.
- Ok, nie musisz mi się ze wszystkiego spowiadać, czuj się jak u siebie w domu - powiedział z uśmiechem chłopak i puścił psiaka na podłogę. Mały podbiegł do mnie i zaczął na mnie skakać. Był bardzo ładny. Tylko nie pamiętałam jak nazywa się ta rasa. Pogłaskałam go po głowie i popatrzyłam na Jamesa, który stał w miejscu. Zauważyłam, że przygląda się moim ręką, a po tym przypomniało mi się, że nie mam na sobie bluzy tyko T-shirt na krótki rękaw. Kiedy chłopak dostrzegł, że widzę jak mi się przygląda, odrobinę speszony natychmiast przestał.
- Idę wziąć prysznic. - powiedział i skierował się w stronę schodów, ale na jednym ze stopni się zatrzymał. - Pies ma na imię Fox. - dodał i pobiegł na górę. Pewnie wiedział, że nie chcę o niczym rozmawiać. Chociaż to co mam na rękach nie jest po wczorajszym wydarzeniu, ale on o tym nie wie. Kiedy zostałam na dole sama, wypiłam sok do końca, przemyłam szklankę i poszłam do góry. Kiedy zaścieliłam łóżko, poszłam sprawdzić czy łazienka jest już wolna. Tak właśnie było i w środku nikt się nie znajdował. Nie widać nawet, aby była używana i domyśliłam się, że chłopak ma własną łazienkę, a ta jest dla gości. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Nie miałam żadnych świeżych ubrań, więc musiałam wziąć wczorajsze. Gotowa wzięłam z sypialni torbę i zeszłam na dół, gdzie w kuchni spotkałam Jamesa.
- Głodna ? Właśnie robię naleśniki.
- Nie dziękuję i będę się chyba zbierała do domu.
- Co ? No co ty, bez śniadania cię nie wypuszczę. Siadaj, zjedz, a potem cię odwiozę. - powiedział i podrzucił naleśnikiem do góry. Szczerze mówiąc to byłam głodna jak wilk i stwierdziłam, że zostanę. Zresztą nie chciałam się sprzeciwiać, bo robi to dla mnie z dobroci.
- Może ci pomogę ? - zaproponowałam i stanęłam obok niego.
- Jeśli tak bardo chcesz to możesz wyciągnąć talerze. - powiedział wskazując na jedną z szafek kuchennych. Wyłożyłam je na stół i stwierdziłam, ze naleje nam też soku. Akurat kiedy skończyłam, chłopak nałożył nam śniadanie na talerze. Naleśniki pachniały cudownie i razem usiedliśmy do talerzy. Kiedy zerkałam na bruneta podczas jedzenia, on ciągle się do mnie uśmiechał. Wyglądał uroczo i muszę przyznać, że mi się spodobał. No, ale nie ma co sobie robić nadziei, bo co on mógł by widzie w takiej dziewczynie jak ja. Przygarnął mnie na noc, bo stwierdził, że potrzebuję pomocy i pewnie myśli, ze jestem z jakiejś patologicznej rodziny i na dodatek, że zarabiam w pewien niestosowny sposób. Przez to myślenie odechciało mi się tutaj siedzieć i robić z siebie jakiejś sieroty, która nie może sobie sama poradzić. Odłożyłam pusty talerz i  szklankę do zlewu i wzięłam torbę z krzesła.
- Dziękuję za wszystko, ale będę już szła. Nie musisz mnie odwozić.
- Czekaj, co będziesz szła skoro dla mnie to nic takiego, żeby cię podwieźć. - powiedział i zabierając z małego haczyka kluczyki otworzył mi drzwi wejściowe.
- No dobrze. - powiedziałam cicho i wyszłam.
- Fox, wychodzę z domu, a ty bądź grzeczny i nie rób dzikich imprez. - powiedział chłopak głaszcząc psa stojącego pod drzwiami, a ja się zaśmiałam. Z drzwiami od auta brunet zrobił to samo co z poprzednimi i weszłam do środka. Ruszyliśmy i wjechaliśmy na ruchliwą ulicę. Podałam chłopakowi swój adres, a on wpisał go w telefon, aby wiedzieć jak tam dojechać.
- Masz bardzo ładnego psa. Jaka to rasa ? - spytałam podczas jazdy.
