- Wchodzisz ? - spytał wskazując ręką na korytarz. Na głowie miał kaptur, którego dalej nie zdjął i teraz nie mogłam nawet wyczytać nic z jego oczu, gdyż nie było tutaj żadnej lampy. Jednak czułam, że nie jest on zły i na jego pytanie pokiwałam twierdząco głową. Weszłam do środka i ujrzałam duży, ładny salon a po lewej od niego znajdowała się dosyć dużej wielkości kuchnia.
- Usiądź sobie przy blacie w kuchni, a ja zaraz wrócę. - usłyszałam głos za sobą, a chłopak zniknął z mojego pola widzenia. Zrobiłam tak jak powiedział i usadowiłam się na wysokim krześle, na którym nie dosięgałam nogami do ziemi. Nie minęły nawet 3 minuty, a się pojawił i usiadł naprzeciwko mnie. Przebrał się i teraz miał na sobie dresy i czarną koszulkę. Spojrzałam wyżej i wreszcie mogłam zobaczyć jego twarz dokładnie. Ujrzałam zaczesane do góry krótkie, brązowe włosy, piękne zielono-brązowe oczy, mały dwudniowy zarost na brodzie i oniemiałam. Był tak przystojny, że nawet nie zauważyłam, że wstrzymuję oddech.
- No to teraz powiedz czego potrzebujesz. - odezwał się i wpatrując się we mnie czekał na odpowiedź. Po tym kiedy zobaczyłam jak wygląda, jeszcze bardziej odebrało mi mowy, ale jakoś musiałam się z nim dogadać. Postanowiłam, więc wziąć się w garść.
- Okropnie boli mnie głowa, więc jak ...
- Już przynoszę tabletkę. - nie dał mi dokończyć i zaczął szperać w jednej z szafek. Po chwili położył przede mną różową tabletkę i szklankę wody. Szybko połknęłam lekarstwo i wypiłam wodę do samego końca. Nawet nie wiedziałam, że jestem taka spragniona. Chłopak widząc to nalał mi następną szklankę, ale tym razem był to jakiś sok.
- Może pomogę ci z tym ? - spytał wskazując palcem na moją brew, która była odrobinę rozwalona. Pokiwałam głową, a on złapał mnie za rękę i pomógł zejść z krzesła. Szybko zabrałam jego dłoń ze swojej ręki. Mimo, iż wiedziałam, że nie chce zrobić mi krzywdy to nie chciałam, aby mnie dotykał.
- Przepraszam, weź swój sok i usiądź w salonie na kanapie. Będzie mi wygodniej cię opatrzyć. - powiedział cicho i z tej samej szafki co wcześniej wyjmował tabletkę, wyjął małą apteczkę. Razem usiedliśmy po turecku na miękkiej sofie i zwróciliśmy się ku sobie.
- Będzie trochę szczypać. - oznajmił i powoli przyłożył do mojej brwi nasączony jakimś płynem gazik. Syknęłam z bólu, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Podczas opatrywania rany był bardzo delikatny i dzięki temu odrobinę się odprężyłam. Kiedy skończył podziękowałam mu, a on się do mnie uśmiechnął. Chyba nigdy nie widziałam takiego uśmiechu. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Zastanawiałam się gdzie podziewają się takie osoby jak on. Przystojny, miły, pomocny. W czasie moich rozmyśleń chłopak stał obok mnie i chyba czekał, aż się obudzę.
- Chyba jesteś zmęczona. Domyślam się, że chciałabyś zostać na noc, więc chodź na górę i pokarze ci wszystko. - powiedział i zaczął iść w stronę schodów. Wstałam z łóżka i poszłam za nim. Pokazał mi pokój, w którym będę mogła spać i łazienkę.
- W szafce w łazience znajdziesz ręcznik, a tutaj masz mój T-shirt i spodenki, w których możesz spać. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, to jestem na dole w salonie. - oznajmił i powędrował schodami w dół. Ja poszłam się wykąpać. Był tam i prysznic i wanna, więc postanowiłam, że wezmę kąpiel i się odrobinę odprężę. Ułożyłam się wygodniej w ogromnej wannie i czułam jak ten bród dzisiejszego zdarzenia ze mnie schodzi. Zrobiło mi się o wiele lepiej. Po długiej chwili odprężenia, ubrałam się w otrzymane od nieznajomego ubrania i poszłam do swojego pokoju. Kiedy układałam swoje ciuchy zorientowałam się, że tak na prawdę nie wiem jak on ma na imię. Nagle usłyszałam jak w moim brzuchu mocno burczy. Założyłam na ramiona swoją bluzę i zeszłam na dół do kuchni.
- Coś się stało ? - spytał chłopak oglądając telewizję w salonie.
- Jestem odrobinę głodna. Czy mogłabym ...
- Już coś ci robię. Usiądź sobie. - powiedział znowu mi przerywając, a ja usiadłam na jednym z tych wielkich krzeseł. Brunet wyjął z lodówki jajka i obrócił się do mnie.
