niedziela, 4 maja 2014

Rodział 1

W samochodzie było ciemno i nie mogłam dokładnie przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Jedyne co widziałam wcześniej to jego śliczne oczy. Do jego mieszkania jechaliśmy jakieś 10 minut. Zatrzymaliśmy się przy bardzo ładnym domku jednorodzinnym. Przez kilka sekund podziwiałam go przez okno i zanim zdążyłam odpiąć pasy, nieznajomy otworzył mi drzwi samochodu. Dalej nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, dlatego w ciszy podeszłam do wejścia do domu. Chłopak otworzył je i przekroczył próg. Przez chwile zastanawiałam się jeszcze, czy aby na pewno chcę tam iść. Jeśli nie, to jest to moja ostatnia szansa ucieczki. Rozejrzałam się na boki, a potem na mężczyznę.
- Wchodzisz ? - spytał wskazując ręką na korytarz. Na głowie miał kaptur, którego dalej nie zdjął i teraz nie mogłam nawet wyczytać nic z jego oczu, gdyż nie było tutaj żadnej lampy. Jednak czułam, że nie jest on zły i na jego pytanie pokiwałam twierdząco głową. Weszłam do środka i ujrzałam duży, ładny salon a po lewej od niego znajdowała się dosyć dużej wielkości kuchnia.
- Usiądź sobie przy blacie w kuchni, a ja zaraz wrócę. - usłyszałam głos za sobą, a chłopak zniknął z mojego pola widzenia. Zrobiłam tak jak powiedział i usadowiłam się na wysokim krześle, na którym nie dosięgałam nogami do ziemi. Nie minęły nawet 3 minuty, a się pojawił i usiadł naprzeciwko mnie. Przebrał się i teraz miał na sobie dresy i czarną koszulkę. Spojrzałam wyżej i wreszcie mogłam zobaczyć jego twarz dokładnie. Ujrzałam zaczesane do góry krótkie, brązowe włosy, piękne zielono-brązowe oczy, mały dwudniowy zarost na brodzie i oniemiałam. Był tak przystojny, że nawet nie zauważyłam, że wstrzymuję oddech.
- No to teraz powiedz czego potrzebujesz. - odezwał się i wpatrując się we mnie czekał na odpowiedź. Po tym kiedy zobaczyłam jak wygląda, jeszcze bardziej odebrało mi mowy, ale jakoś musiałam się z nim dogadać. Postanowiłam, więc wziąć się w garść.
- Okropnie boli mnie głowa, więc jak ...
- Już przynoszę tabletkę. - nie dał mi dokończyć i zaczął szperać w jednej z szafek. Po chwili położył przede mną różową tabletkę i szklankę wody. Szybko połknęłam lekarstwo i wypiłam wodę do samego końca. Nawet nie wiedziałam, że jestem taka spragniona. Chłopak widząc to nalał mi następną szklankę, ale tym razem był to jakiś sok. 
- Może pomogę ci z tym ? - spytał wskazując palcem na moją brew, która była odrobinę rozwalona. Pokiwałam głową, a on złapał mnie za rękę i pomógł zejść z krzesła. Szybko zabrałam jego dłoń ze swojej ręki. Mimo, iż wiedziałam, że nie chce zrobić mi krzywdy to nie chciałam, aby mnie dotykał.
- Przepraszam, weź swój sok i usiądź w salonie na kanapie. Będzie mi wygodniej cię opatrzyć. - powiedział cicho i z tej samej szafki co wcześniej wyjmował tabletkę, wyjął małą apteczkę. Razem usiedliśmy po turecku na miękkiej sofie i zwróciliśmy się ku sobie.
- Będzie trochę szczypać. - oznajmił i powoli przyłożył do mojej brwi nasączony jakimś płynem gazik. Syknęłam z bólu, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Podczas opatrywania rany był bardzo delikatny i dzięki temu odrobinę się odprężyłam. Kiedy skończył podziękowałam mu, a on się do mnie uśmiechnął. Chyba nigdy nie widziałam takiego uśmiechu. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Zastanawiałam się gdzie podziewają się takie osoby jak on. Przystojny, miły, pomocny. W czasie moich rozmyśleń chłopak stał obok mnie i chyba czekał, aż się obudzę. 
- Chyba jesteś zmęczona. Domyślam się, że chciałabyś zostać na noc, więc chodź na górę i pokarze ci wszystko. - powiedział i zaczął iść w stronę schodów. Wstałam z łóżka i poszłam za nim. Pokazał mi pokój, w którym będę mogła spać i łazienkę.
- W szafce w łazience znajdziesz ręcznik, a tutaj masz mój T-shirt i spodenki, w których możesz spać. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, to jestem na dole w salonie. - oznajmił i powędrował schodami w dół. Ja poszłam się wykąpać. Był tam i prysznic i wanna, więc postanowiłam, że wezmę kąpiel i się odrobinę odprężę. Ułożyłam się wygodniej w ogromnej wannie i czułam jak ten bród dzisiejszego zdarzenia ze mnie schodzi. Zrobiło mi się o wiele lepiej. Po długiej chwili odprężenia, ubrałam się w otrzymane od nieznajomego ubrania i poszłam do swojego pokoju. Kiedy układałam swoje ciuchy zorientowałam się, że tak na prawdę nie wiem jak on ma na imię. Nagle usłyszałam jak w moim brzuchu mocno burczy. Założyłam na ramiona swoją bluzę i zeszłam na dół do kuchni.
- Coś się stało ? - spytał chłopak oglądając telewizję w salonie.
- Jestem odrobinę głodna. Czy mogłabym ...
- Już coś ci robię. Usiądź sobie. - powiedział znowu mi przerywając, a ja usiadłam na jednym z tych wielkich krzeseł. Brunet wyjął z lodówki jajka i obrócił się do mnie.
- Lubisz jajecznicę ? - spytał, a ja pokiwałam głową na znak, że tak. - To dobrze, bo ja też i zjem razem z tobą. - uśmiechnął się i rozpoczął robienie dania. Spoglądałam tylko jak porusza się po kuchni. Musi dużo ćwiczyć, bo ma świetną sylwetkę. Nawet w koszulce widać, jak odznaczają mu się mięśnie na brzuchu.
- A tak w ogóle, to jak masz na imię ? - spytał, znowu wyrywając mnie z rozmyślań.
- Anabell 
- Anabell - ładnie. Ja jestem James. - przedstawił się i położył na blacie talerz jajecznicy, a przy nim szklankę soku. Zaczęłam tak szybko jeść, jakby ktoś miał mi to zabrać, ale naprawdę byłam głodna.
- Cieszę się, że chociaż się do mnie odezwałaś kilka razy. Może powiesz mi co ci się stało, skoro u mnie zostajesz. - na jego słowa zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam. Spojrzałam w jego oczy i widziałam, że chyba żałuję tego co powiedział.
- Wybacz, ale wolałabym nie rozmawiać z każdą poznaną osobą o tym co się wydarzyło. Jeśli ci to przeszkadza to mogę iść. - powiedziałam na jednym wdechu i było to do tej pory najdłuższe zdanie jakie do niego powiedziałam. Naprawdę nie mam zamiaru mu o tym opowiadać.
- Nie, przepraszam. Jeśli nie chcesz mi o niczym opowiadać, to oczywiście nie musisz. To twoja prywatna sprawa. Jeszcze raz przepraszam.
- Ok, nic nie szkodzi. Po prostu się trochę zdenerwowałam. To jak mogę zostać ? - spytałam, mając nadzieję, że nie zmienił zdania.
- Oczywiście, że możesz, a nawet wolałbym żebyś została, bo jest późno i bałbym się, że coś może ci się stać. - oznajmił i zabrał mój pusty talerz. Bałby się o mnie ? Przecież ledwo mnie zna. Z jednej strony to urocze, ale z drugiej dziwne.
- Może ja pozmywam, skoro ty zrobiłeś jedzenie. - powiedziałam i zabrałam mu z rąk talerze.
- Skoro chcesz to śmiało. Nie jest ci za gorąco w tej bluzie ? - spytał patrząc na mnie. Nawet nie wie jak jest mi gorąco, ale nie mogę jej zdjąć, bo zobaczy moje siniaki na rękach. 
- Nie nie jest. - odpowiedziałam krótko i zabrałam się za zmywanie. Kiedy skończyłam, podziękowałam mu za kolację i poszłam na górę. Mogłam wreszcie zdjąć bluzę i się ochłodzić. Wyjęłam z torby telefon. Oczywiście nikt do mnie nie pisał, ani nie martwił się czy wszystko ze mną w porządku. Przyzwyczaiłam się do tego, więc ustawiłam sobie budzik na 7:30, aby wrócić do domu wcześnie, zanim ojciec się obudzi. Przykryłam się ciepłą kołdrą, położyła głowę na poduszce i momentalnie zasnęłam, zmęczona tymi wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami.