- To Alaskan Klee Kai, ja ale traktuje go jak swoje dziecko. Mój mały synek. - powiedział i zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
- Masz bardzo ładny uśmiech, powinnaś uśmiechać się o wiele częściej. - oznajmił, a ja poczułam, że na policzki wpełznął mi rumieniec i lekko się do niego uśmiechnęłam. Zastanawiam się czy jest po prostu, aż taki miły i chcę mi sprawić przyjemność, czy mówi to, bo na prawdę tak uważa. Zresztą co to za różnica, skoro nigdy więcej się nie spotkamy. Odstawi mnie do domu i zapomni, że w ogóle istnieję. Reszta naszej drogi minęła w milczeniu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nadszedł czas, abym wyszła. Z jednej strony nie chciałam tego robić, bo kto chciałby iść od takiego domu. Jednak z drugiej, nie mogłam zostać w tym aucie na zawsze.
- To tutaj ? - spytał chłopak spoglądając na mnie, a ja lekko pokiwałam głową. - To czemu nie wychodzisz ?
- Już idę, wybacz, że tak długo siedzę. - odpowiedziałam i zaczęłam  jak najszybciej odpinać pasy.
- Nie, to ty mi wybacz, wcale nie chciałem cię wygo... - nie usłyszałam reszty, bo zdążyłam już zatrzasnąć drzwi samochodu. Wyjęłam z torby kluczę i weszłam do mieszkania, nie odwracając się, chociaż wiedziałam, że brunet dalej stoi pod jej domem z włączonym silnikiem. Wchodząc poczułam okropny odór alkoholu. Zajrzałam do salonu i zauważyłam śpiącego na fotelu ojca, który trzymał w ręku butelkę. Ucieszyłam się, że tak właśnie go zastałam, bo będę mogła powiedzieć, że wróciłam poprzedniego wieczora. Poszłam do swojego pokoju, zastanawiając się co będę dzisiaj robiła. Dalej pamiętałam to co wydarzyło się poprzedniej nocy, ale próbowałam usunąć to ze swojej pamięci. Stwierdziłam, że odrobinę się zdrzemnę i położyłam się do łóżka.
Kiedy się obudziłam była pora obiadu, więc postanowiłam coś zjeść. Poszłam do kuchni, gdzie stał ojciec i pił wodę.
- A ty gdzie się szlajałaś całą noc ? - spytał ocierając wodę ściekającą mu po brodzie.
- Nigdzie. Przecież wróciłam wieczorem do domu, nie pamiętasz ? - próbowałam mówić, tak aby nie wyczuł, że kłamię.
- Nie kojarzę żebyś wracała, ale może zasnąłem na chwilę. Lepiej kupiłabyś coś do jedzenia, bo nic nie mamy ! - krzyknął.
- Ciekawe za co, skoro nie chce ci się iść do pracy ! Myślisz, że je produkuję !
- Nie odzywaj się tak do mnie gówniaro ! - wykrzyczał uderzając mnie w policzek. - Dobrze wiem, że masz swoje pieniądze, które kiedyś odkładałaś. Lepiej idź już i kup jedzenie, abo znowu dostaniesz. - Pobiegłam do swojego pokoju po torbę i wybiegłam z mieszkania. Biegłam jak najszybciej, chociaż wiedziałam, że nikt mnie nie goni. Udało mi się szybko dotrzeć do pobliskiego parku i usiadłam na ławce. Od jakiegoś czasu często tu przychodzę. Wczoraj właśnie byłam w tym miejscu, kiedy ten facet mnie zaciągnął. Teraz na szczęście było jasno i bezpiecznie. Było już po 16 i postanowiłam iść do dużego baru, który znajdował się niedaleko, i który ostatnio odnalazłam. Dotarłam do niego dosyć szybko i zajęłam wolny stolik. Zamówiłam  zapiekankę i wyjęłam telefon, aby skorzystać z internetu. Spędziłam tu czas do samego wieczora. Jest tutaj bardzo miłą obsługa, która dobrze mnie już zna. Około 20 postanowiłam wracać do domu, ale musiałam jeszcze kupić coś do jedzenia. Już boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym wróciła z pustymi rękami. Zaszłam więc do małego sklepu i kupiłam trochę jedzenia. Kiedy byłam już w mieszkaniu, włożyłam wszystko do lodówki i poszłam do swojego pokoju. Kompletnie nic mi się nie chciało i po prostu położyłam się do łóżka.