- Lubisz jajecznicę ? - spytał, a ja pokiwałam głową na znak, że tak. - To dobrze, bo ja też i zjem razem z tobą. - uśmiechnął się i rozpoczął robienie dania. Spoglądałam tylko jak porusza się po kuchni. Musi dużo ćwiczyć, bo ma świetną sylwetkę. Nawet w koszulce widać, jak odznaczają mu się mięśnie na brzuchu.
- A tak w ogóle, to jak masz na imię ? - spytał, znowu wyrywając mnie z rozmyślań.
- Anabell
- Anabell - ładnie. Ja jestem James. - przedstawił się i położył na blacie talerz jajecznicy, a przy nim szklankę soku. Zaczęłam tak szybko jeść, jakby ktoś miał mi to zabrać, ale naprawdę byłam głodna.
- Cieszę się, że chociaż się do mnie odezwałaś kilka razy. Może powiesz mi co ci się stało, skoro u mnie zostajesz. - na jego słowa zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam. Spojrzałam w jego oczy i widziałam, że chyba żałuję tego co powiedział.
- Wybacz, ale wolałabym nie rozmawiać z każdą poznaną osobą o tym co się wydarzyło. Jeśli ci to przeszkadza to mogę iść. - powiedziałam na jednym wdechu i było to do tej pory najdłuższe zdanie jakie do niego powiedziałam. Naprawdę nie mam zamiaru mu o tym opowiadać.
- Nie, przepraszam. Jeśli nie chcesz mi o niczym opowiadać, to oczywiście nie musisz. To twoja prywatna sprawa. Jeszcze raz przepraszam.
- Ok, nic nie szkodzi. Po prostu się trochę zdenerwowałam. To jak mogę zostać ? - spytałam, mając nadzieję, że nie zmienił zdania.
- Oczywiście, że możesz, a nawet wolałbym żebyś została, bo jest późno i bałbym się, że coś może ci się stać. - oznajmił i zabrał mój pusty talerz. Bałby się o mnie ? Przecież ledwo mnie zna. Z jednej strony to urocze, ale z drugiej dziwne.
- Może ja pozmywam, skoro ty zrobiłeś jedzenie. - powiedziałam i zabrałam mu z rąk talerze.
- Skoro chcesz to śmiało. Nie jest ci za gorąco w tej bluzie ? - spytał patrząc na mnie. Nawet nie wie jak jest mi gorąco, ale nie mogę jej zdjąć, bo zobaczy moje siniaki na rękach.
- Nie nie jest. - odpowiedziałam krótko i zabrałam się za zmywanie. Kiedy skończyłam, podziękowałam mu za kolację i poszłam na górę. Mogłam wreszcie zdjąć bluzę i się ochłodzić. Wyjęłam z torby telefon. Oczywiście nikt do mnie nie pisał, ani nie martwił się czy wszystko ze mną w porządku. Przyzwyczaiłam się do tego, więc ustawiłam sobie budzik na 7:30, aby wrócić do domu wcześnie, zanim ojciec się obudzi. Przykryłam się ciepłą kołdrą, położyła głowę na poduszce i momentalnie zasnęłam, zmęczona tymi wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami.
_______________________________________________________________________
To mam 1 rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodobał ;)
~PatiRusher
Super. Nie moge sie doczekać następnego xo
OdpowiedzUsuńSuper. Podoba mi się i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńNo więc co mam napisać jak już wszystko ci powiedziałam xD
Niech ona mu powie co jej się stało..
Fajnie że James ją spotkał i jest taki opiekuńczy..
To słodkie jest ^^
No to ten czekam na dalsze rozwinięcie akcji.!!
Bo na pewno na jednym ich spotkaniu się nie skończy.
Jak ja bym mała takiego ojca już dawno bym się wyprowadziła -,-
Współczuje jej..
No ale teraz ma Jamesa hoho :D
No to czekam na nexta !!!
PS. DO WAS WSZYSTKICH. Sama z siebie wiem że zawsze milej się robi i ma się więcej motywacji gdy widzi się uzasadnione komentarze.
Dlatego zamiast pisać "Super" możecie napisać dlaczego jest taki super i co wam się podoba. Wtedy blogerka widzi że naprawdę czytacie jej opowiadanie.
Thx :D
Świetny. Już czekam na następny ;). Ładnie piszesz ;3.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńByłoby fajnie, gdyby Anabell powiedziała Jamesowi co się stało.
Nie chciałabym mieć takiego ojca.
Czekam na nexta <3
To jest boskie jak to gdyby ktoś mi dał do przeczytania jakiś bestseller i to co piszesz to bym nawet nie zauważyła kto które zostało napisane przez profesjonalistę. Naprawdę masz talent. James taki opiekuńczy jest i pomocny aww Pisz szybko kolejny rozdział błagam xD
OdpowiedzUsuń