_______________________________________________________________________
To mam 1 rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodobał ;)

~PatiRusher

6 komentarzy:

  1. Super. Nie moge sie doczekać następnego xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Podoba mi się i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    No więc co mam napisać jak już wszystko ci powiedziałam xD
    Niech ona mu powie co jej się stało..
    Fajnie że James ją spotkał i jest taki opiekuńczy..
    To słodkie jest ^^
    No to ten czekam na dalsze rozwinięcie akcji.!!
    Bo na pewno na jednym ich spotkaniu się nie skończy.
    Jak ja bym mała takiego ojca już dawno bym się wyprowadziła -,-
    Współczuje jej..
    No ale teraz ma Jamesa hoho :D
    No to czekam na nexta !!!

    PS. DO WAS WSZYSTKICH. Sama z siebie wiem że zawsze milej się robi i ma się więcej motywacji gdy widzi się uzasadnione komentarze.
    Dlatego zamiast pisać "Super" możecie napisać dlaczego jest taki super i co wam się podoba. Wtedy blogerka widzi że naprawdę czytacie jej opowiadanie.
    Thx :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. Już czekam na następny ;). Ładnie piszesz ;3.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział.
    Byłoby fajnie, gdyby Anabell powiedziała Jamesowi co się stało.
    Nie chciałabym mieć takiego ojca.
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest boskie jak to gdyby ktoś mi dał do przeczytania jakiś bestseller i to co piszesz to bym nawet nie zauważyła kto które zostało napisane przez profesjonalistę. Naprawdę masz talent. James taki opiekuńczy jest i pomocny aww Pisz szybko kolejny rozdział błagam xD

    OdpowiedzUsuń