Rano obudziłam się dosyć wcześnie, więc wzięłam szybko prysznic, zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania, aby nie spotkać ojca. Kiedy wyszłam poczułam chłodne powietrze ranka i dopiero teraz zauważyłam jak szczypie mnie spuchnięty policzek. Zabrałam zesobą  bloki i poszłam do parku. Wyjęłam je tam, zresztą jak i ołówki i usiadłam na ławce. Było jeszcze wcześnie, więc park był pusty. Czasami było jednak widać kogoś spacerującego z psem. Otworzyłam blok i zastanawiając się co narysować, przypomniał mi się James. Te jego piękne oczy wpatrujące się prosto w moje, idealnie wykrojone usta, średniej wielkości nos, kilkudniowy zarost na brodzie i odrobinę przydługa grzywka zaczesana do góry. Wyobrażając sobie jego twarz poczułam, że robi mi się miło. Wzięłam ołówek do ręki i zaczęłam rysować. Oczy, usta i cała reszta. Kiedy dokańczałam cienie zorientowałam się, że siedzę tutaj już z jakieś półtora godziny. Nie przeszkadzało mi to jednak i wróciłam do rysowania. Po jakiś 5 minutach ktoś mi przerwał.
- Cześć ! - usłyszałam znajomy głos i wychyliłam głowę zza kartki. Ujrzałam wysokiego bruneta uśmiechającego się od ucha do ucha.
- Cześć James, co ty tutaj robisz ? - spytałam nie wierząc, że znowu go widzę.
- Byłem z przyjacielem na siłowni. Mieszka niedaleko stąd. To bardzo blisko twojego domu. - oznajmił znowu się uśmiechając, a mi zaparło dech w piersiach widząc jego idealne białe zęby. - Co ci się stało w policzek ? - spytał wskazując na niego palcem i usiadł obok mnie na ławce. W tej chwili przypomniało mi się właśnie, że trzymam na kolanach ogromną kartę z jego twarzą, którą sama narysowałam. Szybko zamknęłam blok i nerwowo spojrzałam na chłopaka.
- Rysujesz ? Czemu ukrywasz przede mną swoje dzieła ? Na pewno są wspaniałe. - powiedział brunet zabierając blok z moich kolan. Otworzył go, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
 - Hmm... bardzo mi się podoba. Widzę, że muszę mieć ciekawą twarz, skoro miałaś zaszczyt mnie narysować. - oznajmił, a ja patrzyłam przed siebie, czując na policzkach ogromne rumieńce i przygryzając dolną wargę z nerwów. - Może następny będzie mój profil ? Tylko nie wiem, który jest lepszy. Może ty zdecydujesz ? - zapytał, a ja odwróciłam głowę w jego stronę. Chłopak obracał się na dwie strony robiąc przy tym wiele dziwnych min. Zaczęłam się cicho śmiać, a on razem ze mną.
- Cieszę się, że udało mi się ciebie rozśmieszyć. Na prawdę bardzo mi się to podoba. Myślisz, że mogłabyś narysować dla mnie jeszcze jeden taki albo zrobić kopie ?
- Myślę, że możesz zabrać sobie ten.
- Naprawdę ? Przecież to oryginał, lepiej jak dostanę kopie.
- Nie. Weź go sobie. Niech to będzie prezent za to, że mi pomogłeś. - powiedziałam wyrywając kartkę z bloku i wręczając ją chłopakowi.
- Bardzo dziękuję. - powiedział i z uśmiechem przyglądał się swojej podobiźnie. - To powiesz mi teraz co stało się z twoim policzkiem ?
- Mały wypadek, nic wielkiego. - oznajmiłam. - Chyba będę się zbierała.
- Tak szybko ? Może moglibyśmy się razem gdzieś przejść, albo zjeść razem obiad.
- No nie wiem.
- Proszę. - powiedział przechylając głowę na bok. Wyglądał tak uroczo, że nie mogłam mu odmówić.
- No dobrze, zgadzam się. Możemy się przejść, a potem zjemy razem obiad.
- Widzę, ze udało mi się namówić na dwie rzeczy. Chodźmy na chwilę do mnie, przebiorę się i możemy iść. - oznajmił brunet i ruszyliśmy do niego. Prowadził mnie przez jakieś skróty i okazało się, że jego dom jest nawet blisko mojego. Autem jest o wiele dłuższa droga. Weszliśmy do jego mieszkania i tym razem na powitanie przywitał mnie mały piesek. Zaczęłam go głaskać, a chłopak poszedł na górę się przebrać. Ułożyłam się wygodnie na podłodze i zaczęłam bawić się z psiakiem. Był bardzo słodki. Kiedy James był już gotowy, zszedł na dół.
- Widzę Fox, że moja koleżanką cię polubiła. - powiedział i usiadł obok mnie. Zaczął głaskać psa i przez chwilę razem się z nim bawiliśmy
- Dobra, pora już iść. Nie martw się Fox, może Ana nas jeszcze kiedyś odwiedzi. - powiedział i wstał. Kiedy usłyszałam Ana, poczułam się jakbym była znowu przez kogoś lubiana. Mówili tak do mnie kiedyś moi przyjaciele i rodzice. Teraz już w ogóle nie słyszę tego zdrobnienia. Zrobiło mi się bardzo miło, kiedy je usłyszałam. Razem wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy spacerkiem w stronę miasta. Na początku rozmawialiśmy o tym, że świetnie rysuję, a potem o tym co on lubi robić. Dowiedziałam się, że uwielbia śpiewać i nawet wrzuca filmiki z coverami i swoimi piosenkami do internetu. Obiecałam mu, że na pewno je zobaczę. Spacerowaliśmy tak dłuższy czas, aż stwierdziliśmy, że pójdziemy coś zjeść.
- Znam świetny bar, który jest niedaleko. Możemy do niego pójść. - powiedział i poprowadził mnie na miejsce. Okazało się, że to ten sam bar, w którym byłam wczoraj.
- Kiedyś przychodziłem tu prawie codziennie z przyjaciółmi, ale od jakiś 2 tygodni nie mamy za dużo czasu.
- To bardzo zabawne, bo ja właśnie 2 tygodnie temu znalazłam ten bar i przychodzę tutaj bardzo często.
 - Może gdybyś odnalazła go wcześniej, to nasza znajomość szybciej by się zaczęła. - oznajmił i usiedliśmy przy stoliku. Podeszła do nas starsza kobieta, którą dobrze już znałam.
- James ? Anabell ? Co wy tutaj razem robicie ? - spytała zdziwiona siwowłosa kobieta.
- To moja koleżanka i przyszliśmy coś zjeść. Przy okazji odwiedzam moją starą kumpelę, ale widzę, że jesteś też kumpelą Any.
- Oczywiście, że tak. Kumpele, aż po grób. - powiedziała kobieta, puszczając do mnie oczko, a ja się uśmiechnęłam. Bardzo ją lubiłam. Jest miła i zabawna.
- No to co zjecie kochani ? - spytała podnosząc do góry długopis i mały notes.
- Ja wezmę steka z frytkami i cole, a ty ? - spytał brunet spoglądając na mnie.
- Niech zgadnę. Zapiekanka i cola. - wtrąciła kelnerka, a ja się zaśmiałam i pokiwałam głową. - Obydwoje macie swoje ulubione dania i się ich trzymacie. Raz, dwa i będę z zamówieniami.
- Widzę, że mamy ze sobą coś wspólnego. Ulubione jedzenie w tym samym barze, a nawet tą samą kumpelę. - powiedział śmiejąc się, a ja razem z nim. Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos wołający Jamesa.

_____________________________________________________________________
Trochę długi wyszedł ten mój rozdział, ale mam nadzieję,
 że dotrwaliście do końca ;)
Oby się podobał i liczę na szczere komentarze :)
 

6 komentarzy:

  1. O wow ! Bomba dawaj szybko nn :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny :)
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. James jest naprawdę świetny, oby więcej takich pozytywnych bohaterów :d. Rozdział mogłabym przeczytać jeszcze raz :d. Świetna robota, już nie mogę się doczekać następnego :).

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja ten rozdział boski jest z kąd ty bierzesz te pomysły? Piszesz świetnie i czekam na next :) NIe mogę się już doczekać xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mega. Jak można nie dotrwać do końca? Czekam

    OdpowiedzUsuń